Siostry namówione przez braci

Reprezentacja Polski dziewcząt do lat 17 zdobyła mistrzostwo Europy. Chłopcom od dawna to się nie udało.

Publikacja: 05.07.2013 18:16

Mistrzynie Europy ze złotymi medalami i swoim trenerem Zbigniewem Witkowskim (w pierwszym rzędzie)

Mistrzynie Europy ze złotymi medalami i swoim trenerem Zbigniewem Witkowskim (w pierwszym rzędzie)

Foto: PZPN

Piłka nożna w wykonaniu kobiet w Polsce wciąż wzbudza zazwyczaj uśmiech politowania. Patrząc na wyczyny najlepszych na świecie piłkarek ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Brazylii czy Niemiec można się zachwycać. Patrząc na Polki – rzadziej. Na ich rozgrywki chodzi niewiele osób, telewizja omija mecze z daleka, więc mało tam sponsorów i pieniędzy. Jest to sport amatorski. W Polsce uprawia go około 6 tysięcy dziewcząt. 80 procent z nich nie przekroczyło osiemnastego roku życia. Te, które znalazły się w kadrze na mistrzostwa, urodziły się w latach 1996 i 1997.

Chłopcy żałowali

Wszystkie dziewczyny zaczynały podobnie. Grały ze swoimi braćmi, którzy je łaskawie dopuszczali do rywalizacji, ale zdarzało się, że bywały od nich lepsze. Wtedy bracia sami namawiali siostry, żeby zapisały się do klubów. Ogólnopolskie turnieje w Polsce, sponsorowane przez Tymbark, Coca-Colę, Danone czy Deichmanna odbywają się w kategorii chłopców i dziewcząt. Paulina Dudek, rozgrywająca reprezentacji, która zdobyła złoty medal, grała w drużynie województwa lubuskiego w finale turnieju o Puchar Tymbarku w roku 2007. W nagrodę za zwycięstwo pojechała z Tymbarkiem do Barcelony i obejrzała jej mecz. Na lekcji WF w szkole podstawowej w Słubicach zobaczył ją prezes TKKF Stilon Gorzów i ściągnął do swojego klubu. Kiedy uczyła się w gimnazjum w Słubicach, grała w drużynie chłopców tamtejszej Polonii. W tej kategorii wieku to było możliwe. Chłopaki żałowali, że odeszła, bo jako rozgrywająca pomogła im wygrać niejeden mecz.

Lea Messi z Pęgowa

W kadrze na mistrzostwa Europy znalazło się osiemnaście zawodniczek. Połowa gra w najlepszych polskich klubach – Unii Racibórz (mistrz w ostatnich pięciu sezonach), Medyku Konin (druga siła, zdobywca Pucharu Polski) i AZS Wrocław (osiem tytułów z rzędu w pierwszej dekadzie XXI wieku).

Ale droga większości zawodniczek do wielkiej piłki wyglądała podobnie. Pochodzą ze wsi i małych miasteczek. Grały z chłopakami, zostały zauważone przez trenerów lub działaczy, zmieniły adresy, szkoły, zamieniły rodzinne domy na internaty, grają, zwiedzają Polskę i świat. Szwajcaria, gdzie na boisku obok siedziby UEFA rozgrywano mistrzostwa Europy, nie była pierwszym obcym krajem, do jakiego pojechały. Kiedy wychodzą na boisko, już nie mają poczucia, że są ubogimi krewnymi.

Najlepsza napastniczka Ewa Pajor, nazwana na turnieju w Szwajcarii Leą Messi, wychowała się we wsi Pęgów koło Uniejowa. Zobaczył ją tam były trener kadry Roman Jaszczak i sprowadził do klubu, w którym pracuje – Medyka Konin. Być może Ewa jest dziś najlepszą napastniczką Europy w swojej kategorii wiekowej. Gdyby w meczu finałowym ze Szwecją wykorzystała trzy stuprocentowe sytuacje, być może już podpisywałaby kontrakt z zachodnim klubem zawodowym.

To jest marzenie wszystkich dziewczyn. Grając w kraju nie zarabiają, a już by chciały. Za tytuł mistrza Europy otrzymają z PZPN nagrodę, ale jeszcze nie wiadomo, w jakiej postaci. Ich idolami są w większym stopniu piłkarze niż piłkarki. Przede wszystkim Cristiano Ronaldo („bo pięknie gra i taki ładny"). Japonka Homare Sawa, Brazylijka Marta, Amerykanka Abby Wambach – najlepsze i najsłynniejsze na świecie.

Szkolenie piłkarek w Polsce ma ręce i nogi. PZPN w tym roku przeznaczył na piłkę kobiecą 3 mln złotych. W tej kwocie mieści się 100 tysięcy euro, jakie co rok otrzymujemy z UEFA w ramach tzw. Women Development Programme. W roku 2014 budżet zwiększy się do czterech milionów. Kluby muszą same dbać o fundusze. W najwyższej klasie rozgrywkowej – ekstralidze walczy dziesięć drużyn. Mistrzostwa odbywają się od roku 1979.

Trzy z tych klubów związane są z wyższymi uczelniami. To AZS Uniwersytet Jagielloński, AZS PSW Biała Podlaska i AZS Wrocław. Jedynym klubem ekstraklasy mężczyzn, który ma zespół w rozgrywkach kobiecych, jest Pogoń Szczecin, występująca pod nazwą Pogoń Women. Sekcję piłkarską kobiet ma także pierwszoligowa Bogdanka Łęczna (u kobiet nosi starą nazwę klubu – Górnik). Unia Racibórz miała drużynę w ekstraklasie w latach sześćdziesiątych. Dziś to zupełnie inny klub. Pozostałe kojarzą się wyłącznie z piłką kobiecą. To Medyk Konin, KKP Bydgoszcz, TS Mitech Żywiec i KS GOSiRKi Piaseczno (Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji).

W sumie w rozgrywkach ekstraligi, I, II i III ligi bierze udział ponad 80 klubów. Stosunkowo często zdarza się, że po rezygnacji sponsora padają nawet kluby ekstraligi. – U nas nie przydziela się licencji, jak w futbolu męskim – mówi przewodniczący Komisji ds. Piłkarstwa Kobiecego PZPN Andrzej Padewski. – To nie jest piłkarstwo zawodowe. Nie ma zobowiązań wobec ZUS czy urzędów skarbowych. Kogo stać na prowadzenie klubu kobiecego, może to robić. Ale na własną odpowiedzialność.

Dzień Kobiet przez rok

W Szwecji, którą Polki pokonały w finale, jest około stu tysięcy piłkarek. W Danii i Norwegii podobnie. W Niemczech ta liczba jest kilkakrotnie większa. We wszystkich tych krajach piłka nożna znajduje się w programie lekcji wychowania fizycznego i jest traktowana równie poważnie, jak futbol w wersji męskiej.

?Kiedy w roku 1994 mundial odbywał się w Stanach Zjednoczonych, większość Amerykanów nie wiedziała, że taki sport w ogóle istnieje. Ale ci lepiej zorientowani byli przekonani, że uprawiają go tylko kobiety. Amerykanki są czterokrotnymi mistrzyniami olimpijskimi i dwukrotnymi mistrzyniami świata. Ich finałowy mecz z Chinkami w roku 1999 na stadionie w Pasadenie oglądało sto tysięcy ludzi. Tyle samo co pięć lat wcześniej finał męskiego mundialu. Po takich zwycięstwach prezydent przyjmuje reprezentację w Białym Domu. Kiedy Koreanki zostały mistrzyniami świata w kategorii juniorek, przyjął je na audiencji Kim Dzong Il. Jeszcze w latach siedemdziesiątych w Polsce przypominano sobie o nielicznych drużynach żeńskich zwykle w okolicach Dnia Kobiet. Spotykały się ze sobą na turniejach. Nawet warszawska Polonia miała wtedy swoją drużynę kobiecą. W następnej dekadzie były już trzy prężne ośrodki – Zagłębie Dąbrowskie, Dolny Śląsk i Gdynia. W Sosnowcu grała drużyna Czarnych, w Dąbrowie Górniczej Zagłębianka, we Wrocławiu Pafawag. Wszystkie zdobywały tytuły mistrzyń Polski. Tylko gdyńskiej Checzy to się nie udało. Kiedy jej działacz i trener Roman Bieszke rozmawiał z twórczynią kobiecej piłki w Zagłębiu – Ireną Półtorak, to była dyskusja fachowców. Pani Irena była najważniejszą postacią polskiej piłki kobiecej ostatnich 40 lat. Zmarła w styczniu, w wieku 80 lat.

W roku 1981, w Catanii, Polki rozegrały swój pierwszy mecz międzypaństwowy. Przegrały z Włoszkami 0:3. Pierwsze zwycięstwo odniosły dopiero dziewięć lat później. Do tej pory Polki rozegrały blisko dwieście meczów międzypaństwowych. Dziś w PZPN są cztery reprezentacje: do lat 15, 17, 19 i seniorek.

Perfekcyjny schemat

Droga mistrzyń do tytułu rozpoczęła się w sierpniu ubiegłego roku. W pierwszym turnieju kwalifikacyjnym na Słowacji pokonały gospodynie 4:0, Wyspy Owcze 3:0, przegrały 0:3 z Hiszpanią i z drugiego miejsca przeszły do następnej fazy. W kwietniu, w Austrii wygrały 2:1 z Irlandią, 3:0 z Norwegią, zremisowały 1:1 z Austrią. Z pierwszego miejsca awansowały do półfinału.

Do ostatecznej rozgrywki, między czterema najlepszymi, doszło w Nyon. Po zwycięstwie nad Belgią 3:1, w finale Polki pokonały 1:0 Szwedki.

Ta lista z jedną porażką w ośmiu meczach bardzo ładnie wygląda. Ale to jest nieoczekiwany prezent, jaki otrzymał PZPN. Bo reprezentacja nie mogła liczyć na szczególne względy. Ani na dodatkowe pieniądze i wydatki. Zamiast meczów sparingowych z reprezentacjami Portugalii i Hiszpanii, które o testy z Polkami zabiegały – spotkania z Unią Racibórz. Zgrupowanie przed wyjazdem na najważniejszy turniej – krótsze o dwa dni.

Przed drugim turniejem kwalifikacyjnym, już w tym roku, trener miał zostać zwolniony. Nikt tego oficjalnie w PZPN nie potwierdza, ale były takie pomysły w ramach czyszczenia po poprzednich władzach. Trenerem tym jest 38-letni Zbigniew Witkowski. Mieszka na Śląsku, wykłada na AWF w Krakowie. W roku 2003 obronił doktorat z nauk o kulturze fizycznej na akademii w Moskwie. Od trzynastu lat pracuje w PZPN. Zaczynał jako drugi trener młodszych reprezentacji kobiecych. W roku 2009 został pierwszym trenerem reprezentacji do lat 15. To już były te dziewczęta, które teraz są mistrzyniami Europy. Od dwóch lat prowadzi je w zespole starszym.

Znają się więc od pięciu lat. Być może żadna inna reprezentacja narodowa w Polsce nie jest prowadzona z taką konsekwencją jak właśnie ta. Ciągle ten sam trener, mało zmieniająca się kadra, wszyscy doskonale się znają. Zwyciężyły, bo realizowały to wszystko, czego uczyły się przez lata.

– Graliśmy wypracowanymi schematami – przyznaje trener. – Dziewczyny były przygotowane na każdą sytuację, wiedziały, jak się zachować, nie peszyły się, bo każde kolejne zwycięstwo upewniało je, że idziemy razem dobrą drogą. Były tak zaprogramowane, że w meczach strzelały bramki jak na treningach.

Witkowski chciałby poprowadzić tę drużynę już jako reprezentację do lat 19. Ale nie wiadomo, co PZPN na to. Na razie trener jest zatrudniony na umowę-zlecenie. PZPN płaci mu miesięcznie 2,5 tys. zł netto. Waldemar Fornalik pobiera 160 tys. zł i prowadzi drużynę, która wprawdzie jeszcze niczego nie wygrała, ale wszyscy się nią interesujemy.

Piłka nożna w wykonaniu kobiet w Polsce wciąż wzbudza zazwyczaj uśmiech politowania. Patrząc na wyczyny najlepszych na świecie piłkarek ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Brazylii czy Niemiec można się zachwycać. Patrząc na Polki – rzadziej. Na ich rozgrywki chodzi niewiele osób, telewizja omija mecze z daleka, więc mało tam sponsorów i pieniędzy. Jest to sport amatorski. W Polsce uprawia go około 6 tysięcy dziewcząt. 80 procent z nich nie przekroczyło osiemnastego roku życia. Te, które znalazły się w kadrze na mistrzostwa, urodziły się w latach 1996 i 1997.

Pozostało 94% artykułu
Piłka nożna
Ostatni tydzień z Ligą Narodów. Kto awansuje, a kto spadnie?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Nie zagra w reprezentacji Polski
Piłka nożna
Nieoczekiwana porażka Barcelony. Wielka stopa Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Lech znokautował Legię po przerwie. W końcu widowisko w hicie Ekstraklasy
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Piłka nożna
Bartosz Slisz zniszczył marzenia Leo Messiego. Niespodzianka w MLS, a w tle polski sędzia
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje