Na Stadionie Narodowym są cztery szatnie - po dwie z każdej strony szerokiego i krótkiego wejścia na boisko. To wejście to niemal brama, nie mająca nic wspólnego z tunelem, jaki był na Stadionie Dziesięciolecia, poprzedniku Narodowego. Tamten tunel (zresztą wciąż istniejący, pachnący kafelkami i cegłą z połowy lat pięćdziesiątych) miał prawie sto metrów długości. Łączył bieżnię z szatniami, znajdującymi się w budynku poza stadionem. Było do niego tak daleko, że kiedy sędzia gwizdał na przerwę, nim zawodnicy doszli do szatni, musieli już wracać. Polacy starali się więc wylosować połowę boiska położoną bliżej tego budynku a w ramach gościnności wybierali szatnię znajdującą się na parterze. Przeciwnicy zwykle szli kilkadziesiąt metrów dalej i w dodatku na pierwsze piętro. To jest ten sam budynek, w którym dziś mieści się siedziba spółki zarządzającej stadionem, a który Zbigniew Boniek wybrał na nową siedzibę PZPN.
Stadion Narodowy wyklucza wszelkie niesprawiedliwości. Szatnie są jednakowo wyposażone, ich powierzchnie identyczne a odległość z nich na boisko taka sama. Zwyczajowo Polacy zajmują pierwszą szatnię po lewej stronie od wejścia. Szatnia składa się z sześciu pomieszczeń. Pierwsze to przebieralnia dla zawodników. Drugie - pokój dla masażystów, dwa następne - toalety (jedna dla niepełnosprawnych). Po nich prysznice a za nimi wielkie pomieszczenie z dwunastoma wannami i elektroniką. Bądźmy szczerzy, te wanny są całkowitym zbytkiem. Nikt z nich nie korzysta. Wyglądają jak na wystawie w sklepie. Podobno w jednej z nich kąpała się po koncercie Beyonc?, ale, niestety, nikt tego nie widział, więc nie wiadomo czy to prawda. Dwie są wykorzystywane w inny sposób. Wrzuca się do nich lód, zawodnicy zanurzają się w nim po meczu i marzną przez dwie - trzy minuty. Taki rodzaj krioterapii w warunkach stadionowych. Zamiast wanien przydałby się jeden nieduży basen z jacuzzi, do którego wchodzi po kilku zawodników jednocześnie. To właśnie, a nie wypasione wanny jest standardem w szatniach piłkarskich.
W salce do masażu znajdują się trzy leżanki. Przed meczem, w przerwie i po meczu pracują tu fizjoterapeuci. Wykorzystują urządzenia, wymagające energii elektrycznej. Ale w tej salce nie ma gniazdek, więc kable ciągnie się z korytarza i przykleja do podłogi, żeby nikt się o nie nie potknął. Piłkarze zajmują miejsca w pierwszym pomieszczeniu. Jest sterylnie czyste, w niczym nie przypomina szatni klubowych, do których zawodnicy przychodzą codziennie. W klubach zawodnicy w swoich szafkach mają przedmioty, których nie warto zabierać do domu (bo jutro znów się przydadzą), do ścianek przyklejone są zdjęcia dzieci, żon, sympatii lub święte obrazki. Tego wszystkiego na Narodowym nie ma. Rozgrywa się na nim cztery - pięć meczów rocznie, więc tylko tyle razy szatnie są wykorzystywane przez piłkarzy. Przychodzą tu z torbami lub plecaczkami, w których mają zwykle tylko dwie pary butów, ochraniacze, szampon i żel pod prysznic lub do włosów. O wszystko inne dba PZPN a dokładnie kierownik techniczny reprezentacji Wiesław Ignasiewicz. W PZPN pracuje od roku 1981. Z pierwszą reprezentacją od 1997. Zaczynał z Januszem Wójcikiem ale jest takim specjalistą, że chcieli go wszyscy kolejni selekcjonerzy. Waldemar Fornalik jest ósmym z kolei. Ignasiewicz zna wszystkie tajemnice reprezentacyjnej szatni od 16 lat, ale nie dzieli się nimi z nikim.
Dzień przed meczem samochód ciężarowy przywozi na stadion sprzęt. Dziesiątki toreb i skrzyń. Od koszulek po wodę mineralną. Kilkaset kilogramów. Rozkłada się to według potrzeb i zasad. Każdy zawodnik ma swoje miejsce. Pod siedzeniem jedna szafka, nad głową druga. Na wieszaku czekają na niego dwie koszulki, pod nimi leżą spodenki, getry, ręczniki. Na miejscu Jakuba Blaszczykowskiego jest jeszcze opaska kapitańska i proporzec, który wymieni z kapitanem przeciwników. Buty każdy ma swoje i jest to jedyny element stroju, nie podlegający umowie PZPN z firmą Nike, która jest sponsorem technicznym reprezentacji. Każdy gra w takich butach, w jakich chce, co na poziomie reprezentacji oznacza - z jaką ma podpisany indywidualny kontrakt. Oprócz Nike reprezentanci grają najczęściej w butach Adidasa i Pumy.
W szatni i wzdłuż ścian aż do pomieszczenia z wannami stoją skrzynie i torby z rezerwowym sprzętem do gry, kurtkami, dresami, ortalionami, kocami (mecze z Ukrainą i San Marino odbywały się w zimie), szalikami, czapkami, rękawicami.