Barcelona bez zimnej krwi

Pierwszy półfinał Pucharu Króla na remis. 19-letni Raphael Varane zawstydził gości.

Publikacja: 31.01.2013 00:31

We Francji trenerzy mówili, że jest kimś między Franco Baresim a Rio Ferdinandem. Wysoki na 191 centymetrów, ale ze świetną koordynacją i inteligencją w grze. Dobrze się ustawia, myśli jak szachista – przewiduje kilka ruchów rywali. Do Realu trafił z Lens latem 2011 roku z rekomendacji Zinedine'a Zidane'a. Klub z Madrytu obserwował go raptem dwa miesiące, Zidane przeprowadził wywiad wśród trenerów drużyn młodzieżowych i wsadził go w samolot do Hiszpanii. Wiedział, że liczą się godziny, bo Alex Feruson też ma doskonałą sieć skautów.

Raphael Varane nie pytał Jose Mourinho o pieniądze, chciał się dowiedzieć, jak dużo będzie dostawał szans na grę. Usłyszał: „Mało, ale możesz się czegoś nauczyć". Francuz podpisał kontrakt na sześć lat. Wczoraj zdał maturę. W meczu z Barceloną Mourinho nie mógł skorzystać z pięciu podstawowych zawodników, posypała mu się cała obrona. Varane na środku zastąpił kontuzjowanego Pepe i dwa razy uratował drużynę – raz wybił piłkę z pustej bramki po strzale Xaviego, a w drugiej połowie zatrzymał pędzącego na bramkę Cesca Fabregasa.

Młody Francuz zrobił jednak jeszcze więcej i został bohaterem Madrytu. Chociaż po dość chaotycznej pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany, a Barcelona pozbawiona możliwości wymiany setek podań wyglądała na zagubioną, w drugiej części meczu rządziła na boisku. W 50. minucie bramkę dla gości strzelił Fabregas, wykorzystując drzemkę Jose Marii Callejona, który nie zdążył wrócić spod swojej bramki i zatrzymać piłkarza Barcelony na spalonym. Później doskonałych okazji nie wykorzystał Pedro, a Fabregas uderzył tuż nad poprzeczką.

W 81. minucie po akcji Messuta Oezila wyrównał Varane. Wyprzedził Gerarda Pique, uderzył tak, że Pinto nie był w stanie zareagować. „Marca" napisała, że to był ten mecz, po którym Mourinho będzie musiał traktować Francuza jako jednego z głównych kandydatów na środek obrony. Do tej pory grywał w mniej ważnych meczach, wczoraj imponował takim spokojem, jakby były to jego 20. Gran Derbi. Rewanż 27 lutego w Barcelonie.

Polacy puszczają po dwie

W angielskiej Premiership grało dwóch polskich bramkarzy, którzy w poniedziałek przylecą do Dublina na mecz naszej reprezentacji z Irlandią. Arsenal z Wojciechem Szczęsnym zremisował z Liverpoolem 2:2, Polak kilka razy świetnie interweniował, kilka razy dopisało mu szczęście, ale przy tak chaotycznie grającej obronie i tak może być zadowolony, że gościom udało się strzelić tylko dwa gole. Sam też nie ustrzegł się błędów, chwilami błąkał się po polu karnym bez szans na udaną interwencję.

Liverpool prowadził od piątej minuty, kiedy po doskonałej obronie strzału Daniela Sturridge'a przez Szczęsnego, gola strzelił Luis Suarez. Na Arsenal mobilizująco podziałał dopiero drugi gol dla rywali zdobyty przez Jordana Hendersona. Piłkarz Liverpoolu po drodze do bramki Arsenalu minął pięciu przeciwników – nie jakimś fenomenalnym rajdem, ale wykorzystując brak zdecydowania przeciwników. Chwilę później do ataku ruszyli piłkarze Arsene'a Wengera. W dwie minuty doprowadzili do remisu za sprawią Oliviera Girouda i Theo Walcotta, jednak nie stać ich było na strzelenie zwycięskiego gola. Remis najbardziej ucieszył inne drużyny, które w tabeli Premiership walczą o miejsce dające prawo gry w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Artur Boruc być może był nawet najlepszy w barwach Southampton, ale że ma przed sobą dużo gorszych obrońców niż Szczęsny w Arsenalu, jego drużyna przegrała na Old Trafford z Manchesterem United 1:2. Po dwóch strzałach Wayne'a Rooneya był bez szans, ale w drugiej połowie grał tak dobrze, że Waldemar Fornalik naprawdę będzie musiał się zastanowić nad wyborem pierwszego bramkarza reprezentacji. Boruc obronił uderzenia Rooneya i Robina van Persiego, ale nie uchronił drużyny przed porażką. Widać jednak, że z każdym meczem rośnie w bramce, a powołanie do kadry dodało mu skrzydeł.

We Francji trenerzy mówili, że jest kimś między Franco Baresim a Rio Ferdinandem. Wysoki na 191 centymetrów, ale ze świetną koordynacją i inteligencją w grze. Dobrze się ustawia, myśli jak szachista – przewiduje kilka ruchów rywali. Do Realu trafił z Lens latem 2011 roku z rekomendacji Zinedine'a Zidane'a. Klub z Madrytu obserwował go raptem dwa miesiące, Zidane przeprowadził wywiad wśród trenerów drużyn młodzieżowych i wsadził go w samolot do Hiszpanii. Wiedział, że liczą się godziny, bo Alex Feruson też ma doskonałą sieć skautów.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Piłka nożna
Chorzów czy Warszawa. Nadal nie wiadomo, który stadion będzie domem kadry
Piłka nożna
Abdukodir Chusanow - pierwszy piłkarz z Uzbekistanu w Premier League
Piłka nożna
Kadra przeprowadza się do Chorzowa. Dlaczego polscy piłkarze nie zagrają już na PGE Narodowym?
Piłka nożna
Czerwona kartka Wojciecha Szczęsnego. Kto będzie bronił w Barcelonie?
Piłka nożna
Szybcy i wściekli. Barcelona rozbiła Real i ma Superpuchar Hiszpanii, Wojciech Szczęsny z czerwoną kartką