Stolica dla Legii

Polonia: porażka, bieda i strach przed utratą miejsca w lidze.

Publikacja: 02.04.2013 00:00

Legia nie potrafiła wygrać z Polonią na jej stadionie od 2006 roku. Pieniądze i miłość większości warszawskich kibiców były zawsze po jej stronie, w Polonii najpiękniejsze było granie na przekór złym czasom i okolicznościom. Na tym samym piłkarze Piotra Stokowca opierali swoje nadzieje przed sobotnim meczem, ale pięknej historii nie da się pisać w nieskończoność.

Na boisku nie było różnicy klas, Polonia straciła decydującego gola w doliczonym czasie gry, kiedy Dominik Furman wykończył akcję Ivicy Vrdoljaka. Wtedy ktoś powinien przy Konwiktorskiej zgasić światło i zamknąć bramę na kłódkę. Po golu Furmana na trybunie najwyżej wyskoczył prezes Legii Bogusław Leśnodorski, właściciela Polonii nie było na meczu, nie przychodzi na stadion od początku sezonu, bo wie, na jakie mógłby liczyć przyjęcie.

Polonia straciła już wszystkie gwiazdeczki, poza Pawłem Wszołkiem, które zapewniły jej trzecie miejsce w tabeli po rundzie jesiennej. Pozyskane pieniądze nie wystarczyły na spłacenie długów, a Ireneusz Król nie zamierza robić tego z własnej kieszeni. Kupił klub bez pomysłu na jego funkcjonowanie, na szczęście na półmetku udało się uzbierać tyle punktów, że nie da się spaść z ekstraklasy w tym sezonie.

Spaść może się nie da, ale wystartować w następnym sezonie i tak może być trudno. 31 marca ruszył proces licencyjny, do 24 kwietnia zakończy się okres „wczesnego reagowania", kiedy kluby dostaną dwa tygodnie na spłatę swoich należności względem pracowników. Komisja Odwoławcza ma działać inaczej niż dotychczas – zmiany decyzji Komisji Licencyjnej będą bardzo rzadko.

Co z licencją

Na dziś Polonia nie ma prawa dostać licencji, piłkarze mówili o tym na spotkaniu z kibicami, do którego doszło przed derbami. Król dużo obiecuje, ale z niedotrzymywania słowa zrobił regułę. Zawodnicy liczyli na wypłatę chociaż części zaległych wynagrodzeń przed świętami, ale się przeliczyli.

Obiecywali, że na boisku w sobotę postarają się na chwilę o tym zapomnieć. Przegrywali po błędzie Sebastiana Przyrowskiego, który przez cały mecz wydawał się nieobecny. Wrócili do gry pięć minut przed końcem po bramce Łukasza Piątka, jak się okazało uznanej niesłusznie, bo zdobytej ze spalonego.

Zwycięski gol Furmana być może zamknął romantyczny etap Polonii. To trzecia porażka z rzędu, drużyna może być teraz jak roller coaster, zaczyna się rozpędzać w drodze na dół tabeli.

Przewaga Legii nad resztą stawki zaczyna się robić wyraźna, ale za plecami lidera ciągle czai się Lech Poznań. Gdyby mistrzostwo wywalczył ktoś spoza tej dwójki, byłaby to sensacja. Lech kocha grać na wyjazdach i wczoraj wygrał poza własnym stadionem ósmy raz z rzędu pokonując 2:0 Pogoń Szczecin. W Szczecinie gospodarzy prowadził Dariusz Wdowczyk, na ławce trenerskiej pierwszy raz po pięciu latach.

Poza Lechem na resztę ligowych rywali przy Łazienkowskiej patrzą już chyba bez strachu, choć Górnik wygrał z osłabionym Widzewem. Polonia do lidera traci jedenaście punktów. Wisła Kraków płynęła już pod prąd, w górę tabeli, ale została zatrzymana w Gdańsku, gdzie mecz z Lechią zakończył się bezbramkowym remisem.

Klęska mistrza

A Śląsk Wrocław skompromitował się w Bełchatowie. Mistrzowie Polski przegrali z ostatnim w tabeli GKS 0:1 po golu Łukasza Madeja z rzutu karnego. Madej w poprzednim sezonie grał w Śląsku, a później przez kilka miesięcy nie trenował, bo nie przedłużył umowy, nie mogąc porozumieć się co do wysokości kontraktu. W Bełchatowie odżył, jego drużyna na wiosnę do czterech remisów dołożyła wreszcie zwycięstwo.

– Paradoksalnie to był nasz najsłabszy mecz w tym roku. Nie gaśmy jeszcze światła, swoją grą wywieramy presję na drużynach, które miały być pewne utrzymania – mówił Madej po meczu.

Ruch Chorzów, być może pod wpływem presji z Bełchatowa, wygrał w Lubinie z Zagłębiem 3:2, chociaż dwa razy przegrywał, a decydującego gola strzelił w czwartej minucie doliczonego czasu gry.

20.kolejka

>Podbeskidzie Bielsko-Biała – Korona Kielce 1:1 (0:1).

Bramki: dla Podbeskidzia – R. Demjan (55); dla Korony - M. Korzym (10). Żółte kartki: B. Konieczny, M. Sokołowski (Podbeskidzie); T. Foszmańczyk, K. Kuzera, M. Korzym (Korona). Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 2300.

>Górnik Zabrze – Widzew Łódź 3:1 (2:0)

Bramki: dla Górnika I. Jeleń (24), A. Kwiek (29), A. Danch (64); dla Widzewa – B. Pawłowski (51). Żółte kartki: M. Magiera (Górnik); Ł. Broź (Widzew). Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 3000.

>Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 1:1 (1:1)

Bramki: dla Piasta – A. Lazdins (30); dla Jagiellonii – T. Frankowski (38). Żółte kartki: M. Gajos, F. Modelski, M. Pazdan (Jagiellonia). Czerwone kartki: D. Trela (64, Piast); F. Modelski (82, Jagiellonia). Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 3500.

>PGE GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław 1:0 (0:0).

Bramka: Ł. Madej (58 z karnego). Żółte kartki: R. Kosznik, K. Wacławczyk, S. Sawala (Bełchatów); S. Mila, M. Kowalczyk, M. Cetnarski (Śląsk). Czerwona kartka: M. Kelemen (52, Śląsk). Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 2500.

>Polonia Warszawa – Legia Warszawa 1:2 (0:0)

Bramki: dla Polonii – Ł. Piątek (86); dla Legii – D. Ljuboja (51), D. Furman (90). Żółte kartki: P. Wszołek, J. Tosik, A. Todorovski, T. Hołota, M. Baran (Polonia); J. Wawrzyniak (Legia). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 4500.

>KGHM Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 2:3 (1:0).

Bramki: dla Zagłębia – A. Błąd (10 i 54); dla Ruchu –D. Cotra (52, samobójcza), Ł. Janoszka (55), J. Smektała (90+4). Żółte kartki: Ł. Hanzel, A. Błąd (Zagłębie); Ł. Janoszka, M. Zieńczuk, M. Szyndrowski, J. Smektała (Ruch). Czerwona kartka: A. Błąd (90+2, Zagłębie). Sędziował Tomasz Garbowski (Kluczbork). Widzów: 6000.

>Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 0:0

Żółte kartki: Deleu, M. Pietrowski (Lechia); R. Sobolewski (Wisła). Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Widzów 14000.

>Pogoń Szczecin – Lech Poznań 0:2 (0:1)

Bramki: dla Lecha – M. Kamiński (23), A. Tonev (48). Żółte kartki: D. Djousse, E. Noll (Pogoń); M. Kamiński , H. Wołąkiewicz, Ł. Trałka (Lech). Sędziował Bartosz Frankowski. (Toruń). Widzów 8000.

Bramki reprezentantów polski

Borussia Dortmund pokonała 2:1 VfB Stuttgart w 27. kolejce Bundesligi. Obydwie bramki strzelili Polacy.  Łukasz Piszczek wszedł na boisko w 24. minucie, kiedy kontuzji doznał Marcel Schmelzer (złamany nos). Cztery minuty później zdobył gola strzałem głową, po dośrodkowaniu Marco Reussa. Drugą bramkę strzelił Robert Lewandowski, z podania Piszczka, w 82. minucie. Jakub Błaszczykowski nie grał z powodu kontuzji, jakiej doznał na rozgrzewce, przed spotkaniem z San Marino.

Lewandowski ma już 20 bramek i prowadzi na liście strzelców Bundesligi, przed Stefanem Kiesslingiem (Bayer Leverkusen, 18). Polak strzelił bramkę w dziewiątym kolejnym meczu. Lepsi pod tym względem w historii Bundesligi są tylko Gerd Mueller (Bayern, bramki w szesnastu kolejnych meczach sezonu 1969/70) i Klaus Allofs (Koeln, 10, 1983/84).

Borussia jest druga w tabeli, ze stratą 20 pkt. do Bayernu, który w sobotę rozbił Hamburger SV 9:2. W drugiej lidze trenowany przez Franciszka Smudę Jahn Regensburg przegrał na wyjeździe z Koeln 1:2 i zajmuje nadal ostatnie miejsce w tabeli.

W lidze francuskiej bramka Ludovica Obraniaka w 88. minucie dała Bordeaux remis 1:1 z Lorient. To szósty gol Polaka w sezonie. Artur Boruc musiał zejść z bramki w przerwie sobotniego meczu Southampton – Chelsea 2:1. Polak narzekał na zawroty głowy. W poniedziałek Chelsea wygrała z Manchesterem Utd. 1:0 i awansowała do półfinału Pucharu Anglii. Zmierzy się tam z Manchesterem City.

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne