Reklama
Rozwiń

Bełchatów – 0:0 zgłoś się

Zaczyna się samotna ucieczka Legii. Remisy Lecha i Śląska.

Aktualizacja: 17.03.2013 23:22 Publikacja: 17.03.2013 23:22

Lech zaprosił na mecz osiem tysięcy dzieci z całego województwa. Drużyna z Poznania grała z ostatnim w tabeli GKS Bełchatów, więc można było zarazić miłością do futbolu tych, którzy na żywo ekstraklasy jeszcze nie widzieli. Nie wiadomo, ile dzieciaków zdecyduje się przyjechać na mecz Lecha jeszcze raz. Gospodarze dali pokaz nieudolności, zremisowali 0:0 i stracili dwa punkty w wyścigu o mistrzostwo Polski.

– Głos mi się łamie, bo ciężko znaleźć słowa po takim meczu, który w głowie się jeszcze nie skończył. Tak bardzo chcieliśmy wygrać, że goście zaczęli stwarzać sobie doskonałe sytuacje do strzelenia gola  – mówił trener Mariusz Rumak.

Lech na wyjeździe wygrał w tym sezonie dziewięć meczów, trudno znaleźć drużynę z lepszym bilansem w całej Europie. U siebie gra jednak jak sparaliżowany. Trener mówi coś o presji trybun, które wymagają pięknego futbolu, ale takie mecze, jak z Bełchatowem, trzeba po prostu wygrywać – nieważne, w jakim stylu.

Złośliwi pocieszają piłkarzy, że remis z ostatnią drużyną w tabeli to i tak przełamanie, bo przecież ostatnie cztery mecze przy Bułgarskiej kończyły się porażkami gospodarzy.

Bełchatów, drużyna skazywana na spadek z ligi, jeszcze wiosną nie przegrała, nie straciła nawet gola, ale także nie strzeliła. Ostatnio cztery remisy 0:0 z rzędu w ekstraklasie przytrafiły się Hutnikowi Kraków 18 lat temu.

Mecz w Poznaniu nie przypominał żadnego z wcześniejszych spotkań Bełchatowa w tej rundzie, piłkarze Kamila Kieresia nie zajmowali się tylko przeszkadzaniem, ale grali odważnie i przy odrobinie szczęścia mogli wygrać. W drugiej połowie Kamil Wacławczyk nie potrafił wepchnąć piłki z dwóch metrów do pustej bramki.

Lech także miał swoje szanse, zwłaszcza po przerwie rozpoczął zdecydowany szturm. Rumak w ostatnich kilkunastu minutach postawił na doświadczenie. Łukasz Teodorczyk wiosną udowodnił, że jest najbardziej przereklamowanym napastnikiem ekstraklasy. Na jego miejsce wszedł na boisko 41-letni Piotr Reiss i miał piłkę meczową, mógł być bohaterem, ale zachował się jak Wacławczyk.

– Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Znowu mieliśmy okazję, trafiliśmy w poprzeczkę, ale gol nie padł. To nas drażni i boli, bo na treningach bardzo mocno pracujemy ostatnio nad skutecznością – mówił Marcin Kamiński, obrońca Lecha.

Blisko kompromitacji był Śląsk Wrocław, który uratował remis z Podbeskidziem Bielsko-Biała na własnym stadionie w doliczonym czasie gry.

Mistrzom Polski droga do obrony tytułu coraz bardziej się wydłuża, na wiosnę nie potrafili wygrać już trzeciego meczu. W pierwszej połowie rzutu karnego nie wykorzystał Sebastian Mila, a kiedy goście w 66. minucie wyszli na prowadzenie, ataki Śląska stały się jeszcze bardziej chaotyczne. Łukasz Gikiewicz, który trochę niespodziewanie zimą wygrał rywalizację o miejsce w składzie i jest podstawowym napastnikiem, wyrównał po pięknym strzale tuż przed końcem spotkania.

– Po przerwie zagraliśmy fantastycznie, gospodarze nie spodziewali się tego, zdominowaliśmy ich, dlatego mam żal do zawodników, że pozwolili wrócić Śląskowi do gry i zabrać nam dwa punkty – mówił trener Podbeskidzia Dariusz Kubicki.

Podbeskidzie i Bełchatów, które wiosnę w ekstraklasie miały spędzić tylko dla formalności, gryzą jak wściekłe psy, nikt nie chce grać z tymi drużynami, dopóki nie stracą nawet matematycznych szans na utrzymanie.

Remisy Lecha i Śląska piłkarze Legii mogli śledzić przed telewizorami. W piątek wreszcie dobrze wykonali swoją pracę i z poczuciem spełnionego obowiązku cieszyli się, że ich przewaga nad resztą stawki znowu wzrasta do czterech punktów.

Zawodnicy Jana Urbana wygrali z marzącym o mistrzostwie Górnikiem 3:0, a mogli i wyżej, gdyby sędziowie nie dopatrzyli się spalonego po strzale Marka Saganowskiego. Legia wjechała wreszcie na dobre tory, po raz pierwszy na wiosnę można było odnieść wrażenie, że w zagraniach piłkarzy z Warszawy nie było strachu, chaosu i niepewności.

Zwycięstwo Legii – lidera Ekstraklasy – było jedynym odniesionym przez zespoły z górnej połowy tabeli. Polonia Warszawa przegrała w piątek drugi mecz z rzędu – 0:2 z Jagiellonią i uratowała w ten sposób posadę trenera rywali – Tomasza Hajty. W tygodniu przed meczem zabrał on swoich piłkarzy na zgrupowanie, kazał im zapłacić za hotel z własnej kieszeni i przeprowadził kilka szczerych rozmów. Widocznie piłkarze z Białegostoku nie chcą więcej uszczuplać domowych budżetów.

19.kolejka

Jagiellonia Białystok – Polonia Warszawa 2:0 (1:0)

Bramki: T. Frankowski (3), D. Plizga (80). Żółte kartki: M. Gajos, U. Ukah, D. Plizga (Jagiellonia); J. Tosik (Polonia). Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów: 2 200.

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 3:0 (1:0)

Bramki: M. Saganowski (33), D. Ljuboja (67), W. Dwaliszwili (90). Żółte kartki: A. Jędrzejczyk, B. Bereszyński (Legia); A. Danch, P. Olkowski (Górnik). Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 17 350.

Korona Kielce – Ruch Chorzów 2:1 (1:0)

Bramki: dla Korony – M. Korzym (32), P. Golański (55 z karnego); dla Rucha – F. Starzyński (63). Żółte kartki: M. Janota (Korona); Ż. Djokić, G. Kuświk, M. Kikut (Ruch). Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 5 600.

Widzew Łódź – KGHM Zagłębie Lubin 0:0

Żółte kartki: K. Nowak (Widzew); M. Papadopulos, B. Rymaniak, B. Godal (Zagłębie). Sędziował Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra). Widzów 6 000.

Lech Poznań – PGE GKS Bełchatów 0:0

Żółte kartki: S. Drewniak, K. Ceesay (Lech); S. Michalski, M. Wilusz, P. Rachwał (GKS). Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Widzów 21 900

Śląsk Wrocław –Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:0).

Bramki: dla Śląska - R. Gikiewicz (90+1); dla Podbeskidzia - F. Pawela (66). Żółte kartki: K. Ostrowski, M. Kowalczyk, S. Patejuk (Śląsk); D. Chmiel, R. Zajac (Podbeskidzie). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 12 850.

Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 2:0 (1:0)

Bramki: R. Sobolewski 37, C. Genkow 82. Żółte kartki: K. Jaliens, R. Sobolewski, C. Wilk, I. Iliev (Wisła); A. Frączczak (Pogoń). Sędziował Szymon Marciniak (Płock) Widzów: 11 100.

Mecz poniedziałkowy

Piast Gliwice - Lechia Gdańsk (18.30, transmisja Canal+ Sport, Eurosport2)

Lech zaprosił na mecz osiem tysięcy dzieci z całego województwa. Drużyna z Poznania grała z ostatnim w tabeli GKS Bełchatów, więc można było zarazić miłością do futbolu tych, którzy na żywo ekstraklasy jeszcze nie widzieli. Nie wiadomo, ile dzieciaków zdecyduje się przyjechać na mecz Lecha jeszcze raz. Gospodarze dali pokaz nieudolności, zremisowali 0:0 i stracili dwa punkty w wyścigu o mistrzostwo Polski.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku