Gwiazdy MLS i szósta drużyna Serie A wybiegną na boisko w Kansas City w środę o 21.00 (czwartek o 4.00 czasu polskiego). Pierwszy mecz MLS All-Star odbył się w 1996. Wtedy, tak jak w innych dyscyplinach, zmierzył się wschód z zachodem. Tak było przez dziewięć lat. W międzyczasie przedstawiciele MLS grali również z reprezentacją Stanów Zjednoczonych, amerykańskimi zawodnikami grającymi w klubach z całego świata oraz z meksykańską drużyną Guadalajara. Władze ligi zastanawiały się, co zrobić, aby mecze piłki nożnej, która w USA nie cieszyła się zbyt dużą popularnością, zyskały na atrakcyjności i przyciągnęły kibiców, a tym samym pieniądze. Rozwiązanie było proste – trzeba zorganizować spotkanie z prawdziwymi gwiazdami.

Gdzie szukać najatrakcyjniejszych rywali, jeśli nie w Europie? To tam grają najlepsi piłkarze, których pojawienie się w Stanach Zjednoczonych gwarantowało zainteresowanie fanów. Pierwszym przeciwnikiem piłkarzy MLS był londyński Fulham. Przeciwnik tej klasy nie był spełnieniem marzeń organizatorów, ale i tak na meczu pojawiły się tłumy. Na stadionie Columbus Crew zasiadł nadkomplet widzów. Amerykańskie gwiazdy pokonały najstarszy zawodowy klub piłkarski Londynu 4:1. Mecz był sukcesem sportowym i organizacyjnym, więc władze ligi chciały, by na kolejny przyjechał silniejszy zespół. W 2006 na Toyota Park w Bridgeview gościła Chelsea. Amerykanie, których trenerem był wówczas Piotr Nowak, ponownie wygrali, tym razem 1:0. Od tamtej pory na spotkania MLS All-Star były zapraszane tylko kluby z Wielkiej Brytanii. Chociaż na tej decyzji zaważyła nie tylko dobra passa, ale także popularność tamtejszych lig w Stanach Zjednoczonych. I tak kibice w USA mogli na żywo oglądać Celtic Glasgow (któremu kibicowała większość szkockich imigrantów), West Ham United i Everton (z którym amerykańscy piłkarze przegrali dopiero po karnych). Apetyt rósł w miarę jedzenia. Działacze MLS pragnęli zrobić show na miarę Super Bowl i zdecydowali się na szaleńczy krok. W 2010 na mecz w Houston przyjechał Manchester United. Wszyscy, z piłkarzami włącznie, wierzyli, że skoro wcześniej udało pokonać się zespoły z Anglii, tym razem ten cel także zostanie osiągnięty. Ale piłkarze sir Alexa Fergusona przypomnieli swoim amerykańskim kolegom, że MLS oraz Premier League dzieli przepaść i wygrali 5:2. Gwiazdy ze Stanów Zjednoczonych chciały wziąć rewanż na United. Zespół z Manchesteru ponownie odwiedził USA i udzielił Amerykanom jeszcze surowszej lekcji zwyciężając 4:0. W ubiegłym roku MLS All-Stars ponownie zagrali z Chelsea, która triumfowała w Lidze Mistrzów. Kibice spodziewali się pokaźnej porażki. Ale zawodnicy naprawili błędy z poprzednich lat i walczyli z najlepszym klubem Europy jak równy z równym. Ostatecznie wygrali 3:2. W tym sezonie władze MLS obrały inny kierunek. W Kansas City zagra AS Roma. Zespół z Włoch nie jest tak atrakcyjny jak Chelsea czy Manchester United, lecz jego wybór to ukłon w stronę fanów. W Rzymie występuje reprezentant USA Michael Bradley.

Dla Amerykanów i Kanadyjczyków spotkania drużyny złożonej z najlepszych piłkarzy grających na co dzień w ich krajach są świętem (w tym roku powołani zostali między innymi Landon Donovan, Thierry Henry, Marco di Vaio, Kyle Beckerman czy Chris Wondolowski). Jednak dla przeciwników te mecze nie mają aż takiego znaczenia. Przynajmniej pod względem sportowym. Trenerzy rywali często wystawiają piłkarzy rezerwowych lub testowanych. Dlaczego zatem wielkie zespoły w ogóle godzą się na udział w MLS All-Star? Powód jest ten sam od wielu lat – dla zysku. Chodzi nie tylko o pieniądze, które władze MLS płacą za sam udział w spotkaniu. Jest to także okazja, by wypromować się w Stanach Zjednoczonych – kraju, w którym mieszka ponad 316 milionów ludzi, a więc 316 milionów potencjalnych kibiców. Czyli osób, które mogą kiedyś przyjść na mecz i kupić klubowe pamiątki. Ale wszystko działa w dwie strony. Działacze MLS wiedzą, że dzięki takim pojedynkom liga może zaistnieć w świadomości europejskich kibiców. Te działania już zaczęły przynosić zamierzony skutek. W Europie powstają pierwsze fankluby organizujące wyjazdy na mecze amerykańskich i kanadyjskich drużyn. MLS All-Star służy również zawodnikom, którzy mogą pokazać swoje umiejętności potęgom futbolu. W ten sposób do Premier League trafił np. Clint Dempsey.