On na Bayern zdecydował się już w listopadzie ubiegłego roku, klub ogłosił to oficjalnie 16 stycznia, gdy umowy nie dało się już utrzymać w tajemnicy. Najpierw było niedowierzanie: co najlepszy trener na świecie widzi takiego kuszącego w Monachium, skoro chcieli go najwięksi i najbogatsi. A potem, w miarę kolejnych zwycięstw Bayernu, niedowierzanie: po co najlepszej drużynie na świecie nowy trener. I co miałby jej dać, czego już nie dostała od Juppa Heynckesa.
Dziś będzie go można o to wszystko pierwszy raz zapytać. Pep Guardiola, huragan Pep, który w swojej pierwszej pracy z drużyną seniorów zmiótł z Barceloną 14 trofeów w cztery lata, przerywa roczny urlop. I przerywa milczenie na temat Bayernu. O 12.05 ma pierwszą konferencję prasową na Allianz Arenie.
Zapnijcie pasy
Akredytowało się na tę konferencję 200 dziennikarzy, tylu, ilu zwykle przyjeżdża na dni otwarte przed finałem Ligi Mistrzów. Na transmisje zapisały się telewizje informacyjne z całego świata, a Sky Deutschland zacznie relacje już trzy godziny przed konferencją.
Poprzednim trenerom Bayernu wystarczały prezentacje w klubowym ośrodku przy Sabener Strasse, ale ta by się tam nie zmieściła. Pierwsze dwa otwarte treningi – w środę i czwartek o 17 – też trzeba było przenieść z Sabener Strasse. Obejrzy je po 25 tysięcy widzów. Byłoby więcej, ale klub się nie zgodził, bo linia kolejowa na Allianz Arenę jest w remoncie i byłby problem. Za wstęp na treningi Bayern bierze po 5 euro. Ma się z tego zebrać ćwierć miliona euro na pomoc ofiarom powodzi.
– Jestem gotowy, gdybym nie był, nie podjąłbym się tego. Nie obiecam wam, że będziemy wygrywali, ale zrobimy wszystko, żeby tak było. Zapnijcie pasy, bo będzie wam się podobało – mówił do kibiców, gdy pięć lat temu zaczynał podróż z Barceloną. Wszystkim się podobało: tytuły, oszałamiający styl, cytaty z poetów na konferencjach, rewia mody przy ławce. Niecałe cztery lata później Guardiola ogłosił, że nie jest w stanie dłużej dawać Barcelonie sukcesów, czuje się pusty.