- Każdy piłkarz pytany przez dziennikarzy będzie zapewniał, że uwielbia grać co trzy dni, ale prawda jest trochę inna. Dla zawodników w Polsce to jednak nowość, z którą akurat Legia musi się w tym sezonie zmierzyć – mówił ostatnio Jan Urban. Mistrzowie Polski jako jedyny przedstawiciel ekstraklasy dostał się do fazy grupowej europejskich pucharów i chociaż ma szeroką kadrę, godzi rozgrywki w kraju z międzynarodowymi z różnym skutkiem. Legia w czwartek grała w Trabzonie, przegrała 0:2 po niezłym meczu, a już w niedzielę musiała jechać do Poznania na hit w polskim wydaniu. Mecze z Lechem Poznań w ostatnich sezonach są najważniejsze w całej ekstraklasie. Na trybunach zasiadło prawie 40 tysięcy kibiców.
Urban ma sporo problemów z kontuzjami. Marek Saganowski i Duszan Kuciak są wyłączeni z treningów od dłuższego czasu, ostatnio ze składu wypadł lider drużyny – Miroslav Radović, który przewrócił się w domu i złamał kości śródręcza. Na taki mecz, jak z Lechem trener Legii nie odważył się wystawić do gry Helio Pinto, bo wiedział, że Portugalczyk ciągle nie potrafi przyzwyczaić się do gry w naszych warunkach – unika walki, a że tej w Poznaniu akurat nie zabraknie można było zakładać w ciemno.
W środku pomocy zagrało zatem trzech defensywnych pomocników – Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec i Dominik Furman. Legia chciała rozwinąć skrzydła i przeprowadzać ataki bokiem boiska, szybcy Henrik Ojamaa i Jakub Kosecki mieli dźwigać ciężar gry do przodu przez 90 minut.
Lech po fali kontuzji akurat wraca do siebie. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się Rafał Murawski, który miał problemy ze zdrowiem od pierwszej kolejki nowego sezonu. Wicemistrzowie Polski odpadli z europejskich pucharów po kompromitacji z Żalgirisem Wilno, a w ekstraklasie zamiast walczyć o pozycję lidera, balansowali na granicy grupy spadkowej i mistrzowskiej, na które po zakończeniu fazy zasadniczej podzieli się ekstraklasa.
W Poznaniu nie lubią nerwowych ruchów, trener Mariusz Rumak utrzymał posadę, a drużyna z mozołem zaczęła gromadzić punkty i wracać do równowagi. Zwycięstwo z Legią miało być ukoronowaniem tej trudnej drogi. W poprzednim sezonie Lech przegrał z drużyną Urbana dwa mecze, ścigał się o mistrzostwo do końca, ale zabrakło mu argumentów na boisku. W tym sezonie Legia niby jest poza zasięgiem, ale przytrafiały jej się wpadki trudne do wytłumaczenia, jak porażki z Ruchem Chorzów, Lechią Gdańsk i Wisłą Kraków.