To może być nowa jakość w ekstraklasie. Niekoniecznie na boisku, bo skład, jakim Zawisza wywalczył awans, wcale nie daje pewności utrzymania. Ale dobrych cytatów będzie w bród. Tak jak przez ostatnie dwa lata, od kiedy właścicielem klubu został Radosław Osuch. Piłkarski menedżer, który nie lubi gryźć się w język.
Miał swoje złote lata i złote strzały. Sprzedał Artura Boruca do Celticu Glasgow, Rafała Murawskiego do Rubina Kazań, Dariusza Dudkę do Auxerre, zajmował się też interesami Pawła Brożka.
Kiedy w 2011 roku za pół miliona złotych kupował Zawiszę, tłumaczył, że musi się znać na futbolu, skoro 16 jego piłkarzy zostało reprezentantami Polski, a 60 grało w ekstraklasie. Zjednywał ludzi swoją naturalnością, zgrzyty pojawiały się potem. Boruc zrezygnował z jego usług, podobno wypraszając Osucha z negocjacji z Celtikiem w dość bezpośredni sposób.
Oficjalnie łączenie funkcji menedżera i prezesa klubu jest zabronione. Osuch twierdzi, że zawiesił licencję menedżerską, ale piłkarski świat wie, jak obchodzić przepisy. Prezesem klubu jest więc jego żona – Anita.
Interesy zawodników mogą prowadzić zresztą inni zaprzyjaźnieni agenci, można też podstawiać rodzinę, a w rzeczywistości samemu pociągać za sznurki. Sam Osuch twierdzi, że kiedy zaczynał, rynek menedżerski był na tyle słaby, iż dzięki swoim umiejętnościom bardzo szybko zapracował na pozycję, a teraz postanowił sprawdzić się w innej roli.