Legia ma łączność z ziemią

Wystarczyła porażka z Ruchem, by Legia straciła pozycję lidera. Zza jej pleców wyskoczył Górnik.

Aktualizacja: 12.08.2013 01:47 Publikacja: 12.08.2013 01:47

Prejuce Nakoulma strzelił dla Górnika pierwszego gola w meczu z Widzewem

Prejuce Nakoulma strzelił dla Górnika pierwszego gola w meczu z Widzewem

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Rozgrywki ligowe dla Legii są jak sparingi między ważnymi meczami w europejskich pucharach. Nie szło z Molde, ale Widzew i Podbeskidzie przyjmowały po kilka goli i skarcone wracały do domu. Wydawało się, że doczekaliśmy się w Polsce hegemona, który już na początku pozamiata na swoim podwórku i będzie tylko doglądał, czy nie dzieje się nic złego. Po trzech kolejkach Legia była jedyną drużyną z kompletem zwycięstw, jedyną w formie i jedyną godną pierwszego miejsca. Po czwartej kolejce liderem jest jednak Górnik Zabrze.

Po raz kolejny okazało się, że przedsezonowe założenia, kto jest na tyle mocny, by ścigać się z mistrzami Polski, nie miały sensu. Po kilku tygodniach było jasne, że skoro Lech i Śląsk nie potrafią wygrać żadnego spotkania, to znaczy, że Legia na luzie może szykować się do obrony tytułu. Nikt nie patrzył na inne drużyny. Zupełnie niespodziewanie ligowa optyka zmieniła się po tym weekendzie. Górnik wyprzedził Legię w tabeli, Lechia traci do mistrzów Polski jeden punkt, a Jagiellonia raptem dwa.

Drużyna z Warszawy zatrzymała się w Chorzowie. To zawsze był trudny teren dla Legii, jednak tym razem przepaść pomiędzy dwiema drużynami wydawała się niemożliwa do zasypania ambicją i zaangażowaniem. Jan Urban w porównaniu ze spotkaniem z Molde wymienił aż ośmiu zawodników.

Stracił nie tylko trzy punkty, ale najprawdopodobniej także dwóch piłkarzy – spotkanie z kontuzjami zakończyli Bartosz Bereszyński i Tomasz Jodłowiec. Bereszyński raczej nie pojedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski przed środowym meczem z Danią, jak poważny jest uraz Jodłowca pokażą dopiero szczegółowe badania.

Legia została sprowadzona na ziemię w cztery minuty. W 25. minucie pierwszego gola po podaniu Łukasza Surmy strzelił Grzegorz Kuświk, a w 29. sam Surma – były kapitan Legii i mistrz Polski z tą drużyną z 2006 roku – przepięknym strzałem podwyższył na 2:0. Surma jest już na trzecim miejscu w klasyfikacji tych, którzy rozegrali najwięcej meczów w historii ekstraklasy. Przeżywa kolejną młodość efektownie podnosząc się po tym, jak podziękowano mu za grę w Lechii Gdańsk.

Legia nie spuściła głowy, atakowała niemal bez przerwy. – Szkoda, że Jakub Kosecki nie wykorzystał sytuacji przed przerwą, bo byłoby nam łatwiej. W drugiej połowie strzeliliśmy gola i to pozwoliło pójść na całość. Chcieliśmy odrobić straty, mieliśmy sporo doskonałych sytuacji, ale piłka nie chciała wpaść do bramki – tłumaczył Urban.

Po golu Marka Saganowskiego na 1:2 wydawało się, że Legia jest w stanie się podnieść. Nie udało się. – Nie przystoi nam przegrywać z Ruchem. Nie chcę niczego ujmować naszym rywalom, ale to my musimy wygrywać większość spotkań. Wiadomo, że czekamy na mecze o Ligę Mistrzów, ale nie możemy pozwolić sobie na takie wpadki – mówił Daniel Łukasik.

Górnik liderem został dość niespodziewanie. Drużyna Adama Nawałki zremisowała z Wisłą Kraków na inaugurację, ale później już tylko wygrywała – z Podbeskidziem, Piastem i wreszcie w ostatnią sobotę – 3:0 z Widzewem. Nawałce znowu udało się świetnie przygotować drużynę do sezonu, Górnik gra szybko i ładnie, a akcje takich piłkarzy jak Paweł Olkowski powinny szybko pójść w górę. Olkowski jako prawy obrońca gra trochę słabiej przed swoją bramką, ale jest przydatny w ataku, w tym sezonie ma już cztery asysty.

Górnik co rundę traci najlepszych piłkarzy, a Nawałka uparcie wymyśla nowych. Tym razem w ataku postawił na Mateusza Zacharę i trzymał go na boisku mimo marnowanych okazji tak długo, aż w końcu zawodnik przełamał się w spotkaniu z Widzewem.

Na nową siłę wyrasta Lechia Gdańsk. Michał Probierz pracował już w kilku klubach ekstraklasy, niekoniecznie z dobrym skutkiem, aż w końcu znalazł grupę ludzi, którzy chcą iść jego drogą. Drużynie Probierza dużo dało towarzyskie spotkanie z Barceloną. Mecz pokazowy, zakończony remisem 2:2, obudził Lechię i wreszcie, długo po inauguracji swojego nowego stadionu, pierwszy raz wygrała u siebie dwa spotkania z rzędu. Tym razem pokonała 3:1 Cracovię, a akcji Pawła Buzały, po której padła ostatnia bramka, nie powstydziłaby się nawet Barcelona.

Jak trudno pogodzić europejskiej puchary z ekstraklasą pokazuje przypadek Śląska, który w Brugii grał jak z nut, a w Szczecinie fałszował. Do przerwy Pogoń prowadziła ze Śląskiem 2:0, w drugiej połowie gościom udało się doprowadzić do wyrównania.

Aż 25 tysięcy ludzi oglądało pierwsze zwycięstwo Lecha w tym sezonie ekstraklasy - 2:0 z Koroną. Upokorzony przez Żalgiris Wilno klub sprzedawał bilety po złotówce próbując przeprosić kibiców, ci jednak za obraźliwy transparent na meczu pucharowym przeprosić zapomnieli. Drużyna nadal grała bezbarwnie, przez pół godziny była bezradna w ataku, ale oba gole stzeliła jeszcze przed przerwą.

I liga – trzecia kolejka

Lider stracił punkty. Prowadzący po dwóch zwycięstwach Dolcan zremisował w Olsztynie ze Stomilem 1:1, ale nadal zajmuje pierwsze miejsce. Zebrał tyle samo punktów (7), co trzy inne kluby: Wisła Płock, Flota Świnoujście i Bełchatów, ale wyprzedza je lepszym bilansem bramek. Pierwszą porażkę poniosła Chojniczanka – 0:1, na swoim stadionie z Bełchatowem. W meczu drużyn typowanych do awansu Wisła pokonała w Płocku Arkę 2:1. Trzecią porażkę z rzędu poniosła Puszcza Niepołomice (1:3 w Grudziądzu) i zamyka tabelę. Pierwszym trenerem, który stracił pracę, jest Mirosław Hajdo z trzeciej od końca Sandecji Nowy Sącz. Z dwoma tymczasowymi zastępcami drużyna zdobyła pierwszy punkt (0:0 z Miedzią, prowadzoną przez Rafała Ulatowskiego), ale nie strzeliła jeszcze gola.

4. kolejka

Żółta kartka: F. Adu (Podbeskidzie). Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 2 600.

Bramki: dla Wisły - P. Małecki (78); dla Jagiellonii - B. Balaj (90). Żółte kartki: G. Bunoza, M. Chrapek, M. Nalepa, O. Chavez (Wisła); M. Piątkowski, K. Baran, R. Grzyb, D. Quintana, M. Pazdan (Jagiellonia). Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów 12 310.

Bramki: P. Nakoulma (18), t. Phibel (40, samobójczy), M. Zachara (60). Żółte kartki: E. Visniakovs, A. Bruno (Widzew); P. Olkowski, M. Zachara (Górnik). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 5 000.

Bramki: dla Lechii - M. Pietrowski (8), P. Wiśniewski (47), P. Buzała (84); dla Cracovii - E. Bernhardt (25). Żółte kartki: P. Dawidowicz (Lechia); M. Kosanović (Cracovia). Sędziował Yudai Yamamoto (Japonia). Widzów 14 735.

Bramki: dla Ruchu - G. Kuświk (25), Ł. Surma (29); dla Legii - M. Saganowski (48). Żółte kartki: P. Stawarczyk, Ł. Surma, M. Malinowski, P. Sultes (Ruch); M. Saganowski, D. Junior, Ł. Broź, D. Łukasik (Legia). Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 8 500.

Bramki: dla Pogoni - W.  Golla (11), T.  Akahoshi (45); dla Śląska – P. Kaźmierczak (76), T. Hołota (86).

Żółte kartki: J. Bąk, A. Frączczak (Pogoń); A. Kokoszka, M. Paixao, O. Gavish (Śląsk). Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 4 000

Bramki

: Ł. Trałka 39, V. Ubiparip 44. Żółta kartka: P. Golański (Korona). Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 25 000.

Mecz poniedziałkowy: Piast Gliwice - Zawisza Bydgoszcz (18, Canal+ Family, Eurosport2).

Strzelcy

4 gole

– E. Visniakovs (Widzew)

3

– T. Akahoshi (Pogoń), B. Balaj (Jagiellonia)

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?