Skończyły się żarty. Do tej pory PZPN patrzył przez palce na kluby, które z różnych powodów nie spełniały kryteriów wymaganych do gry w ekstraklasie. Wychodzono z założenia, że każdy ma jakiś problem, i żeby nie cierpieli kibice, trzeba wykazać się dobrą wolą i dać klubom szanse. Jedne z nich korzystały, inne nie, mając nadzieję, że za rok znowu się uda. Nowe władze PZPN zmieniły dotychczasowy skład personalny Komisji Licencyjnej i zapowiedziały, że nie będą w nieskończoność udawać, że nic się nie dzieje.
Skłonił ich do tego także audyt UEFA, badający pod koniec ubiegłego roku proces licencyjny w Polsce, na przykładzie Legii, Lecha i Śląska. UEFA nie postawiła zarzutów klubom, ale ukarała PZPN grzywną w wysokości 50 tys. euro za to, że dał wiarę zbyt optymistycznym prognozom finansowym, przedstawionym przez te kluby.
Jeszcze zimą Zbigniew Boniek przedstawił „program wczesnego ostrzegania", w którym uświadomiono klubom, co może je czekać w procesie licencyjnym, dając czas na naprawę niedociągnięć. Nie wszystkim się udało. W kwietniu, po złożeniu pierwszych dokumentów, przewodniczący Komisji Licencyjnej Krzysztof Sachs ostrzegł, że nie wszystkie drużyny otrzymają zgodę na grę w ekstraklasie. Do 6 maja czekano na uzupełnienie braków we wnioskach, a po trzech dniach dyskusji komisja przedstawiła wczoraj swoje decyzje.
Licencje na grę w ekstraklasie w przyszłym sezonie bez większych zastrzeżeń otrzymały: Legia, Lech, Korona, Lechia, Bełchatów, Śląsk, Wisła, Jagiellonia i Podbeskidzie.
Licencje z nadzorem finansowym przyznano Górnikowi, Ruchowi, Pogoni i Widzewowi. To oznacza, że PZPN ma prawo do wglądu w dokumenty finansowe tych klubów i sprawdzanie, w jaki sposób i czy w terminie wywiązują się ze swoich zobowiązań wobec innych podmiotów. Chodzi o zaległości w stosunku do zawodników, trenerów, urzędu skarbowego, ZUS.