Mario znów z Bawarią

Dla kibiców Borussii ogłoszone w ubiegłym tygodniu odejście Mario Goetzego do Bayernu to zdrada. Dla niego powrót do domu.

Publikacja: 29.04.2013 01:12

Mario Goetze

Mario Goetze

Foto: AFP

Nie pamięta, żeby Niemcy były kiedykolwiek podzielone. Urodził się niespełna dwa lata po zjednoczeniu. Nie ma też raczej prawa pamiętać, że Niemiec to kiedyś w futbolu znaczyło: zwycięzca. Miał ledwie cztery lata, gdy reprezentacja ostatni raz wygrywała ważny turniej – mistrzostwo Europy w 1996 roku, a Matthias Sammer jako ostatni do dziś Niemiec zdobywał Złotą Piłkę.

Potem nastała w reprezentacji wielka smuta i lamenty, że niemiecki futbol stacza się w przeciętność. Gdyby ktoś wtedy przewidział kadrę grającą z brazylijskim rozmachem, mającą kibiców na całym świecie, kadrę Niemców polskiego pochodzenia, Niemców czarnoskórych, Niemców muzułmanów, uznano by go za niespełna rozumu. A co dopiero, gdyby dodał, że niemieckim systemem szkolenia i pomysłem na ligowy futbol wszyscy się będą zachwycać, a najzdolniejszego z młodego pokolenia nazywać zupełnie serio niemieckim Messim. Albo Goetzinho.

Ten niemiecki Messi, Mario Goetze, być może lepiej niż ostatni tytuł Niemców pamięta Borussię Dortmund wygrywającą w 1997 roku Ligę Mistrzów. Tyle że jego ten sukces niespecjalnie wtedy interesował. Był kibicem Bayernu, spał w pościeli w klubowe barwy, mieszkał o godzinę drogi od Monachium. W niewielkim Ronsbergu, u podnóża Alp Algawskich. Tam się uczył grać w piłkę, w miejscowym S.C. Ronsberg, razem ze starszym bratem Fabianem, dziś lewym obrońcą w VfL Bochum. Młodszy brat, Feliks, był wtedy na treningi za mały, ale teraz też gra w piłkę w młodzieżowej drużynie Borussii.

Ojciec tej trójki, matematyk i informatyk Juergen Goetze, na monachijskiej politechnice – z krótką przerwą na Yale – robił naukową karierę. Aż w 1998 roku jako doktor habilitowany uznał, że w rodzinnych stronach osiągnął już wszystko, co mógł, i przystał na propozycję z Zagłębia Ruhry: profesura na politechnice w Dortmundzie, przeprowadzka na stałe. Zabrał swój mały domowy fanklub Bayernu z Ronsbergu do dortmundzkiej dzielnicy Hombruch. Tam Mario chodził do szkoły i grał w piłkę.  Początkowo w Eintrachcie Hombruch, cały czas ze starszymi od siebie i tak dobrze, że wybrali go w końcu kapitanem drużyny, choć prawie w ogóle się nie odzywał. Opaski kapitana nie przyjął, powiedział, że chce się skupić na graniu. A w 2001 roku, gdy Bayern ostatni raz zdobywał Puchar Europy, nastąpiło nieuchronne: Mario jako największy talent w okolicy trafił do Borussii, jej akademii i dziecięcych drużyn.

Trafił na czas, gdy Niemcy zrozumieli, że zostają z tyłu za najlepszymi w futbolu, i zaczęli swoją rewolucję w szkoleniu. Wydali dziesiątki milionów euro na rozwój akademii, postawili na młodość, fantazję, technikę, ale i – jak Hiszpanie – na dobre wychowanie. Goetze, z latynoską techniką, ale też chłodną głową i zmysłem do taktyki, to twarz tej rewolucji. Młody milioner, który mimo kolejnych sukcesów nadal mieszkał z rodzicami, na najwyższym piętrze rodzinnego domu, w skromnej dzielnicy Dortmundu. Tylko naukę przerwał, mimo ambicji ojca i świetnych ocen z matematyki. Zobaczył, jak mocne trzeba mieć mięśnie i płuca w Bundeslidze, i zaczęło mu brakować czasu, by pogodzić treningi ze szkołą.

Zadebiutował w Borussii mając 17 lat i 5 miesięcy, zmieniając Jakuba Błaszczykowskiego. Rok później został najmłodszym debiutantem w reprezentacji od czasów Uwe Seelera. Dziś jako dwudziestolatek, po dwóch tytułach mistrzowskich z Borussią, zostaje najdroższym niemieckim piłkarzem. Jego transfer do Bayernu, ujawniony kilka dni temu, zaplanowany na 1 lipca, wyceniony na 37 mln euro i – według różnych źródeł – od 7 do ponad 10 mln euro rocznej pensji, wywołał wśród kibiców Borussii gniew. Na piłkarza, na Bayern, który - jak to ujął jeden z kibiców - wyrywa ich drużynie serce. Burza wokół tego transferu była tak wielka, że nawet komisja giełdy zaczęła swoje dochodzenie, podejrzewając Borussię o zatajenie informacji istotnej dla jej akcjonariuszy. Informacja o transferze wyciekła do „Bilda" w przeddzień pierwszego półfinału z Realem, a w klubie dowiedzieli się o planowanym odejściu Goetzego już po ćwierćfinałowym rewanżu z Malagą. Mario teraz milczy i robi swoje. To po jego podaniu Robert Lewandowski zaczął demolowanie Realu.

Jutro rewanż w Madrycie, Goetze ma szansę pożegnać się z Dortmundem jako finalista, a może zwycięzca Ligi Mistrzów. Kiedyś jego ojciec zostawiał Bawarię dla Zagłębia Ruhry, żeby zrobić następny krok w karierze, teraz Goetze junior idzie w drugą stronę. Po wielką podwyżkę, ale taką dostałby przecież i w Borussii, gdyby podpisał kolejny kontrakt.

Idzie do Pepa Guardioli, który obejmując Barcelonę zastał Messiego jako jedną z kilku gwiazd, a zrobił z niego centrum grawitacji drużyny uważanej za najlepszą w historii. Niemiecki Messi, prawdziwy Guardiola, początek czegoś nowego. Kto by nie chciał spróbować?

Nie pamięta, żeby Niemcy były kiedykolwiek podzielone. Urodził się niespełna dwa lata po zjednoczeniu. Nie ma też raczej prawa pamiętać, że Niemiec to kiedyś w futbolu znaczyło: zwycięzca. Miał ledwie cztery lata, gdy reprezentacja ostatni raz wygrywała ważny turniej – mistrzostwo Europy w 1996 roku, a Matthias Sammer jako ostatni do dziś Niemiec zdobywał Złotą Piłkę.

Potem nastała w reprezentacji wielka smuta i lamenty, że niemiecki futbol stacza się w przeciętność. Gdyby ktoś wtedy przewidział kadrę grającą z brazylijskim rozmachem, mającą kibiców na całym świecie, kadrę Niemców polskiego pochodzenia, Niemców czarnoskórych, Niemców muzułmanów, uznano by go za niespełna rozumu. A co dopiero, gdyby dodał, że niemieckim systemem szkolenia i pomysłem na ligowy futbol wszyscy się będą zachwycać, a najzdolniejszego z młodego pokolenia nazywać zupełnie serio niemieckim Messim. Albo Goetzinho.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Piłka nożna
W Liverpoolu zatrzęsła się ziemia, bo Alexis Mac Allister strzelił gola
Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne