Legia prawie mistrz

Po zwycięstwie 1:0 z Lechem, piłkarze z Warszawy już mierzą koronę.

Aktualizacja: 19.05.2013 23:47 Publikacja: 19.05.2013 23:47

Ivica Vrdoljak nie bał się wykonać rzutu karnego. Jego gol umocnił drużynę na pierwszym miejscu w ta

Ivica Vrdoljak nie bał się wykonać rzutu karnego. Jego gol umocnił drużynę na pierwszym miejscu w tabeli

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To miało być starcie gigantów, ale tak przestraszonego Lecha w tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy. „Źle zaczęliśmy" – powtarzali później piłkarze Mariusza Rumaka, to jednak za proste wytłumaczenie. Chociaż Legia wygrała tylko 1:0 i to po golu z rzutu karnego na pięć minut przed końcem, nawet przez chwilę nie oddała inicjatywy rywalom.

Legia szykowała się do tego meczu szczególnie. To, że przez całą rundę czuła oddech Lecha na plecach, było sporą niespodzianką. W Warszawie szykowali się na mistrzostwo, w Poznaniu budowa drużyny miała potrwać dłużej, o czym świadczy choćby przedłużenie umowy z Rumakiem w nagrodę za zakwalifikowanie się do europejskich pucharów.

Trener Lecha po meczu był przybity, ale nie rozpaczał. Dlaczego jego piłkarze zagrali inaczej niż wcześniej w dziewięciu kolejnych zwycięskich meczach? – Bo wcześniej nie graliśmy z Legią – odpowiedział Rumak. Różnica klas widoczna była na boisku, trudno wskazać choćby jednego piłkarza z Poznania, który byłby lepszy od grającego na tej samej pozycji zawodnika Legii. Najjaśniej świeciła gwiazda Jakuba Koseckiego, który zmarnował pół rundy na leczenie kontuzji. Wyzdrowiał jednak w najważniejszym momencie, na mecz, który miał przypieczętować ciężką pracę przez cały sezon.

Kibice żartowali, że to jedyny w ekstraklasie piłkarz, który podnosi się, jeszcze zanim zdąży się przewrócić. W sobotę w Warszawie był nie do zatrzymania. Rywale po faulach na nim zobaczyli trzy żółte i czerwoną kartkę. Keba Cessay, schodząc z boiska w pierwszej połowie z kontuzją, podszedł do Koseckiego i przeklinając, zapowiedział, że przy najbliższej okazji połamie mu nogi. Piłkarz Legii najpierw się zdenerwował, później ciekawiło go, czy sprawą zajmie się jakaś komisja, a na koniec stwierdził, że jak ktoś jest słaby, to musi sobie poprawiać humor w inny sposób.

Kosecki w 85. minucie wystartował do podania Ivicy Vrdoljaka jak z procy. Mateusz Możdżeń miał do piłki taki sam dystans, ale szybko został z tyłu. Ratował się faulem w polu karnym.

Przez kilka chwil nie było chętnych do strzelania z 11 metrów. Nawet trener Jan Urban był zdziwiony, że Władimir Dwaliszwili nie chciał strzelić gola i pościgać się jeszcze o koronę króla strzelców.

– Dało mi to do myślenia – mówił Urban. A Vrdoljak opowiadał, dlaczego to właśnie on podszedł do piłki. – Radović i Dwaliszwili byli niezdecydowani. Jeden nie chciał, drugi się wahał. Podszedłem i powiedziałem, że wezmę to na siebie.

Na trzy kolejki przed końcem Legia ma pięć punktów przewagi nad Lechem. Urban stwierdził, że gdyby nie udało się zdobyć mistrzostwa, byłby to kryminał. Do tytułu wystarczą cztery punkty, bo Legia ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań, jesienią w Poznaniu wygrała 3:1. W najbliższej kolejce piłkarze Urbana grają na wyjeździe z Widzewem, 30 maja w Chorzowie po spotkaniu z Ruchem mogą świętować pierwsze od siedmiu lat mistrzostwo Polski.

Trwa też walka o trzecie miejsce – na razie utrzymał się na nim Piast, który wygrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:1. Patrząc na piłkarzy, jakimi dysponuje trener Marcin Brosz, osiągnięcie Piasta budzi podziw. Bez gwiazd, bez wielkich pieniędzy Brosz zbudował zespół, który może pierwszy raz w historii klubu awansować do europejskich pucharów. Przebudził się także Śląsk Wrocław, który łatwo i przyjemnie wygrał z Wisłą Kraków 3:0.

– Tydzień temu trener Stanislav Levy nazwał swoich piłkarzy pozorantami, tym razem to my nimi byliśmy. Młodzi zawodnicy Wisły mają duże umiejętności, ale przeciwko Śląskowi ich nie pokazali. Nie róbcie z nich gwiazd po jednym dobrym meczu. Jak ktoś chce grać w Wiśle, to musi za każdym razem udowadniać, że jest wartościowym zawodnikiem – mówił siwiejący już Kamil Kosowski.

Na dole tabeli jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte. Bełchatów wygrał z Zagłębiem i przeskoczył Podbeskidzie. Ruch przegrał u siebie z Pogonią – obie drużyny mają teraz po trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Liga i tak może stanąć na głowie po zakończeniu sezonu, bo wiele klubów nie dostało licencji na europejskie puchary, a upadek Polonii zapewne spowoduje, że przed spadkiem uratuje się także 15. drużyna w tabeli.

27.kolejka

Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin 2:3 (0:2)

Bramki: dla Ruchu – Ł. Janoszka (63), M. Jankowski (82); dla Pogoni – T. Akahoshi (35), M. Dąbrowski (42), T. Chałas (72). Żółte kartki: M. Malinowski (Ruch); B. Ława, M. Rogalski, T. Chałas, T. Akahoshi (Pogoń). Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 4 500.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 3:0 (2:0).

Bramki: S. Patejuk (2), Ł. Gikiewicz (45 i 55). Żółte kartki: R. Grodzicki, T. Socha (Śląsk); M. Chrapek, Ł. Burliga, D. Sikorski (Wisła). Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 15 000.

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:0 (0:0)

Bramka: I. Vrdoljak (86 z karnego). Żółte kartki: D. Łukasik, J. Kosecki, A. Jędrzejczyk (Legia); K. Ceesay, M. Możdżeń, T. Kędziora (Lech). Czerwona kartka: M. Możdżeń (85, Lech). Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów 29 400.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Piast Gliwice 1:2 (1:0).

Bramki: dla Podbeskidzia – R. Demjan (41); dla Piasta – B. Konieczny (56, samobójczy), M. Robak (80). Żółte kartki: D. Łatka, T. Górkiewicz (Podbeskidzie); P. Cicman, A. Klepczyński, El-Mehdi Sidqy, D. Zbozień, M. Matras, M. Izvolt (Piast). Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 2 900.

Górnik Zabrze - Polonia Warszawa 0:4 (0:1).

Bramki: M. Przybecki (9), J. Kiełb (67), D. Gołębiewski (84 i 89). Żółte kartki: S. Gancarczyk (Górnik); M. Baran (Polonia). Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów 3 000.

PGE GKS Bełchatów - KGHM Zagłębie Lubin 3:2 (2:2)

Bramki: dla GKS - Mateusz Mak (8 z karnego), S. Sawala (14), Ł. Madej (69); dla Zagłębia - A. Woźniak (2), M. Papadopulos (36). Żółte kartki: K. Wacławczyk (GKS); M. Gliwa, A. Rakowski (Zagłębie). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 2 500.

Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 5:0 (3:0)

Bramki: P. Golański (3 i 35 z karnego), A. Lenartowski 38, M. Janota 54, P. Stano (61). Żółte kartki: P. Golański (Korona); T. Bandrowski, T. Porębski (Jagiellonia). Czerwona kartka: J. Słowik (32, Jagiellonia). Sędziował Paweł Gil (Lublin).

Mecz poniedziałkowy

Widzew Łódź – Lechia Gdańsk (18.30, Canal+ Family, Eurosport2)

I liga – 30. kolejka

Polonia Bytom wygrała trzeci mecz z rzędu, a mimo to spadła z ligi. Zajmuje przedostatnie miejsce (ostatni, ŁKS wycofał się z rozgrywek), ale jej strata do ostatniego bezpiecznego jest nie do odrobienia. Bywało, że Bytom miał dwie drużyny w ekstraklasie. Od nowego sezonu nie będzie miał żadnej nawet w I lidze.

Spadek Polonii związany jest ze zwycięstwem Stomilu w Legnicy 2:1. Dzięki temu Stomil zajmuje 14. miejsce, ostatnie nad strefą spadkową, która robi się coraz bardziej wyrazista. Można z niedużym ryzykiem przyjąć, że los ŁKS i Polonii Bytom podzielą Okocimski Brzesko i Warta Poznań. Obydwa zespoły w tej kolejce poniosły porażki, a Warta wiosną nie wygrała jeszcze meczu. Punkty stracił lider, Termalica (0:0 z Łęczną), ale wciąż ma największe szanse na awans. Mecze Termaliki ogląda średnio nieco ponad tysiąc osób. 25 razy mniej niż przychodzi na jedną tylko trybunę stadionu Borussii Dortmund.

Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku