Lech zatrzymał Legię

Lech – Legia 1:1 | Pełny stadion, dużo emocji i remis, który nikogo nie krzywdzi. Liga znowu jest ciekawa

Publikacja: 27.10.2013 19:59

Lech zatrzymał Legię

Foto: PAP/serwis codzienny, Jakub Kaczmarczyk Jakub Kaczmarczyk

- Każdy piłkarz pytany przez dziennikarzy będzie zapewniał, że uwielbia grać co trzy dni, ale prawda jest trochę inna. Dla zawodników w Polsce to jednak nowość, z którą akurat Legia musi się w tym sezonie zmierzyć – mówił ostatnio Jan Urban. Mistrzowie Polski jako jedyny przedstawiciel ekstraklasy dostał się do fazy grupowej europejskich pucharów i chociaż ma szeroką kadrę, godzi rozgrywki w kraju z międzynarodowymi z różnym skutkiem. Legia w czwartek grała w Trabzonie, przegrała 0:2 po niezłym meczu, a już w niedzielę musiała jechać do Poznania na hit w polskim wydaniu. Mecze z Lechem Poznań w ostatnich sezonach są najważniejsze w całej ekstraklasie. Na trybunach zasiadło prawie 40 tysięcy kibiców.

Urban ma sporo problemów z kontuzjami. Marek Saganowski i Duszan Kuciak są wyłączeni z treningów od dłuższego czasu, ostatnio ze składu wypadł lider drużyny – Miroslav Radović, który przewrócił się w domu i złamał kości śródręcza. Na taki mecz, jak z Lechem trener Legii nie odważył się wystawić do gry Helio Pinto, bo wiedział, że Portugalczyk ciągle nie potrafi przyzwyczaić się do gry w naszych warunkach – unika walki, a że tej w Poznaniu akurat nie zabraknie można było zakładać w ciemno.

W środku pomocy zagrało zatem trzech defensywnych pomocników – Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec i Dominik Furman. Legia chciała rozwinąć skrzydła i przeprowadzać ataki bokiem boiska, szybcy Henrik Ojamaa i Jakub Kosecki mieli dźwigać ciężar gry do przodu przez 90 minut.

Lech po fali kontuzji akurat wraca do siebie. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się Rafał Murawski, który miał problemy ze zdrowiem od pierwszej kolejki nowego sezonu. Wicemistrzowie Polski odpadli z europejskich pucharów po kompromitacji z Żalgirisem Wilno, a w ekstraklasie zamiast walczyć o pozycję lidera, balansowali na granicy grupy spadkowej i mistrzowskiej, na które po zakończeniu fazy zasadniczej podzieli się ekstraklasa.

W Poznaniu nie lubią nerwowych ruchów, trener Mariusz Rumak utrzymał posadę, a drużyna z mozołem zaczęła gromadzić punkty i wracać do równowagi. Zwycięstwo z Legią miało być ukoronowaniem tej trudnej drogi. W poprzednim sezonie Lech przegrał z drużyną Urbana dwa mecze, ścigał się o mistrzostwo do końca, ale zabrakło mu argumentów na boisku. W tym sezonie Legia niby jest poza zasięgiem, ale przytrafiały jej się wpadki trudne do wytłumaczenia, jak porażki z Ruchem Chorzów, Lechią Gdańsk i Wisłą Kraków.

W niedzielę wieczorem od początku meczu w głównej roli grała ambicja. Gospodarze chcieli pokazać, że niesłusznie skreślono ich po słabym początku sezonu, goście, że chociaż na Europę na razie są za słabi, w Polsce nie mają sobie równych. Tempo, w jakim rozgrywano pierwszy kwadrans naprawdę imponowało, ale później do przerwy na boisku były już szachy. Barry Douglas trafił w słupek z rzutu wolnego, a Legia nie potrafiła oddać celnego strzału. Ciężkie życie miał Jakub Kosecki, jak zwykle najczęściej faulowany przez rywali. Kosecki w 26 minucie osłabił swoją drużynę, nie zauważył że do walki o piłkę szykuje się także Łukasz Broź i obaj piłkarze zderzyli się głowami. Broź na boisko już nie wrócił.

Po przerwie w zwycięstwo uwierzyli i jedni i drudzy, już w pierwszych minutach padły dwa gole. Najpierw Jodłowiec zdobył bramkę dla gości po zamieszaniu w polu karnym, ale Lech odpowiedział błyskawicznie po świetnym strzale Gorgo Lovrencsicsa. Mecz zrobił się otwarty, obie drużyny zamiast na obronie skupiły się na ataku i kibice wreszcie mieli widowisko. Legia pokutowała za stare grzechy, sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim nie potrafili wykorzystać Władimir Dwaliszwili, Tomasz Brzyski i Ojamaa. Lech odgryzał się rzadziej, ale kilka razy piłka o centymetry mijała słupek bramki Wojciecha Skaby.

Podział punktów jest sprawiedliwy. Legia wróciła na pierwsze miejsce w tabeli, ale Górnik ma tyle samo punktów i przegrywa tylko gorszym stosunkiem bramek. Jeden punkt dał Lechowi piąte miejsce. Ekstraklasa nie jest nudna, są drużyny, które potrafią przeciwstawić się mistrzom Polski.

Michał Kołodziejczyk z Poznania

- Każdy piłkarz pytany przez dziennikarzy będzie zapewniał, że uwielbia grać co trzy dni, ale prawda jest trochę inna. Dla zawodników w Polsce to jednak nowość, z którą akurat Legia musi się w tym sezonie zmierzyć – mówił ostatnio Jan Urban. Mistrzowie Polski jako jedyny przedstawiciel ekstraklasy dostał się do fazy grupowej europejskich pucharów i chociaż ma szeroką kadrę, godzi rozgrywki w kraju z międzynarodowymi z różnym skutkiem. Legia w czwartek grała w Trabzonie, przegrała 0:2 po niezłym meczu, a już w niedzielę musiała jechać do Poznania na hit w polskim wydaniu. Mecze z Lechem Poznań w ostatnich sezonach są najważniejsze w całej ekstraklasie. Na trybunach zasiadło prawie 40 tysięcy kibiców.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Malta. Sto minut nudów
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Piłka nożna
Polska - Malta 2:0. Punkty są, zachwytu brak
Piłka nożna
Holandia rywalem Polski w walce o mundial. Nie kryją zadowolenia
Piłka nożna
Hiszpania w półfinale Ligi Narodów, Holandia zagra o mundial z Polską
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Polska - Litwa 1:0. Drużyna, która nie daje radości
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście