Reklama

Król Didier wrócił

W swoim kraju popularniejszy od prezydenta, w Londynie wciąż wspominany z sentymentem. Dziś Didier Drogba zagra przeciw byłym kolegom z Chelsea o ćwierćfinał Ligi Mistrzów.

Publikacja: 18.03.2014 07:00

Didier Drogba na Stamford Bridge czuje się jak w domu

Didier Drogba na Stamford Bridge czuje się jak w domu

Foto: AFP

Obiecuje, że gdy strzeli bramkę, nie będzie okazywał radości. Ale szybko dodaje, że nie uroni łzy, jeśli Chelsea z rozgrywek odpadnie. – Muszę być profesjonalistą. Teraz moim klubem jest Galatasaray – przypomina 36-letni napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej.

Na Stamford Bridge czuje się jak w domu. – Dobrze znów widzieć te wszystkie znajome twarze – mówił na przedmeczowej konferencji. Przez osiem lat był tu królem, zdobył z Chelsea wszystkie możliwe trofea (trzy mistrzostwa Anglii, cztery puchary i dwa puchary ligi). Zanim w 2012 roku wyjechał do Chin, dał jej to najcenniejsze – puchar Ligi Mistrzów – wykorzystując w finale z Bayernem decydujący rzut karny. Trafiał średnio w co drugim meczu Chelsea – 157 goli w 341 spotkaniach, został uznany za najlepszego piłkarza w jej historii.

Nie osiągnąłby tych sukcesów, gdyby nie Jose Mourinho. Jest mu wdzięczny, że w 2004 roku sprowadził go do Londynu i ukształtował jako piłkarza. Powtarza, że poszedłby za Portugalczykiem na koniec świata. – Dzięki niemu wszedłem na wyższy poziom, poznałem atmosferę wielkiego futbolu – opowiada.

Teraz sam daje innym szansę na lepsze życie. Siedem lat temu założył w swojej ojczyźnie fundację. Walczy z biedą, głodem, chorobami, krzewi edukację. Wkrótce otworzy w Abidżanie własny szpital. Dla zjednoczenia narodu zrobił więcej niż wszyscy politycy razem wzięci.

Jest człowiekiem dużej wiary. Nie ma wątpliwości, że Galatasaray stać na awans do ćwierćfinału. – Będzie ciężko, ale gdybym nie wierzył, że to możliwe, w ogóle bym tu nie przyjechał. Spróbujemy sprawić niespodziankę – zapowiada.

Reklama
Reklama

Mourinho twierdzi, że Drogba prędzej czy później trafi ponownie do Chelsea. – Jako piłkarz, trener, ambasador czy członek zarządu – wylicza Portugalczyk. – Ten klub to jego przeznaczenie. Wiemy, że za kilka miesięcy kończy mu się kontrakt z Galatasaray, ale to nie jest właściwy moment, by teraz o tym rozmawiać.

Transmisja meczu Chelsea – Galatasaray w Canal+ Sport o 20.45.

Obiecuje, że gdy strzeli bramkę, nie będzie okazywał radości. Ale szybko dodaje, że nie uroni łzy, jeśli Chelsea z rozgrywek odpadnie. – Muszę być profesjonalistą. Teraz moim klubem jest Galatasaray – przypomina 36-letni napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej.

Na Stamford Bridge czuje się jak w domu. – Dobrze znów widzieć te wszystkie znajome twarze – mówił na przedmeczowej konferencji. Przez osiem lat był tu królem, zdobył z Chelsea wszystkie możliwe trofea (trzy mistrzostwa Anglii, cztery puchary i dwa puchary ligi). Zanim w 2012 roku wyjechał do Chin, dał jej to najcenniejsze – puchar Ligi Mistrzów – wykorzystując w finale z Bayernem decydujący rzut karny. Trafiał średnio w co drugim meczu Chelsea – 157 goli w 341 spotkaniach, został uznany za najlepszego piłkarza w jej historii.

Reklama
Piłka nożna
Real bezbłędny w Lidze Mistrzów, czas na El Clasico
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Sześć goli Barcelony, Szczęsny ratował ją już w 18. sekundzie
Piłka nożna
Prezydent USA grozi palcem. Dlaczego Donald Trump chce odebrać mundial Bostonowi?
Piłka nożna
Europa ma pierwszego uczestnika mundialu 2026. Anglicy straszą rywali
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Piłka nożna
Z kim Polska może zagrać w barażach o mundial 2026? Scenariusze walki o awans
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama