Do stolicy przyjedzie 1,7 tys. kibiców z Poznania. Bilety rozeszły się bardzo szybko, nikogo namawiać nie trzeba było. Przy Łazienkowskiej znów będzie głośno i gorąco. Jak zawsze, gdy Legia mierzy się z Lechem. – Wiadomo, że tu nie chodzi tylko o trzy punkty, ale także o prestiż. Nie sądzę, żeby Legia zagrała z nami tak jak ostatnio w Gliwicach, gdzie strzeliła zwycięską bramkę dopiero w końcówce. Spodziewam się innego spotkania – nie ma wątpliwości Łukasz Trałka.
Legia pokonała w poniedziałek Piasta 2:1 dzięki akcji wracającego po kontuzji Jakuba Koseckiego. – Podoba mi się jego entuzjazm i pewność siebie. Nie wiem, czy z Lechem zagra przez 90 minut, ale na pewno jest w moich planach – mówi Henning Berg. Kosecki nie ukrywa, że dla niego to mecz szczególny. – Jestem legionistą z krwi i kości, więc to za każdym razem wyjątkowe przeżycie. Sił mi nie zabraknie, już rozmawiałem o tym z trenerem. Jeśli dostanę szansę, to będę biegać za trzech, a nawet czterech – obiecuje i dodaje: – Wymarzyłem sobie wysokie zwycięstwo. Zasługujemy na to, a takiej wygranej nam brakuje.
Odkąd w 2012 roku wrócił z wypożyczenia do Lechii Gdańsk wyróżniał się w każdym spotkaniu nazywanym derbami Polski. W pierwszym zdobył gola, a Legia po ośmiu latach zwyciężyła w Poznaniu 3:1. W drugim (1:0) wywalczył rzut karny, który wykorzystał Ivica Vrdoljak. W ostatnim, zakończonym remisem 1:1, walczył tak bardzo, że po 80 minutach opuszczał boisko ze wstrząśnieniem mózgu (w pierwszej połowie zderzył się głowami z Łukaszem Broziem). – W Poznaniu chyba nie lubią mnie za moją pewność siebie i za to, że rok temu odebrałem im marzenia o tytule – zdaje sobie sprawę Kosecki.
Legia ma nad Lechem siedem punktów przewagi. Gdyby nie reforma ligi (podział punktów po rundzie zasadniczej i siedem dodatkowych kolejek), już w sobotę mogłaby świętować drugie z rzędu mistrzostwo. Wystarczyłby jej remis. – Ta reforma sprzyja wszystkim oprócz nas. Z drugiej strony to dobrze, że wyścig o tytuł będzie trwał do końca. My chcemy wygrać go jak najszybciej – zapowiada Kosecki.
W sobotę nikt nie będzie kalkulował. – Jestem zainteresowany tylko trzema punktami. Lech to bardzo dobra drużyna, już dwa lata pracuje z tym samym trenerem. Ma silnych napastników jak Łukasz Teodorczyk – wylicza atuty przeciwnika Berg i dodaje: – Trudno powiedzieć, czy w sobotę zmierzymy się z największym rywalem do mistrzostwa. Blisko w tabeli są również Wisła i Ruch.