HSV Hamburg i VfB Stuttgart mogą w maju z hukiem spaść do 2. Bundesligi. Dla ich kibiców byłby to koniec świata, bo oba kluby jeszcze nigdy w historii nie spadły z ligi. Aby przekonać się o wymiarze dramatu, wystarczy wejść na kibicowskie fora. „Dzień, kiedy VfB spadnie, będzie najgorszym w całym moim życiu" – napisał jeden z fanów Stuttgartu.
HSV gra w Bundeslidze nieprzerwanie od 1963 r. Stuttgart od sezonu 1977/1978. Ich łączny dorobek to 11 tytułów mistrza Niemiec, pięciokrotne zdobycie Pucharu Niemiec, Puchar Europy i Puchar Zdobywców Pucharów. Dziś są na krawędzi.
Wegetacja HSV zaczęła się już w sezonie 2011/2012, kiedy na ligowym finiszu zespół zajął dopiero 15., pierwsze bezpieczne, miejsce. Długo wierzono jednak, że to tylko jednoroczna zadyszka. Okazało się jednak, że to choroba przewlekła. W lutym reanimację drużyny z Hamburga powierzono byłemu szkoleniowcowi Hannoveru 96 Mirko Slomce. Początek miał bardzo udany, bo na powitanie pokonał 3:0 Borussię Dortmund. Potem było jednak coraz gorzej: z sześciu kolejnych meczów wygrał już tylko dwa. Światełkiem w tunelu stało się piątkowe zwycięstwo nad Leverkusen 2:1. Mimo to drużyna jest na zakręcie.
Najlepszym strzelcem okazał się wypożyczony z Herthy Berlin Pierre-Michel Lasogga, który w 19 meczach strzelił 12 goli. Biegający obok niego Rafael van der Vaart – tylko siedem. Dużo o problemie utytułowanej drużyny mówi kluczowa w ostatnich spotkaniach rola niedoświadczonego, 20-letniego zaledwie, Hakana Calhanoglu. Coraz częściej to on bierze odpowiedzialność za grę, mimo że ma obok bardziej doświadczonych kolegów.
Jan Furtok, były reprezentant Polski oraz wicekról strzelców Bundesligi w 1991 r. w barwach HSV, wierzy, że jego były klub jednak zdoła uciec spod topora. – Kibicuję im, bo nie wyobrażam sobie bez nich Bundesligi. Różnica punktowa na szczęście nie jest duża – mówi „Rzeczpospolitej". – Przez klub przejdzie kataklizm, jeśli drużyna spadnie. Zegar na stadionie niestety cały czas tyka, czasu jest coraz mniej. Ewentualny spadek może być początkiem wieloletniego dołka, bo najprawdopodobniej odeszliby czołowi piłkarze – dodaje.