Superpuchar Borussii, Bayern stracił pion

Pep Guardiola przegrał pierwsze trofeum w Niemczech. Po świetnym meczu Borussia zwyciężyła w Dortmundzie Bayern 4:2.

Publikacja: 29.07.2013 01:21

Robert Lewandowski zagrał z Bayernem tak, jakby sagi transferowej nie było: bramki nie strzelił, ale

Robert Lewandowski zagrał z Bayernem tak, jakby sagi transferowej nie było: bramki nie strzelił, ale zaczynał akcje, po których padały gole dla Borussii.

Foto: AFP

Robert Lewandowski wypolerował Superpuchar dla żartu, zanim Borussia zaczęła fetę, Łukasz Piszczek, rekonwalescent po operacji biodra, wszedł na boisko o kulach, żeby świętować razem z kolegami. Nie było takiej okazji od ponad roku, od zwycięstwa w finale Pucharu Niemiec.

Wtedy Borussia ostatni raz pokonała Bayern, wtedy też ostatni raz znalazł się rywal, który strzelił Bayernowi więcej niż trzy gole. Potem w pięciu kolejnych próbach Juergen Klopp i jego piłkarze odbijali się od bawarskiej ściany. Aż do soboty, gdy się okazało, że następny rok dominacji Bayernu wcale nie jest taki oczywisty, a Pep Guardiola samym dotknięciem żadnej drużyny w Barcelonę nie zmieni.

Tamten pucharowy finał sprzed roku, z trzema golami Roberta Lewandowskiego i Aleksem Fergusonem na trybunach, był początkiem długiej sagi (to wówczas szefowie Borussii mieli obiecać Polakowi, że jeśli poczeka z transferem jeszcze rok, będzie mógł odejść gdzie chce). Sobotni mecz o Superpuchar był jej symbolicznym końcem.

Lewandowski grał znakomicie. Kibice w Dortmundzie go wbrew obawom nie wygwizdywali, on walczył tak, jakby o nieudanym transferze do Bayernu nie słyszał. Dopiero po meczu powiedział, wbijając szpilkę szefom Borussii, że w drużynie czuje się nadal świetnie, ale ma „pewne problemy z innymi ludźmi”.

Lewandowski dośrodkowywał przy akcji, która dała Borussii pierwszego gola, zdobył bramkę nieuznaną z powodu kontrowersyjnego spalonego, a przy czwartym golu podawał tak, że Pierre-Emerick Aubameyang (zmienił w drugiej połowie Jakuba Błaszczykowskiego) i Marco Reus znaleźli się sami przed bramkarzem Bayernu Tomem Starke.

Borussia zrobiła to, co jej się nie udało w finale Ligi Mistrzów. Znów grała z Bayernem tak odważnie jak się tylko da, ale tym razem szybko doczekała się gola – po nieporozumieniu bramkarza z Danielem van Buytenem – i mogła w porę zwolnić tempo.

Reus strzelił dwa gole, Ilkay Gundogan – piłkarz meczu – jednego, przy jednym wyręczył piłkarzy Borussii van Buyten. To była znów znakomita reklama Bundesligi, Bayern nie grał źle – ale gorzej niż w ostatnich miesiącach z Juppem Heynckesem. Stał okrakiem na barykadzie: już nie tak bezpośredni w atakach, co się czasami nazywa grą pionową, ale jeszcze nie tak wyćwiczony w podawaniu piłki, jak chciał Guardiola.

Ale to nie był mistrz w galowym składzie. Kontuzje zatrzymały Francka Ribery’ego, Mario Goetzego, Manuela Neuera, jeszcze nie w pełni sił jest Bastian Schweinsteiger, Javi Martinez dopiero wrócił z urlopu. Barcelonie w pierwszych tygodniach pracy Guardioli zdarzyła się przegrana z Wisłą Kraków. Ale niedługo później była gotowa do wielkich rzeczy. Początek sezonu w Bundeslidze – za niecałe dwa tygodnie.

Borussia Dortmund – Bayern Monachium 4:2 (1:0). Bramki: dla Borussii – M. Reus (6, 86), D. van Buyten (56, samobójcza), I. Guendogan (57); dla Bayernu – A. Robben (54, 64).

Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku