Rewolucyjny projekt Ligi Narodów został przyjęty jednogłośnie podczas obrad Kongresu UEFA w Astanie. Liga ma być uzupełnieniem mistrzowskich turniejów i przynieść europejskiej federacji wyższe dochody z praw telewizyjnych.
Rozgrywki zostaną podzielone na cztery dywizje (A, B, C i D), a każda z nich będzie liczyć po cztery grupy (w A i B po trzy drużyny, w C i D po trzy lub cztery). O przydziale zadecyduje aktualny ranking reprezentacji UEFA, co oznacza, że silni zagrają tylko z silnymi. Zwycięzcy grup w dywizji A będą walczyć o triumf w Lidze Narodów (czerwiec 2019), a następnie w barażach (marzec 2020) o jedno miejsce w mistrzostwach Europy 2020, pierwszych rozgrywanych na całym kontynencie. Najsłabsi w grupach spadną do dywizji B.
Zasady awansów i spadków będą obowiązywać również w pozostałych dywizjach, tam też na najlepszych czekają trzy miejsca w turnieju finałowym Euro. Dla przykładu: Polska dziś trafiłaby do dywizji C i gdyby nie powiodło jej się w eliminacjach ME (zakwalifikuje się 20 drużyn), miałaby dodatkową szansę na awans. Spotkania Ligi Narodów będą się odbywały od września do listopada 2018 roku (systemem mecz i rewanż), a eliminacje Euro od marca do listopada 2019 r.
Zespół, który już zapewnił sobie awans, zwolni miejsce w barażach kolejnej drużynie ze swojej dywizji, a jeśli udział w ME zagwarantują sobie wcześniej także inni jej uczestnicy, tzw. dzika karta trafi do niższej dywizji.
Pomysł nowy, cel UEFA jasny, ale zasady rozgrywek zrozumieć trudno