W listopadowym rankingu FIFA Polska jest na 78. miejscu. We wrześniu 2007 r. reprezentacja Leo Beenhakkera była na 16. FIFA tworzy swój ranking od 20 lat, na podstawie wyników meczów w eliminacjach, na turniejach i towarzyskich. Lecimy w dół na łeb na szyję. Wyprzedza nas 35 reprezentacji europejskich (UEFA ma 54 członków) i kilka egzotycznych, które kiedyś pokonywaliśmy bez trudu.
Dzisiaj to Polska jest futbolowym czwartym światem, ale wizerunek PZPN na tym nie cierpi, wprost przeciwnie, poprawa widoczna jest gołym okiem. Na fotelu prezesa jeden wybitny piłkarz zastąpił drugiego. Dzieli ich kilka lat, ale są z innych światów. To jest różnica jak między Mielcem a Rzymem. Grzegorz Lato źle się czuł w roli prezesa (i my źle czuliśmy się z nim), a jego publiczne wystąpienia nie przynosiły zaszczytu ani jemu, ani organizacji, na czele której stał.
Nie istnieje żaden związek między nowoczesnymi stadionami a poziomem gry
PZPN
Zbigniew Boniek jest stworzony do kierowania ludźmi. Taki był na boisku i zazwyczaj drużyny, w których grał, dobrze na tym wychodziły. Po objęciu funkcji prezesa, jeszcze podczas trwania zjazdu wykonał gest, który przyniósł mu popularność. Zaproponował funkcję wiceprezesa swojemu konkurentowi do stanowiska Romanowi Koseckiemu, dzięki czemu podtrzymał mit o jedności „piłkarskiej rodziny" i ograniczył ewentualne ataki głównego opozycjonisty (co zresztą do końca się nie udało).
Jedną z pierwszych decyzji prezesa było zatrudnienie w roli dyrektora komisji ds. mediów i marketingu doświadczonego dziennikarza Janusza Basałaja. On z kolei wybrał innych znanych dziennikarzy do komisji mediów i przekonał kolejnych, że warto pisać dobrze o związku. Może dlatego wizerunek PZPN w mediach znacznie się poprawił.