- Robert w przyszłym sezonie na pewno będzie grał w Borussii. Potrzebujemy jasnych decyzji przy tworzeniu najbliższych planów – mówi dyrektor dortmundzkiego klubu Hans-Joachim Watzke. – Zaczynamy przygotowania do sezonu za dwa tygodnie – dodaje menedżer Borussii Michael Zorc, dając do zrozumienia, że kuchenne drzwi dla Roberta, czyli odejście z Dortmundu, ale nie do Monachium, tylko zagranicę, właśnie się domykają. „The Sun" poinformował, że Manchester City chciałby zaproponować za Lewandowskiego – na życzenie nowego trenera Manuela Pellegriniego - 25,5 mln funtów, a piłkarzowi – 200 tysięcy funtów tygodniówki. Ale działacze Borussii powątpiewają w realność transferu, bo od jakiegoś czasu podsuwają niemieckim dziennikarzom informację, że Robert podpisał już z Bayernem umowę zobowiązującą go do przejścia do Monachium i nie wolno mu teraz wybrać innego klubu.
Polak i jego menedżer Cezary Kucharski powtarzają z kolei od tygodni, że szef Borussii dał im swoje słowo, że Robert będzie mógł odejść tego lata. Watzke temu zaprzecza. A Zorc dementuje informacje, że Borussia zaproponowała Lewandowskiemu trzykrotną podwyżkę pensji, by go zatrzymać. – Jest dla nas jasne, że pensja Roberta nie odzwierciedla tego, ile on znaczy na boisku, dlatego zasygnalizowaliśmy gotowość do rozmów. Ale to nie będzie automatyczne zwielokrotnienie zarobków, uzależnimy to od przyszłych wyników.
Trzykrotna podwyżka nie byłaby problemem, bo Borussia po świetnym sezonie zwiększa budżet. - Pamiętamy, by zachować równowagę miedzy dochodami i wydatkami, na pewno nie pozwolimy sobie na życie ponad stan, ale jesteśmy teraz dużo bogatszym klubem. Budżet na pensje piłkarzy wzrośnie o 40 procent, będzie wynosił 67-68 milionów euro. W porównaniu z europejskimi gigantami to niewiele, ale dla nas to znacząca różnica nawet w porównaniu z poprzednim sezonem – mówi Watzke.
Do ponad 50 mln euro zarobionych przez Borussię w Lidze Mistrzów trzeba doliczyć także 37 milionów euro ze sprzedaży Mario Goetzego do Bayernu. Kolejnych 30 mln za Lewandowskiego Borussia nie chce, albo udaje że nie chce, żeby licytujący jeszcze bardziej się postarali. W co gra Bayern, nie wiadomo. Dyrektor sportowy Bawarczyków Matthias Sammer niedawno dzwonił według informacji „Sueddeutsche Zeitung" do Zorca, swojego byłego kolegi z wielkiej Borussii z lat 90. – I co teraz z Lewandowskim? – pytał. – A co ma być? Jeśli Bayern chce złożyć ofertę, niech to robi na piśmie. W ciągu 48 godzin – usłyszał od Zorca. Żadnej oferty na razie nie ma.