Kibice idioci nie uznają świętości

Fanatycy Juventusu Turyn obrazili pamięć ofiar katastrofy, w której 65 lat temu zginęła drużyna Torino.

Publikacja: 27.02.2014 00:49

Kamil Glik (pierwszy z prawej) jest kapitanem Torino. Historię klubu z pewnością zdążył już poznać

Kamil Glik (pierwszy z prawej) jest kapitanem Torino. Historię klubu z pewnością zdążył już poznać

Foto: AFP

„Dla tych idiotów nie ma żadnych świętości" – komentują włoskie media. Żądają przykładnego ukarania klubu i sprawców.

4 maja 1949 r. drużyna Torino wracała z Lizbony z towarzyskiego meczu z Benfiką.  Pogoda była fatalna, a z powodu mgły widoczność nie przekraczała 40 m. Samolot schodzący do lądowania uderzył w bazylikę na wzgórzu Superga na wschodzie miasta. Zginęli wszyscy – 31 osób, w tym 18 piłkarzy zespołu, który w poprzednich czterech sezonach zdobywał mistrzostwo Włoch i pewnie zmierzał po piąte.

Wówczas w „Wielkim Torino" grała niemal cała reprezentacja Italii z kapitanem Valentino Mazzolą, ojcem jeszcze słynniejszego potem Sandro, na czele.

Vittorio Pozzo, trener squadra azzurra w latach 1929–1948 (zdobył dwa tytuły MŚ – 1934 i 1938), przeżył potem prześladujący go do końca życia koszmar: musiał zidentyfikować zwłoki swoich chłopców. Czuł się też po części winien, bo to on wymyślił, by zebrać reprezentację w jednym klubie. Włochy pogrążyły się w żałobie. W pogrzebie w Turynie udział wzięło milion osób. Wszystkie kluby zgodziły się przyznać scudetto Torino, a rywale na pozostałe cztery mecze sezonu, podobnie jak zmuszone do tego Torino, wystawiali juniorów.

Stąd ogromne oburzenie na transparenty, które przygotowali i wnieśli na stadion fani Juventusu na derbowy mecz z Torino. Jeden głosił: „Gdy lecę, myślę o Toro!", a drugi przedstawiał samolot uderzający w skałę i napis: „Tylko jedno zderzenie". Porządkowi zarekwirowali haniebne transparenty, a prezes Juventusu Andrea Agnelli zatweetował: „Nie wolno żerować na tragedii. Nigdy. Mówimy NIE takim transparentom".

Dlatego futbolowy związek złagodził karę do 25 tys. euro. Łagodność kary dziwi. Tyle samo kosztował Juve transparent „Mydło nie zabija" pod adresem Napoli i jego kibiców, co uznano za „rasizm geograficzny" – najnowszy wynalazek włoskiej poprawności politycznej. „Gazzetta dello Sport" poświęciła sprawie artykuł redakcyjny i napisała o imbecylach, których należy przegnać ze stadionów.

Dziennik dziwi się, że mimo zapisu filmowego i sprzedawanych od kilku lat imiennie biletów i karnetów Juventus jeszcze nie opublikował nazwisk idiotów i nie wniósł przeciw nim oskarżenia. Gazeta uważa, że sprawcy powinni otrzymać zakaz wstępu na stadiony na kilka lat. Faktycznie na zdjęciach ich twarze widać wyraźnie.

Włoska prasa przypomina, że Borussia Dortmund przegoniła swego hailującego fana na sześć lat. „Corriere della Sera" pisze o nieokrzesanych prostakach, którzy dziś nie uznają już żadnych świętości.

Tragedia „Wielkiego Torino" czy masakra na stadionie Heysel, gdzie w 1985 r. podczas finału Pucharu Europy Juventus – Liverpool zginęło 32 fanów Juve, jeszcze kilka lat temu były tematami tabu nawet dla najbardziej sfanatyzowanych i odmóżdżonych fanów.

Teraz, ubolewa dziennik, na stadionowych łukach fanatycy są w stanie wykpić i zbanalizować wszystko: tragedię Torino, ofiary Heysel czy próbę samobójczą Gianluki Pessotto (były gracz Juve) z powodu depresji.

Piłka nożna
Ali posłał Legię na deski. Zmiana na szczycie tabeli Ekstraklasy
Piłka nożna
Robert Lewandowski obejrzał genialne El Clasico. Barcelonie nic już nie odbierze mistrzostwa
Piłka nożna
Barcelona - Real o tytuł mistrza Hiszpanii. Robert Lewandowski zacznie El Clasico na ławce
Piłka nożna
Piłkarski brexit? Anglicy nie wygrają Ligi Mistrzów, ale mogą zdobyć dwa inne puchary
Piłka nożna
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Finał nienasyconych
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem