Tego w Bundeslidze nie było

Tegoroczny sezon Bundesligi może zostać zapamiętany nie tylko jako zapowiadany początek niemieckiej ery Pepa Guardioli, ale też pogrzebu dwóch wielkich firm.

Publikacja: 07.04.2014 02:14

Red

HSV Hamburg i VfB Stuttgart mogą w maju z hukiem spaść do 2. Bundesligi. Dla ich kibiców  byłby to koniec świata, bo oba kluby jeszcze nigdy w historii nie spadły z ligi. Aby przekonać się o wymiarze dramatu, wystarczy wejść na kibicowskie fora. „Dzień, kiedy VfB spadnie, będzie najgorszym w całym moim życiu" – napisał jeden z fanów Stuttgartu.

HSV gra w Bundeslidze nieprzerwanie od 1963 r. Stuttgart od sezonu 1977/1978. Ich łączny dorobek to 11 tytułów mistrza Niemiec, pięciokrotne zdobycie Pucharu Niemiec, Puchar Europy i Puchar Zdobywców Pucharów. Dziś są na krawędzi.

Wegetacja HSV zaczęła się już w sezonie 2011/2012, kiedy na ligowym finiszu zespół zajął dopiero 15., pierwsze bezpieczne, miejsce. Długo wierzono jednak, że to tylko jednoroczna zadyszka. Okazało się jednak, że to choroba przewlekła. W lutym reanimację drużyny z Hamburga powierzono byłemu szkoleniowcowi Hannoveru 96 Mirko Slomce. Początek miał bardzo udany, bo na powitanie pokonał 3:0 Borussię Dortmund. Potem było jednak coraz gorzej: z sześciu kolejnych meczów wygrał już tylko dwa. Światełkiem w tunelu stało się piątkowe  zwycięstwo nad Leverkusen 2:1. Mimo to drużyna jest na zakręcie.

Najlepszym strzelcem okazał się wypożyczony z Herthy Berlin Pierre-Michel Lasogga, który w 19 meczach strzelił 12 goli. Biegający obok niego Rafael van der Vaart – tylko siedem. Dużo o problemie utytułowanej drużyny mówi kluczowa w ostatnich spotkaniach rola niedoświadczonego, 20-letniego zaledwie, Hakana Calhanoglu. Coraz częściej to on bierze odpowiedzialność za grę, mimo że ma obok bardziej doświadczonych kolegów.

Jan Furtok, były reprezentant Polski oraz wicekról strzelców Bundesligi w 1991 r. w barwach HSV, wierzy, że jego były klub jednak zdoła uciec spod topora. – Kibicuję im, bo nie wyobrażam sobie bez nich Bundesligi. Różnica punktowa na szczęście nie jest duża – mówi „Rzeczpospolitej". – Przez klub przejdzie kataklizm, jeśli drużyna spadnie. Zegar na stadionie niestety cały czas tyka, czasu jest coraz mniej. Ewentualny spadek może być początkiem wieloletniego dołka, bo najprawdopodobniej odeszliby czołowi piłkarze – dodaje.

Drużyna ze Stuttgartu po 29 kolejkach zajmuje jedno miejsce wyżej (czwarte od końca).  Nadzieje nieco odżyły po sobotnim zwycięstwie 2:0 nad sąsiadem w tabeli Freiburgiem.

Trenerem Stuttgartu jest Huub Stevens. Został sprowadzony w marcu przez Frediego Bobicia niemal z peryferii futbolu. Były szkoleniowiec Schalke 04 ostatnie pół roku trenował  PAOK Saloniki.

Problem drużyny tkwi przede wszystkim w ofensywie. Trudno znaleźć inny zespół, w którym liczba zdobytych goli tak marnie rozkłada się między zawodników tej formacji. Vedad Ibisevic ma ich na koncie dziesięć w 23 meczach, a Martin Harnik  siedem w 25.

Kupiony z Hannoveru 96 Mohammed Abdellaoue trafił tylko raz w 12 spotkaniach. Na dodatek piłkarzom coraz częściej puszczają nerwy. Podopieczni Stevensa byli najczęściej,  aż czterokrotnie,  wyrzucani z boiska po czerwonych kartkach. Walka o utrzymanie będzie się w Stuttgarcie i Hamburgu toczyła do ostatniej kolejki.

Jeśli nawet klub w ostatnich pięciu meczach nie podniesie się z kolan, nie powinno to zmartwić żony Stevensa Toos. Ona myśli głównie o tym, aby wyjechać z Huubem na Majorkę. Może się okazać, że mąż będzie miał więcej czasu na urlop, niż myślał.

HSV Hamburg i VfB Stuttgart mogą w maju z hukiem spaść do 2. Bundesligi. Dla ich kibiców  byłby to koniec świata, bo oba kluby jeszcze nigdy w historii nie spadły z ligi. Aby przekonać się o wymiarze dramatu, wystarczy wejść na kibicowskie fora. „Dzień, kiedy VfB spadnie, będzie najgorszym w całym moim życiu" – napisał jeden z fanów Stuttgartu.

HSV gra w Bundeslidze nieprzerwanie od 1963 r. Stuttgart od sezonu 1977/1978. Ich łączny dorobek to 11 tytułów mistrza Niemiec, pięciokrotne zdobycie Pucharu Niemiec, Puchar Europy i Puchar Zdobywców Pucharów. Dziś są na krawędzi.

Pozostało 82% artykułu
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc
Piłka nożna
Wraca portugalska szkoła. Manchester United wybrał nowego trenera
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Piłka nożna
„Fryzjer” na wolności. Były szef piłkarskiej mafii opuścił przedterminowo więzienie