Dortmund chce Roberta

Liga Mistrzów | Borussia nie zamierza sprzedawać Roberta Lewandowskiego. Irytacja trenera Juergena Kloppa.

Publikacja: 26.04.2013 01:17

Jose Mourinho: Gdzie jest Lewandowski? Jeszcze przed meczem go widziałem...

Jose Mourinho: Gdzie jest Lewandowski? Jeszcze przed meczem go widziałem...

Foto: AFP

Korespondencja z Dortmundu

Jeśli ktoś w Niemczech go jeszcze nie znał, a w czwartek rano wyszedł na godzinny spacer po mieście, nie miał szans, by nie przyjrzeć się jego twarzy z bliska.

Robert Lewandowski atakuje z pierwszej strony każdej gazety, od jego wyczynu zaczynały się informacje telewizyjne i radiowe, o nim mówiło się w tramwajach. Polski napastnik, strzelając cztery gole w wygranym 4:1 półfinałowym meczu z Realem, przeszedł do historii nie tylko klubu, ale całego futbolu.

Nikt wcześniej nie zdobył tylu bramek w spotkaniu z klubem z Madrytu w Pucharze Europy, a pokazu takiej siły polskiego piłkarza w półfinale trudno było się spodziewać.

„Kicker" pisze o szaleństwie Lewandowskiego, „Der Spiegel" o czteropaku, jaki Polak zaserwował rywalom, „Ruhr Nachrichten" zamiast tytułu po prostu cztery razy powtarza nazwisko naszego napastnika. Równie chętnie pokazywana była także twarz załamanego Jose Mourinho z podpisem: „Lewandowski? Wiedzieliśmy o nim wszystko, a pozwoliliśmy mu pograć".

Żaden z piłkarzy Realu Madryt nie zatrzymał się po meczu przy dziennikarzach nawet na chwilę. Hiszpania jest w szoku, media z Madrytu nazywają Lewandowskiego koszmarem, który będzie śnił się Królewskim po nocach.

Żadnych tajemnic

Triumfuje Dortmund, triumfują całe Niemcy. Europa bardziej spodziewała się finału Ligi Mistrzów pomiędzy Barceloną a Realem Madryt. Po pierwszych meczach trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, by w Londynie nie zmierzyły się dwa kluby z Bundesligi.

Liga niemiecka znana była z największej frekwencji na meczach, w dalszej kolejności – ze zdrowej sytuacji w finansach. Teraz okazało się, że rozsądne zarządzanie klubami może dać także efekty na boisku. I Bayern, i Borussia są dumne, bo przed kontrolerami UEFA, którzy niedługo będą sprawdzać czy kluby działają według zasad „finansowego Fair Play", z przyjemnością otwierają księgi rachunkowe.

Borussia wyszła z kryzysu mniej więcej wtedy, kiedy zatrudniała Juergena Kloppa, pięć lat temu. Szefowie klubu na wstępie zapowiedzieli, że nie będzie miał wielkich pieniędzy na transfery, kazali szukać ludzi, którzy będą mu pasowali do koncepcji, ale nie będą mieli wygórowanych żądań finansowych. Dlatego Klopp sięgał też po Polaków, Lewandowskiego z Lecha Poznań czy Łukasza Piszczka ze zdegradowanej Herthy Berlin.

Od kilku lat klub zbiera żniwa takiej polityki nie tylko na boisku, ale też na transferach. Shinji Kagawa za 16 milionów euro przeszedł do Manchesteru United, Mario Goetze za 37 milionów trafi do Bayernu Monachium, który pieniądze na nowych piłkarzy od lat bierze z oszczędności.

W Lidze Mistrzów w poprzedniej dekadzie wiodło mu się średnio, bo spłacał kredyt na stadion, a nie chciał zaciągać nowych długów na zawodników. Teraz rozwija żagle i zdaje się budować potęgę na lata.

Kucharski denerwuje Niemców

W Dortmundzie równie dużo, co o czterech golach polskiego napastnika, mówi się o jego prawdopodobnym transferze do Bayernu. Atmosferę podgrzał jeszcze menedżer Lewandowskiego Cezary Kucharski, który stwierdził, że jego piłkarz w przyszłym sezonie zagra w większym klubie niż Borussia.

Wczoraj po południu w ośrodku treningowym w dzielnicy Brackel do słów Kucharskiego odniósł się Juergen Klopp. Na początku zapytał, o którego menedżera chodzi, a potem z irytacją stwierdził:

– Nie rozumiem, dlaczego ten człowiek wypowiada się o sprawach, na które nie ma wpływu. Na jego miejscu bym milczał. Jest wielu zawodników, którzy chcieliby grać w Borussii, a nie mają menedżerów uwielbiających biegać po telewizjach – tłumaczył.

Niemieckie gazety podały wczoraj informację, że ostateczna propozycja Bayernu dla Borussii za Lewandowskiego to 25 milionów euro. To, po środowym półfinale – zważywszy, że na Javiego Martineza klub z Monachium wyłożył 40 milionów euro – wydaje się kwotą dużo za niską. To także mniej, niż klub z Dortmundu zarobił na Goetzem, trzeba jednak pamiętać, że kontrakt Polaka wygasa już w przyszłym roku.

Borussia to Borussia

Dyrektor Borussii Hans-Joachim Watzke stwierdził wczoraj, że Lewandowski nigdzie nie odejdzie, bo klub woli go zatrzymać na kolejny sezon, a później (po wygaśnięciu kontraktu z Polakiem) nic nie zarobić, niż zezwalać mu teraz na transfer do Bayernu. Sam piłkarz nie chce komentować zamieszania, twierdzi, że musi koncentrować się na końcówce sezonu.

– Nie mam informacji, że Robert miałby odejść z zespołu. Nie ma w kontrakcie wpisanej klauzuli odstępnego, jeżeli Borussia będzie chciała go sprzedać, to tak zrobi. Ale na razie Borussia nie chce, żeby odchodził. Niemcy to wolny kraj, ludzie na ulicach mogą mówić co chcą, ale to my będziemy decydować o przyszłości zawodnika – mówił Klopp.

Na razie cicho o tym, że Borussię miałby opuścić także Jakub Błaszczykowski. Wiadomo jednak, że jest kilka klubów chętnych do kupienia Polaka.

– Kiedy gra się na takim poziomie, to oczywiste, że pojawiają się zapytania od innych drużyn. Ale Borussia to Borussia. Przeżyłem w tym klubie sześć wspaniałych lat, jest mi tu dobrze i na razie nigdzie się nie ruszam. Wolę nie komentować plotek, ale rozmawiać o konkretach. Wyspy Brytyjskie? Wiadomo, że Premiership ma swoją rangę, ale jak się popatrzy na skład półfinałów Ligi Mistrzów... – mówi „Rz" Błaszczykowski.

Kolacji nie było

Wątpliwe, żeby w rewanżu w Madrycie w najbliższy wtorek zagrał Łukasz Piszczek, który pod koniec środowego meczu poczuł ból w pachwinie i może nie zdążyć się wyleczyć. Sam mówi, że nie jest w najwyższej formie, ale ponieważ półfinał Ligi Mistrzów może trafić się raz w życiu, zaciska zęby i gra.

W Dortmundzie nikt nie miał czasu świętować. Po wygranej z Realem piłkarze nie poszli na wspólną kolację, ale rozjechali się do domów. Wczoraj o 17 już normalnie trenowali, w sobotę czeka ich mecz ligowy z Fortuną Duesseldorf.

Klopp nie pozwala nawet na chwilę rozluźnienia. – W środę wieczorem w Hiszpanii nikt nie wierzył w to, że Real może odrobić straty, dziś już kilku pisze o takiej możliwości. Jestem przekonany, że do wtorku cała Hiszpania uwierzy, że można z nami wygrać 3:0 – mówi trener zespołu z Dortmundu.

Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Piłka nożna
W Liverpoolu zatrzęsła się ziemia, bo Alexis Mac Allister strzelił gola
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne