– Nie robimy wszystkiego, co w naszej mocy, by walczyć z oszustami. Trudno mi uwierzyć, że na mistrzostwach świata, gdzie przyjeżdża 740 piłkarzy, nie ma ani jednego przypadku dopingu. To niemożliwe, a tak jest za każdym razem – mówi Arsene Wenger, obawiając się, że pewnego dnia wybuchnie skandal. Przecież nie jest już tajemnicą, że doktor Eufemiano Fuentes dostarczał doping nie tylko kolarzom, ale też tenisistom, lekkoatletom i piłkarzom.
Trener Arsenalu przypomina, że teraz po meczach sprawdzany jest tylko mocz, a na badania trzeba czekać nawet dwie godziny. – To nie gwarantuje wykrycia zabronionych substancji. Testy krwi dają większą pewność nawet, gdy wykonane są później. Poza tym są szybsze i łatwiejsze, jest mniejsze ryzyko manipulacji. Podczas spotkań UEFA w Genewie wiele razy prosiłem, by to zmienić – tłumaczy i dodaje, że ma nadzieję, iż angielski futbol jest czysty: – Ale pewny być nie mogę. Sport pełen jest legend, które okazywały się oszustami – twierdzi Wenger, odnosząc się do przypadku Lance'a Armstronga, pozbawionego siedmiu zwycięstw w Tour de France i dożywotnio zdyskwalifikowanego.
Wengera przeraża, że wiele gwiazd godzi się na przyjmowanie dopingu, wiedząc nawet, że to skróci ich życie. – Jeśli spytać ich, czy wzięliby zakazany środek gwarantujący im złoty medal albo mistrzostwo świata, ale zmarliby w ciągu pięciu lat, połowa odpowiedziałaby, że tak. To straszne – przyznaje trener Arsenalu, dodając, że gdyby taki test przeprowadzić na poziomie amatorskim, pozytywnych odpowiedzi byłoby tylko 2 procent. – Żyjemy w świecie, w którym ludzie są gotowi zrobić wszystko, by wygrać.