Legia – Lech: więcej niż mecz

W sobotnie popołudnie lider gra w Warszawie z wiceliderem. Przy pełnych trybunach i dopingu kibiców obydwu drużyn.

Publikacja: 28.03.2014 18:40

Jesienny mecz w Poznaniu (1:1): o piłkę walczą Jakub Kosecki (z lewej) i Rafał Murawski

Jesienny mecz w Poznaniu (1:1): o piłkę walczą Jakub Kosecki (z lewej) i Rafał Murawski

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Do stolicy przyjedzie 1,7 tys. kibiców z Poznania. Bilety rozeszły się bardzo szybko, nikogo namawiać nie trzeba było. Przy Łazienkowskiej znów będzie głośno i gorąco. Jak zawsze, gdy Legia mierzy się z Lechem. – Wiadomo, że tu nie chodzi tylko o trzy punkty, ale także o prestiż. Nie sądzę, żeby Legia zagrała z nami tak jak ostatnio w Gliwicach, gdzie strzeliła zwycięską bramkę dopiero w końcówce. Spodziewam się innego spotkania – nie ma wątpliwości Łukasz Trałka.

Legia pokonała w poniedziałek Piasta 2:1 dzięki akcji wracającego po kontuzji Jakuba Koseckiego. – Podoba mi się jego entuzjazm i pewność siebie. Nie wiem, czy z Lechem zagra przez 90 minut, ale na pewno jest w moich planach – mówi Henning Berg. Kosecki nie ukrywa, że dla niego to mecz szczególny. – Jestem legionistą z krwi i kości, więc to za każdym razem wyjątkowe przeżycie. Sił mi nie zabraknie, już rozmawiałem o tym z trenerem. Jeśli dostanę szansę, to będę biegać za trzech, a nawet czterech – obiecuje i dodaje: – Wymarzyłem sobie wysokie zwycięstwo. Zasługujemy na to, a takiej wygranej nam brakuje.

Odkąd w 2012 roku wrócił z wypożyczenia do Lechii Gdańsk wyróżniał się w każdym spotkaniu nazywanym derbami Polski. W pierwszym zdobył gola, a Legia po ośmiu latach zwyciężyła w Poznaniu 3:1. W drugim (1:0) wywalczył rzut karny, który wykorzystał Ivica Vrdoljak. W ostatnim, zakończonym remisem 1:1, walczył tak bardzo, że po 80 minutach opuszczał boisko ze wstrząśnieniem mózgu (w pierwszej połowie zderzył się głowami z Łukaszem Broziem). – W Poznaniu chyba nie lubią mnie za moją pewność siebie i za to, że rok temu odebrałem im marzenia o tytule – zdaje sobie sprawę Kosecki.

Legia ma nad Lechem siedem punktów przewagi. Gdyby nie reforma ligi (podział punktów po rundzie zasadniczej i siedem dodatkowych kolejek), już w sobotę mogłaby świętować drugie z rzędu mistrzostwo.  Wystarczyłby jej remis.  – Ta reforma sprzyja wszystkim oprócz nas. Z drugiej strony to dobrze, że wyścig o tytuł będzie trwał do końca. My chcemy wygrać go jak najszybciej – zapowiada Kosecki.

W sobotę nikt nie będzie kalkulował. – Jestem zainteresowany tylko trzema punktami. Lech to bardzo dobra drużyna, już dwa lata pracuje z tym samym trenerem. Ma silnych napastników jak Łukasz Teodorczyk – wylicza atuty przeciwnika Berg i dodaje: – Trudno powiedzieć, czy w sobotę zmierzymy się z największym rywalem do mistrzostwa. Blisko w tabeli są również Wisła i Ruch.

Trener Lecha Mariusz Rumak mówi, że darzy Legię wielkim szacunkiem, ale jej się nie boi. Zapewnia, że jego piłkarze przyjadą do Warszawy po zwycięstwo. – Mam w szatni paru zawodników, którzy potrafili wygrać przy Łazienkowskiej. Rozegraliśmy w tym sezonie kilka dobrych spotkań, ale to najlepsze dopiero przed nami. Chcemy zwyciężyć dla kibiców, wiemy, że oni marzą o mistrzostwie i zrobimy wszystko, by sprawić im radość i spełnić pokładane w nas nadzieje – przekonuje Rumak, który nie przejmuje się krytyką. Od kilku tygodni słychać plotki o jego zwolnieniu.

W Warszawie na pewno nie zagra Dawid Kownacki, który pojechał do Grecji z reprezentacją do lat 17 walczyć o awans na mistrzostwa Europy. Urazy leczą Vojo Ubiparip, Manuel Arboleda, Kebba Ceesay, Luis Henriquez i Jasmin Burić. W Legii kontuzjowani są Marek Saganowski, Inaki Astiz i Guilherme.

Transmisja meczu Legia – Lech w sobotę o 15.30 w TVP 1 i Canal+ Sport

Do stolicy przyjedzie 1,7 tys. kibiców z Poznania. Bilety rozeszły się bardzo szybko, nikogo namawiać nie trzeba było. Przy Łazienkowskiej znów będzie głośno i gorąco. Jak zawsze, gdy Legia mierzy się z Lechem. – Wiadomo, że tu nie chodzi tylko o trzy punkty, ale także o prestiż. Nie sądzę, żeby Legia zagrała z nami tak jak ostatnio w Gliwicach, gdzie strzeliła zwycięską bramkę dopiero w końcówce. Spodziewam się innego spotkania – nie ma wątpliwości Łukasz Trałka.

Pozostało 85% artykułu
Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką