Pepe Reina: dobry duch opuszcza Anfield

W reprezentacji Hiszpanii zawsze w cieniu Ikera Casillasa, w Liverpoolu wydawał się do niedawna nie do ruszenia. Ale właśnie zabrakło dla niego miejsca. Pepe Reina żegna się z Anfield i wyjeżdża do Neapolu.

Publikacja: 31.07.2013 08:14

Pepe Reina

Pepe Reina

Foto: AFP

Nie było to pożegnanie miłe, bo bramkarz odchodzić nie chciał, a do Włoch został wypchnięty tylnymi drzwiami. Wypożyczono go na rok do Napoli. – Żałuję, że muszę opuścić klub. To nie była moja decyzja, podjęto ją za moimi plecami. Wydaje się, że zasłużyłem na lepsze traktowanie – napisał w liście do kibiców.

Poczuł się pewnie jak Jerzy Dudek, odstawiony na boczny tor przez Rafę Beniteza po pamiętnym finale Ligi Mistrzów 2005, wygranym w Stambule z Milanem po rzutach karnych. – Reina to najlepszy bramkarz w Hiszpanii – tłumaczył wybór ówczesny menedżer Liverpoolu. A młody chłopak szybko potwierdził swój talent, zachowując czyste konto w 11 kolejnych meczach i broniąc trzy jedenastki w finale Pucharu Anglii, zakończonym zwycięstwem nad West Hamem. Choć przytrafiały się mu głupie wpadki, był numerem jeden i u Roya Hodgsona, i u Kenny'ego Dalglisha, i ostatnio u Brendana Rodgersa.

Urodzony w Madrycie, wychowany w La Masii, dojrzewał piłkarsko w Villarreal. Ale to Liverpool był dla niego trampoliną. Bronił w prawie 400 spotkaniach. Trzy razy otrzymał Złotą Rękawicę, nagrodę za najmniej straconych goli w Premiership. Pytany o najpiękniejszy moment na Anfield, nie wymienia żadnego ze zdobytych trofeów – Pucharu Anglii (2006) i Ligi Angielskiej (2012) czy finału Ligi Mistrzów 2007, ani żadnej ze swoich parad, tylko radość po bramce Davida Ngoga strzelonej Manchesterowi United w wygranym 2:0 meczu w 2009 roku. – Biegłem wtedy prawdopodobnie najszybciej w życiu – żartuje. – Nie ma nic lepszego niż zwycięstwo w ważnym meczu na własnym stadionie – dodaje Reina.

Gdyby zapytać o najzabawniejszą chwilę, być może wspomniałby gola, którego stracił po tym, jak piłka meczowa odbiła się od plażowej, wrzuconej na boisko z sektora kibiców Liverpoolu. Wtedy do śmiechu jednak mu nie było, bo sędzia zamiast przerwać grę, nieoczekiwanie bramkę uznał, a Sunderland zwyciężył 1:0.

Tak jak w kadrze, Reina dbał na Anfield również o dobrą atmosferę w szatni. W reprezentacji to zresztą jego główne zajęcie, kiedy zdrowy jest Casillas. Wodzirejem potrafi być znakomitym. Zaintonuje piosenkę, pożartuje, w samolocie wyręczy stewardesy, prezentując kolegom instrukcję bezpieczeństwa. A że fiesta trwa od 2008 roku, pracy mu nie brakuje.

W Liverpoolu tak kolorowo ostatnio nie było. Na boisku częściej zdarzały się mu niepewne interwencje. Nie brak głosów, że zmiana klubu wyjdzie mu na dobre. Chciał wrócić na Camp Nou, ale kolega z reprezentacji Victor Valdes postanowił jednak wypełnić kontrakt. – Kiedy okazało się, że mój transfer do Barcelony nie dojdzie do skutku, cieszyłem się, że pozostanę na Anfield i będę mógł walczyć o miejsce w składzie, dlatego byłem tym bardziej zaskoczony, że działacze mieli na ten temat inne zdanie i wiedzieli, co będzie dla mnie lepsze – żali się Reina, którego w bramce Liverpoolu zastąpi sześć lat młodszy Belg Simon Mignolet, kupiony w czerwcu z Sunderlandu. W Napoli Hiszpan znów spotka się z Benitezem. – To najlepszy trener, z jakim pracowałem – twierdzi Reina. Mostów za sobą nie pali, ale wątpliwe, by założył jeszcze kiedyś bluzę Liverpoolu, mimo że jego umowa obowiązuje do 2016 roku.

Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay