Reklama

Wreszcie Sobota

Reprezentacja ma nową gwiazdę. Waldemar Sobota przez lata uparcie walczył o swoje, teraz ekstraklasa zrobiła się dla niego za mała.

Publikacja: 16.08.2013 09:17

Wreszcie Sobota

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Męska część wsi Schodnia w gminie Ozimek raz na dwa tygodnie uczestniczy w pielgrzymkach. Na początku, zaraz po tym, jak Sobota podpisał kontrakt ze Śląskiem Wrocław, zdarzało mu się kupić sto biletów dla znajomych i krewnych, żeby zapewnić sobie wsparcie z trybun. Teraz Schodnia na mecze do Wrocławia jeździ już sama, a to, że o małym Waldku zrobiło się głośno, stanowi dla niej powód do dumy.

- Rzadko chwalę zawodników indywidualnie, ale wszyscy widzieliśmy, w jakiej formie był Sobota. Gratulacje – mówił po meczu z Danią w Gdańsku Waldemar Fornalik. Sobota strzelił jednego gola, biegał za dwóch, walczył za trzech. Chwalił go nie tylko selekcjoner, w zachwytach rozpływali się także piłkarze, z Jakubem Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim na czele, a kiedy piłkarz Śląska schodził z boiska tuż przed końcem meczu, publiczność pożegnała go brawami na stojąco.

Przed pierwszym gwizdkiem Fornalik powiedział Sobocie, żeby grał, jak w Śląsku. W tym sezonie to nie tylko najlepszy zawodnik swojego klubu, ale całej ekstraklasy. W lidze idzie średnio, bo Śląsk nie potrafił wygrać żadnego z czterech dotychczasowych meczów, ale w kwalifikacjach Ligi Europejskiej sobota jest prawdziwym liderem. W wyjazdowym meczu z Clubem Brugge strzelił dwa gole i zapewnił drużynie awans do kolejnej rundy. Czuje, że jest w formie, zachwycili się nim nie tylko Belgowie, we Wrocławiu podobno regularnie pojawiają się agenci klubów Bundesligi. Cena miliona euro, jaką piłkarz ma wpisaną w kontrakt to dla Zachodu wyprzedaż. Już oficjalnie mówi się o tym, że Sobota zostanie w Śląsku tylko na dwa mecze z Sevillą o awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej, później pojedzie podbijać świat. W Niemczech byłoby najłatwiej, zna język, ma podwójne obywatelstwo.

Sobota dużo czasu stracił w niższych ligach. Ojciec pracował w hucie w Ozimku, Waldek grał w tamtejszym klubie – Małapanew. Był najmłodszym i najlepszym strzelcem drużyny, która jednak nie potrafiła utrzymać się w czwartej lidze. Następne dwa lata spędził w KS Krasiejów, aż w końcu w którymś meczu wypatrzyli go przedstawiciele Górnika Zabrze. Nie zdecydowali się na transfer, ale o piłkarzu zrobiło się głośno i zainteresował się nim drugoligowy MKS Kluczbork. Sobota powoli wspinał się w hierarchii, stał się gwiazdą, do dzisiaj numer „2" z którym występował jest w tym klubie zastrzeżony. W końcu, w 2010 roku, trafił do Śląska Wrocław. To tam Ryszard Tarasiewicz zmienił mu pozycję przesuwając z ataku na skrzydło. Stwierdził, że właśnie tam Sobota jest w stanie najwięcej dać drużynie korzystając ze swojej szybkości.

- We Wrocławiu się rozwinąłem. Wywalczyliśmy mistrzostwo Polski, ciągle jesteśmy na podium – mówi Sobota, który zazwyczaj miał miejsce w pierwszym składzie także u kolejnych trenerów. Orest Lenczyk miał trochę zastrzeżeń do jego niskiego wzrostu, ale już u Stanislava Levy'ego niski pomocnik stał się jednym z liderów drużyny. W reprezentacji zadebiutował u Franciszka Smudy w 2011 roku w spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną. Strzelił nawet zwycięskiego gola, ale nie potrafił przekonać do siebie selekcjonera. Powołania od Fornalika otrzymywał regularnie, ale zawsze był piłkarzem rezerwowym. Spotkanie z Danią było pierwszym, w którym trener zdecydowanie na niego postawił. Teraz mówi się o nim, jako zawodniku, który może poprowadzić kadrę do zwycięstwa w meczu z Czarnogórą.

Reklama
Reklama

- Myślę, że ze swojej gry mogę być zadowolony. Cieszę się również, że kibice w tak spontaniczny sposób docenili moją postawę. To było niesamowite uczucie. Z drugiej strony mam jednak do siebie trochę pretensji za drugiego gola strzelonego przez rywali – mówił piłkarz w Gdańsku. Wreszcie nadszedł jego czas.

Piłka nożna
Zinedine Zidane bliżej powrotu na trenerską ławkę. Jest ustne porozumienie
Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Z Armenii na tarczy, w Białymstoku bez kompleksów
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama