Sędziowie - wszystko płynie

Rezygnacja z sędziów bramkowych to tylko drobny epizod w historii futbolu

Aktualizacja: 16.04.2013 13:22 Publikacja: 16.04.2013 13:08

Sędziowie - wszystko płynie

Foto: AFP

Przepisy gry z roku 1863, czyli roku powstania pierwszego na świecie krajowego związku piłkarskiego, w ogóle nie wspominają o sędzi. Przepisy mają 13 punktów, ale żaden nie jest poświęcony arbitrowi. Jak by go nie było. A był, tylko, że nie biegał po boisku. Elegancko ubrany poruszał się dostojnie wzdłuż linii i z odległości podejmował decyzje. Na boisko wszedł dopiero w roku 1891.Przez kilka lat sędzia był członkiem jednej z dwóch ekip. Neutralny pojawił się przy okazji meczu o Puchar Anglii w roku 1871.

Aż do ostatnich lat XIX wieku decyzje sędziów mogły być kwestionowane przez zawodników. Wyglądało to mniej więcej tak, że arbiter przerywał grę (krzykiem, a od roku 1878 za pomocą gwizdka) aby poinformować o swojej decyzji, i pytał piłkarzy czy się z nią zgadzają. Zgody często nie było, ponieważ warunki gry nie pomagały w dojściu do porozumienia. Czasami trudno było stwierdzić, czy piłka wpadła do bramki. Dopiero w roku 1875 drewniana poprzeczka zastąpiła na bramce parcianą taśmę. To był krok do przodu. Ale dopóki w roku 1890, w meczu Bolton - Nottingham Forest nie użyto wynalazku inżyniera J. A. Brodiego z Liverpoolu, czyli siatek na bramki, trudno było stwierdzić po której stronie słupków lub poprzeczki przeleciała piłka. Wyglądało to mniej więcej tak, jak w całkiem współczesnych, dwudziestowiecznych meczach po szkole, kiedy bramkami były ustawione tornistry, teczki lub kamienie. Więcej było kłótni niż grania.

W roku 1888, kiedy w Anglii rozpoczęły się pierwsze na świecie rozgrywki ligowe, sędziowie już brali za swoją pracę pieniądze. Główny nieco ponad 10 szylingów a od roku 1896 dwaj liniowi po połowie tej kwoty. Obowiązki całej trójki zmieniały się, wraz z kolejnymi zmianami przepisów. Od roku 1912 musieli zwracać uwagę czy bramkarz nie dotyka piłki rękami poza polem karnym. Od roku następnego zaczęli odliczać krokami 10 jardów (9,15 metra) czyli odległość, w jakiej musi stać zawodnik drużyny przeciwnej w chwili wykonywania rzutu wolnego lub rożnego.

Najgorsze miało dopiero nastąpić. Ponieważ coraz więcej meczów kończyło się wynikami bezbramkowymi i futbol stawał się grą nudną, w roku 1925 zmieniono przepis o spalonym. Od tej pory, w chwili podania piłki, między zawodnikiem atakującym a bramką przeciwnika mogło być dwóch zamiast trzech graczy drużyny broniącej. To był ostatni chronologicznie ważny przepis, zresztą sprawiający sędziom (i kibicom) problem w interpretacji do dziś. Ale dzięki niemu nastąpił rozwój taktyki.

Przez kilkadziesiąt lat piłkarze nie nosili na koszulkach numerów. Pierwszy raz użyto ich w finale rozgrywek o Puchar Anglii, w roku 1933, Everton - Manchester City (grał w nim słynny po latach menedżer Manchesteru Utd. Matt Busby). Tyle, że nie były to numery od 1 do 11, tylko od 1 do 22. Everton miał od 1 do 11 a City od 12 do 22. W roku 1939 numery na koszulkach piłkarzy ligi angielskiej były już obowiązkowe. Pierwszy raz na mistrzostwach świata z numerami grano w roku 1950 a z numerami na spodenkach - w 1974. Na Euro w 1992 (w Szwecji) piłkarze mieli mniejsze numery także z przodu koszulki a na mundialu w 1994 (w USA) na plecach pojawiły się nazwiska. Wszystko to pomagało sędziom (i kibicom przed telewizorami) identyfikować zawodników, zwłaszcza kiedy byli zmuszeni ich ukarać.

Żółte i czerwone kartki zastosowano pierwszy raz podczas mundialu w Meksyku, w roku 1970. Ponieważ gra stawała się coraz szybsza, pracy sędziom przybywało i stawała się trudniejsza, w roku 1991 FIFA wprowadziła czwartego sędziego, zwanego technicznym. Zajmuje się on zmianami zawodników, sprawdza czy wchodzący na boisko rezerwowi mają obuwie zgodne z przepisami itp. Ale podczas finału mistrzostw świata w Niemczech (2006) sędzia techniczny Hiszpan Luis Medina Cantalejo wyszedł poza swoją rolę. To on poinformował arbitra głównego Argentyńczyka Horacio Elizondo, że Zinedine Zidane uderzył głową Marco Materazziego. Na tej podstawie Zidane został ukarany czerwoną kartką a trener Francuzów oskarżył Cantalejo, że opisując sytuację posłużył się zapisem video, co jest sprzeczne z zapisami FIFA.

W roku 1996 sędzia „liniowy" stał się sędzią „asystentem". Wynikało to z jego większych niż dotychczas obowiązków. Już nie tylko machał chorągiewką, sygnalizując auty i spalone, ale informował głównego o innych wydarzeniach, których ten mógł nie zauważyć. Zmiana nazwy wynikała też z używanego powszechnie w terminologii futbolowej języka angielskiego. Ponieważ sędziami zaczęły być kobiety, termin „linesman" stracił sens. „Lineswoman" się nie przyjął, stąd sędzia asystent. Po mundialu w Niemczech (2006) FIFA wprowadziła piątego sędziego, który miał pomagać czwartemu. Mnożenie bytów nie wpłynęło na poziom sędziowania, natomiast na koszty - jak najbardziej. Od lat FIFA i UEFA nie bardzo wiedzą czy brnąć w zwiększenie liczby sędziów, czy wykorzystywać zdobycze techniki. UEFA jest za pierwszym rozwiązaniem a FIFA za drugim. Ale to się w każdej chwili może zmienić.

Przepisy gry z roku 1863, czyli roku powstania pierwszego na świecie krajowego związku piłkarskiego, w ogóle nie wspominają o sędzi. Przepisy mają 13 punktów, ale żaden nie jest poświęcony arbitrowi. Jak by go nie było. A był, tylko, że nie biegał po boisku. Elegancko ubrany poruszał się dostojnie wzdłuż linii i z odległości podejmował decyzje. Na boisko wszedł dopiero w roku 1891.Przez kilka lat sędzia był członkiem jednej z dwóch ekip. Neutralny pojawił się przy okazji meczu o Puchar Anglii w roku 1871.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne