Pięciu piłkarzy opuściło zgrupowanie w Turcji, ale nikt nie porównuje ich do szczurów opuszczających tonący okręt. A porównanie byłoby na czasie, ponieważ poloniści mieszkają w Antalyi w hotelu Titanic. – Powiem więcej – mówi trener Piotr Stokowiec. – Jestem nie tylko na Titanicu, ale i pod opieką psychologa. Przed kilkoma dniami do drużyny dołączył bowiem Paweł Habrat. Sytuacja stała się na tyle poważna, że można pożartować.
Z Turcji wyjechali: bramkarz Sebastian Przyrowski, obrońcy Adam Kokoszka, Serb Dodre Čotra, pomocnik – kapitan drużyny Łukasz Piątek i napastnik, Gruzin Wladimir Dwaliszwili. Szósty, obrońca Aleksandar Todorovski, nie wrócił ze zgrupowania kadry Macedonii. W ogóle nie przyjechał do Turcji.
Właściciel Polonii Ireneusz Król winien jest piłkarzom półtora miliona złotych
Powodem niecodziennej decyzji były zaległości finansowe klubu wobec zawodników. – Ostatnią pensję wypłacił mi w maju prezes Józef Wojciechowski – mówi „Rz" Sebastian Przyrowski. – Przez siedem miesięcy nie dostawałem pieniędzy. Przyznaję, że dość regularnie otrzymywaliśmy premie, ale nie wszystkie. Nowy właściciel, pan Ireneusz Król kilkakrotnie składał nam obietnice uregulowania zaległości, ale nie dotrzymywał słowa. Miałem wyjątkowego pecha, bo latem, przez pierwsze dwa miesiące sezonu leczyłem kontuzję i wtedy nie otrzymywałem pieniędzy. A kiedy już się wyleczyłem, szef całkiem przestał płacić. Terminy spłaty nie zostały przez właściciela dotrzymane. Kolejny upłynął 31 stycznia, potem był jeszcze jeden. A ponieważ problem dotyczył kilku zawodników, postanowiliśmy zareagować. Trener przygotował nam plan zajęć, teraz sami ćwiczymy w Warszawie.
Piłkarze złożyli wnioski o rozwiązanie kontraktów i powierzyli prowadzenie swoich spraw mecenas Agacie Wantuch. Na polskim rynku uchodzi ona za najlepszego specjalistę w egzekwowaniu od klubów należności dla piłkarzy. Zgodnie z uchwałą zarządu PZPN z roku 2002 zawodnik może wystąpić o rozwiązanie kontraktu, jeśli klub zalega z płatnościami przez trzy miesiące.