Hiszpania kontra świat

W ćwierćfinale Barcelonę chce dziś zatrzymać Zlatan i jego PSG, jutro Malagę Borussia, a zasadzkę na Real szykuje Galatasaray.

Publikacja: 02.04.2013 01:07

Oblężenie trwa, wrogowie już się przedostali na tyły, zapasy się kończą. Ale imperium, które powinno dawno runąć, ma się dobrze. W domu kryzys, bankructwa i afery, Komisja Europejska wzywa, by Hiszpania kazała wreszcie swoim klubom płacić zaległe podatki, kibice narzekają, że Primera Division to wyścig dwóch koni, i że hiszpańskie panowanie stało się nudne. A ci nudziarze mają trzy kluby w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i znów prowadzą w eliminacjach mundialu.

Każdy z tych klubów, Barcelona, Malaga i Real, był w poprzedniej rundzie jedną nogą poza LM, ale odrabiał straty. Reprezentacji wmawiano tydzień temu, przed meczem eliminacji mundialu, że w Paryżu usłyszy wyrok: baraże. A poradziła sobie z Francuzami. Dziś ośmiu piłkarzy, którzy pomogli w tym zwycięstwie, znów zagra w Paryżu, ale już nie na Stade de France, tylko Parc des Princes. I z drużyną, która niewiele ma w sobie francuskiego poza adresem. Pieniądze bierze znad Zatoki Perskiej (zresztą z tego samego źródła co Barcelona, z Qatar Sports Investments), wydaje je brazylijski dyrektor Leonardo, trenuje tę drużynę Włoch Carlo Ancelotti, twarz jej od niedawna daje Anglik David Beckham, a rządzi nią Szwed Zlatan Ibrahimović. Jak się kiedyś przekonali w Barcelonie – piłkarz znakomity, ale trudno nadążyć, kiedy jest doktorem Jekyllem, a kiedy panem Hyde'em.

Doktor Jekyll zostawił w barcelońskiej szatni kilku przyjaciół i ciągle jest z nimi w kontakcie. Pan Hyde nie przyjął do wiadomości, że najważniejszy w drużynie jest Leo Messi, że trener ma prawo się wtrącać nawet w to, jakimi samochodami jeżdżą piłkarze i skłócony z Pepem Guardiolą najpierw od niego uciekł do Milanu, a potem obsmarował go w autobiografii.

W Paris Saint Germain szwedzki doktor Jekyll bywa ozdobą całej ligi, a pan Hyde traktuje kolegów z drużyny jak swoje zabawki (jeden z nich skarżył się, że Zlatan nimi pomiata, cały czas krzyczy, domaga się podań) i na rywali poluje jak na Andresa Guardado w 1/8 finału LM z Valencią. Za tamten faul wyrzucony z boiska Zlatan miał pokutować przez dwa mecze, ale karę skrócono mu do jednego i dziś będzie dowodził atakiem na Barcelonę. Do pomocy ma jeszcze dwóch byłych piłkarzy Barcy, Thiago Mottę i Maxwella.

Barcelona po 2,5 miesiąca latania z autopilotem odzyskała trenera. Tito Vilanova musi się jeszcze oszczędzać, nie pojechał z drużyną na ostatni mecz w lidze (2:2 z Celtą w Vigo), nie było go na wczorajszej konferencji prasowej w Paryżu i na tej po meczu też zastąpi go Jordi Roura. Ale Vilanova poleciał z drużyną do Francji, chce ją poprowadzić pierwszy raz, od kiedy zaczął leczenie po nawrocie nowotworu. Zabrał ze sobą żonę i dwie córki.

W takiej samej asyście poleciał na mecz Eric Abidal, też walczący z nawrotem raka i drugi raz z rzędu powołany do kadry meczowej. Te dwa powroty i wspomnienie trzeciego: nieprawdopodobnego rewanżu z Milanem, to ma być dla Barcelony szczepionka przeciw następnym zwątpieniom. Rywal trafił jej się wyjątkowo zdradliwy: w Paris Saint Germain części są nadal lepsze od całości, ale przy takim nagromadzeniu talentu, jeśli gwiazdy akurat nie będą się dąsać, może się PSG udać taki mecz, że i Barca nie poradzi.

Jutro Real Madryt walczy z Galatasaray w parze, w której z góry wskazano zwycięzcę, a Fatih Terim, czyli turecki Jose Mourinho, oraz Wesley Sneijder i Didier Drogba, czyli dawni żołnierze Mourinho, dziś grający w Stambule, spróbują udowodnić, że niesłusznie.

Ale to drugi jutrzejszy mecz ma być ucztą, nie tylko ze względu na polskie sentymenty. Malaga kontra Borussia (Jakub Błaszczykowski prawdopodobnie będzie mógł już zagrać po kontuzji) to starcie dwóch drużyn grających z polotem i nieodstępujących od swojego stylu, dwóch trenerów z różnych pokoleń, ale podobnych do siebie w tym, że i Manuel Pellegrini, i Juergen Klopp potrafią każdego piłkarza uczynić lepszym.

Borussia to niedoszły bankrut, który w kilka lat wyciągnął się znad przepaści na szczyt. Malaga jedno bankructwo już za sobą ma, drugiego na razie uniknęła, ale dopiero w czerwcu się dowie, czy będzie mogła grać w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. UEFA jej zabroniła, karząc za długi, klub odwołał się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. W Lidze Mistrzów Malaga debiutuje, ale gra tak, jakby do tego świata należała od lat, co już kiedyś pokazywał Villarreal, też trenowany przez Pellegriniego. Chilijczyka, który potrafi być dyktatorem, nie przestając być dżentelmenem.

Ćwierćfinały Ligi Mistrzów. Dziś grają (skróty wszystkich spotkań jutro o 23.05 w TVP1): Paris Saint Germain – Barcelona (nPremium), Bayern Monachium – Juventus Turyn (nSport). Jutro grają: Malaga – Borussia Dortmund (TVP1, nSport), Real Madryt – Galatasaray Stambuł (nPremium). Rewanże za tydzień.

Oblężenie trwa, wrogowie już się przedostali na tyły, zapasy się kończą. Ale imperium, które powinno dawno runąć, ma się dobrze. W domu kryzys, bankructwa i afery, Komisja Europejska wzywa, by Hiszpania kazała wreszcie swoim klubom płacić zaległe podatki, kibice narzekają, że Primera Division to wyścig dwóch koni, i że hiszpańskie panowanie stało się nudne. A ci nudziarze mają trzy kluby w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i znów prowadzą w eliminacjach mundialu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę