Reklama
Rozwiń
Reklama

Paulinho - jak zgubić diament

Nikt po nim w polskiej lidze nie płakał: darmo przyszedł, darmo odszedł. Dziś się trochę w ŁKS dziwią: nasz Paulinho? Gwiazdą brazylijskiej kadry?

Publikacja: 03.06.2013 19:06

Paulinho w objęciach kolegów z reprezentacji Brazylii

Paulinho w objęciach kolegów z reprezentacji Brazylii

Foto: AFP

To jego piękny gol z woleja uratował Brazylii remis 2:2 z Anglią w niedzielnym meczu na otwarcie Maracany. Jego uznano bohaterem drużyny, choć obok biegali Neymar, Oscar, Hulk, kupieni już przez europejskie kluby za dziesiątki milionów euro. To on ma dziś niepodważalną pozycję w kleconej w bólach drużynie, od której za rok Brazylijczycy będą wymagali wygrania mundialu u siebie. I ma być jedną z gwiazd Brazylii w zaczynającym się za 11 dni Pucharze Konfederacji. Wielu specjalistów od południowoamerykańskiej piłki uważa, że to dziś jeden z najlepszych piłkarzy świata grających poza Europą:

Jose Paulo Bezerra Maciel – Paulinho to wielofunkcyjna maszyna w pomocy: silna, skuteczna, skoczna, atakująca i broniąca. Klubowy mistrz świata z Corinthians, zwycięzca Copa Libertadores, czyli południowoamerykańskiej Ligi Mistrzów. I dopiero trzeci reprezentant Brazylii, który kopał piłkę w polskiej lidze. Ale Rodrigo - kiedyś w Odrze Wodzisław - takiej kariery jak on nie zrobi. A Amaral przyjechał kiedyś do Pogoni Szczecin już jako były reprezentant, dorobić przed emeryturą.

Od lat krążą legendy o skarbach, które szefowie polskich klubów wypuścili z rąk. O Michaelu Essienie odesłanym przez Zagłębie Lubin i o innych mniej lub bardziej prawdopodobnych przypadkach. Paulinho nikt nie odesłał, zagrał w Łódzkim Klubie Sportowym w  17 meczach ekstraklasy w sezonie 2007-2008. Goli nie strzelał, bo grał wtedy najczęściej na prawej obronie, albo jako defensywny pomocnik.

– Miał talent, poukładane w głowie, sporo już rozumiał po polsku. Trochę mnie tylko raziło, że po każdym faulu zachowywał się tak, jakby miał zaraz umrzeć. Ale widać było, że stać go na dużo – mówi „Rz" Marek Chojnacki. Dziś Paulinho wspomina, że jeśli czegoś go nauczyło tułanie się po Europie Wschodniej – najpierw przez dwa lata w FC Vilnius, potem rok w ŁKS – to właśnie ostrej walki.

On zbierał w ekstraklasie żółte kartki, od strzelania goli był inny Brazylijczyk, Juca. Razem pomogli uratować ekstraklasę dla ŁKS, co było wówczas takim cudem jak dziś utrzymanie się Podbeskidzia Bielsko-Biała. A potem odeszli, bo litewski udziałowiec ŁKS Algimantas Breikstas zaczął tracić zapał do budowania wielkiego futbolu w Łodzi. Gdy przejmował udziały na początku 2008 roku, obiecywał że w dwa lata ze ścierniska zrobi San Francisco, a ŁKS jak tylko się utrzyma, to zacznie myśleć o wygraniu ekstraklasy i awansie do Ligi Mistrzów. Wcześniej w zamian za udziały w ŁKS Breikstas wniósł aportem karty sześciu  Brazylijczyków, w tym właśnie Paulinho i Juki. Uznał, że w Polsce lepiej się wypromują niż na Litwie, gdzie w FC Vilnius zebrał kilkunastu Brazylijczyków. Wyciągnął ich z młodzieżowych akademii Sao Paulo i Rio de Janeiro. Z takich jak akademia Audax SP, która wychowała Paulinho i ciągle ma część praw transferowych do tego piłkarza, reszta należy do Corinthians.

Reklama
Reklama

Krótko mówiąc, Breikstas był litewskim Antonim Ptakiem (były właściciel ŁKS zasłynął tym, że zrobił z Pogoni Szczecin klub Brazylijczyków, skoszarowanych pod Łodzią), i tak jak Ptak lubił tajemnicze transakcje, a bardzo nie lubił płacić. Choć przedstawiał się jako milioner, wolał barterowe wymiany – karty za udziały – a potem nagle zabrał zabawki. Odesłał Brazylijczyków do Brazylii i obraził się na ŁKS. – Po utrzymaniu w lidze zaczęły się nieporozumienia między polskimi udziałowcami a Litwinem i jak to w ŁKS, były problemy z pieniędzmi – wspomina Chojnacki. – Ja chętnie bym Paulinho i Jucę zatrzymał. Ale to nie my decydowaliśmy o ich losie, byli do nas tylko wypożyczeni. Gdy Breikstas zainwestował w ŁKS, zaprosił mnie, wtedy jeszcze jako dyrektora sportowego a nie trenera, na Litwę, żebym wybrał Brazylijczyków, którzy się nadają do przeniesienia do Łodzi. Wskazałem właśnie ich. Potem próbowaliśmy go przekonać, żeby nam Paulinho i Jucę zostawił, ale nie dał się przekonać – mówi „Rz" Chojnacki. Sam Paulinho też już był zmęczony Europą Wschodnią, zwłaszcza pogodą. Wolał wrócić do rodziny w Brazylii i zaczynać właściwie od zera, od prowincjonalnych drużyn stanu Sao Paulo.

Łódzki Klub Sportowy dziś po wycofaniu się z I ligi czeka na decyzję, gdzie będzie mógł grać w przyszłym sezonie. FC Vilnius już nie istnieje, Breikstas tam też się znudził futbolem i zamknął kram. A Paulinho, w wieku 25 lat jest w drodze na szczyt.

Na razie mu się do europejskich klubów nie spieszy, choć miał propozycje warte po kilkanaście milionów: od Interu Mediolan, obu Manchesterów, od Chelsea. W Corinthians ma świetną drużynę, z którą wygrał już mistrzostwo Brazylii w 2011, Copa Libertadores, czyli południowoamerykańską Ligę Mistrzów w 2012, i klubowe mistrzostwo świata w tym samym roku, po pokonaniu w finale Chelsea. Skończyły się już czasy, gdy brazylijski piłkarz musiał wyjeżdżać, żeby zacząć dobrze zarabiać. – Tam jest eldorado, najlepsi dostają po 8 mln euro rocznie, a 5-milionowe pensje to już żaden rarytas. – mówi „Rz" menedżer Mariusz Piekarski, który w Brazylii grał, a potem sprowadzał stamtąd piłkarzy. Już nie sprowadza. - Europę przestaje być stać na Brazylijczyków. A dla polskich klubów wyrwanie stamtąd piłkarza, który cokolwiek potrafi jest już właściwie niemożliwe. Promocyjne ceny się skończyły – mówi. Paulinho, diament który przeleciał przez ekstraklasę, pewnie na lata pozostanie ostatnim.

Paweł Wilkowicz

Piłka nożna
Mundial na horyzoncie. Piłkarze reprezentacji Polski nie chcą utknąć na ławce rezerwowych
Piłka nożna
Trzech Polaków w Porto? 17-letni talent z Jagiellonii może pobić rekord Ekstraklasy
Piłka nożna
Harry Kane osobowością roku. Rekord Roberta Lewandowskiego zagrożony
Piłka nożna
Łukasz Tomczyk. Nowy trener Rakowa jak atrakcyjna sąsiadka
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Piłka nożna
Robert zszedł z pomnika. Recenzja książki „Lewandowski. Prawdziwy”
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama