Ruch nie jest wszystkim

Reorganizacja rozgrywek to pomysł biznesmenów, a nie trenerów. Nie spotkał się z dobrym przyjęciem.To krok w stronę futbolowej prowincji.

Publikacja: 08.04.2013 00:42

Ekstraklasa SA chce, aby od nowego sezonu, po rozegraniu jak dotychczas 30 kolejek, 16 uczestników zostało podzielonych na dwie grupy. Osiem klubów, które zdobyły największą liczbę punktów, miałoby walczyć o tytuł mistrza, a osiem słabszych broniłoby się przed spadkiem. Zgodnie z tą wersją każdy klub rozegrałby jeszcze siedem meczów, czyli po jednym z każdym rywalem. Drużyny z miejsc 1.–4. i 9.–12. grałyby po cztery mecze w roli gospodarzy, a z miejsc 5.–8. i 13.–16. – po trzy. W takim systemie mistrzem nie musi zostać drużyna najlepsza po sezonie zasadniczym, a spaść nie muszą dwie ostatnie. Po co więc tak reforma?

– Nie mogę się pogodzić z tym, że trenerzy czy szefowie niektórych klubów mówią po 18. czy 22. kolejce, że „są już spokojni, osiągnęli cel i mają zabezpieczony byt w ekstraklasie". Chcę ligi, w której walczy się w każdym meczu i każdy jest ciekawy dla kibiców, a dla piłkarzy i trenerów rozwijający. Mamy też zdecydowanie zbyt szeroki, tzw. bezpieczny, środek tabeli. W porównaniu z czołowymi ligami Europy niewiele drużyn może wywalczyć prawo gry w europejskich pucharach i tylko dwie spadają. Nowy system rozgrywek powinien podkręcić rywalizację i poziom sportowy. Ekstraklasa SA konsekwentnie, krok po kroku realizuje swój program, by zagwarantować klubom jak najwyższe przychody i jednocześnie podnosić poziom sportowy w lidze – powiedział prezes Ekstraklasy SA Bogusław Biszof.

Innym argumentem na rzecz reorganizacji jest wydłużenie sezonu. Teraz w Polsce rozgrywki odbywają się od końca lutego do końca maja i od końca lipca do końca listopada. Nie gra się przez dwa miesiące letnie, kiedy w Polsce panują najlepsze warunki pogodowe. Ma się to zmienić.

– W nowym formacie będziemy grać przez 11 miesięcy w roku i, co ważne, zaczynać rywalizację w europejskich pucharach w rytmie meczowym. Start rozgrywek nastąpi 13 lipca, a zakończenie 17 lub 31 maja 2014 r. (w zależności od ewentualnego awansu polskich piłkarzy do mistrzostw świata) – mówi wiceprezes zarządu ESA Marcin Animucki, były prezes Widzewa.

Te pomysły mają swoich zwolenników i przeciwników. Przede wszystkim tak ważne decyzje dla całej ekstraklasy (a w jakimś sensie także dla I ligi) podjęło tylko kilka osób. Głosowało siedmiu członków Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA, reprezentujących właśnie tyle klubów: Maciej Wandzel (Lech Poznań, przewodniczący), Piotr Waśniewski (Śląsk Wrocław), Dariusz Smagorowicz (Ruch Chorzów), Bogusław Leśnodorski (Legia), Jacek Bednarz (Wisła Kraków), Marek Glogaza (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Zdzisław Drobniewski (PZPN).

W grudniu to gremium odrzuciło identyczny projekt reformy, teraz go zaakceptowało. Piotr Smagorowicz powiedział wprost, że podczas posiedzenia Rady Nadzorczej był przeciwny reformie, ale został przegłosowany. Jego zdaniem w tak ważnej sprawie powinni się wypowiadać wszyscy udziałowcy spółki, czyli kluby ekstraklasy.

A kluby nie mówią jednym głosem, ponieważ każdy ma inny problem. Wspólnym jest tylko brak pieniędzy.

Za reformą opowiedziały się przede wszystkim kluby bogate (Legia, Lech, Wisła), o stabilnych podstawach. Dla nich siedem meczów w sezonie więcej nie będzie stanowiło problemu. Mogą być zadowoleni sponsorzy, którzy otrzymają więcej za swoje reklamy. Ale dla większości klubów więcej meczów to więcej kłopotów. Tzw. dzień meczowy, mający w założeniu przynieść gospodarzowi najwięcej zysków, może okazać się porażką, jeśli gość będzie mało atrakcyjny.

Na dodatkowy mecz Legii z Lechem przyjdzie zapewne 30 tys. kibiców, ale na Podbeskidzie z Bełchatowem raczej nie. A jeśli tych klubów nie będzie już w ekstraklasie, to może je zastąpić na przykład Termalika Bruk-Bet z Niecieczy. Dojdą koszty podróży. Prezes Korony Kielce Tomasz Chojnowski zwrócił uwagę, że tam, gdzie kluby płacą zawodnikom tzw. wejściówki (za udział w meczu), trzeba będzie znaleźć nowe fundusze. Bogaci będą bogatsi, biedniejsi stracą.

Nie słychać głosów podzielających nadzieje pomysłodawców, że dzięki reformie podniesie się poziom rozgrywek. Wszystkie poważne czy kosmetyczne zmiany dokonane w ostatnich kilkudziesięciu latach nie przyniosły pod tym względem poprawy. Trener Legii Jan Urban jest sceptyczny, jego zdanie podziela Dariusz Dziekanowski.

W latach 2001/2002 rozgrywki ekstraklasy także odbywały się w dwóch grupach, ale od początku sezonu. To sprawiło, że niektóre kluby w ogóle się ze sobą nie spotykały (na przykład Legia z Widzewem). Po roku wrócono do starych zasad.

To nie jest reforma przygotowana przez trenerów, tylko przez biznesmenów. Nawet jeśli otrzymamy kilka atrakcyjnych meczów więcej, to koszt całości może się jednak okazać zbyt wysoki.

Ekstraklasa SA powinna teraz przedstawić warunki pomocy klubom. Ile pieniędzy otrzymają od sponsora tytularnego T-Mobile i telewizji nC+, ile przeznaczy na rozwój infrastruktury i szkolenie młodzieży. Bo ktoś w tych meczach musi grać. Na razie dla najlepszych piłkarzy atrakcyjniejsze są ligi zagraniczne, w których zresztą nie ma podziałów na grupy. Żadna poważna liga nie gra takim systemem.

Ekstraklasa SA chce, aby od nowego sezonu, po rozegraniu jak dotychczas 30 kolejek, 16 uczestników zostało podzielonych na dwie grupy. Osiem klubów, które zdobyły największą liczbę punktów, miałoby walczyć o tytuł mistrza, a osiem słabszych broniłoby się przed spadkiem. Zgodnie z tą wersją każdy klub rozegrałby jeszcze siedem meczów, czyli po jednym z każdym rywalem. Drużyny z miejsc 1.–4. i 9.–12. grałyby po cztery mecze w roli gospodarzy, a z miejsc 5.–8. i 13.–16. – po trzy. W takim systemie mistrzem nie musi zostać drużyna najlepsza po sezonie zasadniczym, a spaść nie muszą dwie ostatnie. Po co więc tak reforma?

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne