Wyspa szczęśliwa

Polscy piłkarze czują się w Dublinie jak u siebie. Dopingują ich także Irlandczycy. Pieczętując zawarty ostatniego lata sojusz Guinnessa z kiełbasą.

Publikacja: 06.02.2013 19:52

Polscy piłkarze podczas rozgrzewki na stadionie w Dublinie

Polscy piłkarze podczas rozgrzewki na stadionie w Dublinie

Foto: NEWSPIX

Korespondencja z Dublina


Sektor dla gości na nowym dublińskim stadionie Aviva ma 8 tysięcy miejsc, ale w środę trudno zorientować się, kto jest gościem, a kto gospodarzem. Przejścia między sektorami zostały otwarte. Polacy i Irlandczycy usiądą na trybunach razem, pokazując, że futbol łączy.



Gospodarze chcieli podziękować za ciepłe przyjęcie w Poznaniu, Gdańsku, Toruniu czy Bydgoszczy podczas Euro 2012. Dziękowali nie tylko na stadionie.

Pomysł organizacji meczu towarzyskiego urodził się zaraz po mistrzostwach Europy. Kibice otworzyli profil na Facebooku, gdzie zbierali głosy za tym, by spotkanie przeprowadzić w Poznaniu – tam, gdzie podczas Euro Irlandczycy grali dwa mecze i gdzie zostawili wielu nowych przyjaciół.

Profil polubiło 20 tysięcy osób i chociaż dzisiaj gra w Dublinie, niewykluczone, że to dopiero początek współpracy pomiędzy obiema piłkarskimi federacjami.

Irlandczycy zapraszając Polaków na mecz zapewnili dodatkowe atrakcje. Kibice planowali rozegrać swoje spotkanie, na boisku jednej ze szkół, wcześniej  było dużo Guinnessa i polskiej kiełbasy.
Bilety na mecz reprezentacji polscy pracownicy często dostawali od swoich irlandzkich pracodawców. Czy mieli siadać w sektorze gości, skoro żyją w Dublinie? W Irlandii mieszka około 150 tysięcy Polaków, język polski jest drugim po angielskim najpopularniejszym na Wyspie, wyprzedził nawet język irlandzki, którym posługuje się tylko 10 procent społeczeństwa.

Hymn o niedoli

- Polacy i Irlandczycy mają wspólne cechy i wartości. Nasze więzi są mocne, ale dość młode, bo zacieśniły się od kiedy Polska stała się członkiem Unii Europejskiej i wielu waszych rodaków przybyło do naszego kraju, by żyć i pracować. Wasz wkład w nasze życie codzienne bardzo cenimy, dlatego cieszę się, że piłka nożna pomoże nam się jeszcze lepiej poznać. Z Polską łączą nas szczególne więzy. Obecnie aż jedenaście polskich miast ma bezpośrednie połączenie lotnicze z Irlandią – mówi ambasador Irlandii w Polsce, Eugene Hutchinson.

Poznań w Dublinie zadbał o promocję. Przed jednym z wejść na stadion ustawiono ogromną piłkę, na której kibice będą mogli napisać pozdrowienia dla mieszkańców Wielkopolski. Przed meczem na stadionowych telebimach zostanie wyświetlony film promujący Poznań, miasto zorganizowało akcję „Poznań za pół ceny”, zapraszając Irlandczyków do siebie na 27 i 28 kwietnia.

Podczas turnieju w Polsce Irlandczycy pokazali nam, jak klęskę na boisku przekuć w zwycięstwo poza nim, jak dziękować piłkarzom mimo wysokich porażek, jak kibic może wzbudzać sympatię.

Irlandzcy piłkarze grali w finałach Euro jak zwykle, czyli topornie, nie dali powodu by ich zapamiętać, ale kibice w meczu z Hiszpanią na koniec rundy grupowej zaśpiewali „Fields of Athenry”, swój hymn o irlandzkiej niedoli tak, że przechodziły ciarki. Dla tych, którzy przy tym byli, to jedno z najważniejszych piłkarskich wspomnień. Co rozsądniejsi komentatorzy na całym świecie przerwali wtedy swoje monologi, bo czuli, że dzieje się coś nie do opisania.

Irlandczycy pokazali, że futbol to coś więcej niż wygrać–przegrać–zremisować. Że stadiony nie muszą być podbijane przez ludzi z genem nienawiści. Polacy, którym wydawało się, że potrafią się bawić, patrzyli na gości z zazdrością. Ale potrafili przełamać opory i z obserwatorów przemienić się w uczestników zabawy.

Czekając na Anglię

Niedawno na konferencji prasowej w Warszawie przedstawiono założenia nowego programu, który ma jeszcze bardziej zjednoczyć kibiców obu drużyn.

– Byliśmy wzruszeni wspaniałym przyjęciem naszych kibiców w Polsce. Chcielibyśmy za to wszystko podziękować i wyjść z inicjatywą, która podtrzyma te więzi. Współpraca obu federacji będzie dużo szersza, niż zorganizowanie jednego meczu. Chcielibyśmy stworzyć polsko-irlandzkie stowarzyszenie kibiców. Tak, by Zieloni Chłopcy stali się drugą drużyną, której kibicujecie – tłumaczył John Delaney, dyrektor wykonawczy FAI (Irlandzka Federacja Piłkarska).

W Dublinie mecz z Polską jest ważny, ale Irlandczycy podkreślali, że to tylko towarzyskie spotkanie. Bardziej szykowali się na niedzielny mecz rugby – z Anglią.

Polacy wykupili aż 30 tysięcy biletów, przyjeżdżali do Dublina nie tylko z Irlandii. Dzień przed meczem w centrum miasta spotykały się biało-czerwone grupy ze Szkocji, Anglii czy Irlandii Północnej. Waldemar Fornalik jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mówił, że udział w takim meczu dla każdego zawodnika będzie wyjątkowy.

– To chyba ewenement na skalę światową. Będziemy czuć się jak u siebie, chociaż gramy za granicą. Normalnie powiedziałbym, że to Irlandczycy są faworytami tego spotkania, bo grają na własnym stadionie, ale nie wiadomo, kto będzie miał większe wsparcie trybun – tłumaczył.

Irlandczycy u siebie są dużo mniej głośni i kolorowi niż na wyjazdach. Ulice miasta nie zamieniły się w festyn, było widać głównie Polaków w biało-czerwonych szalikach. Mecz rozgrywany jest w środku tygodnia, jego stawką nie są punkty eliminacji mistrzostw świata.

Gra toczy się głównie o dobry humor gości.

Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn