Moyes wraca do Liverpoolu

W niedzielę Everton zmierzy się z Manchesterem United. David Moyes przyjedzie na Goodison Park pierwszy raz, odkąd opuścił klub z Liverpoolu, by zostać menadżerem mistrzów Anglii. Transmisja o 17.05 w Canal + Sport.

Publikacja: 19.04.2014 13:00

Moyes wraca do Liverpoolu

Foto: AFP

David Moyes był menadżerem Evertonu przez 11 lat. To dzięki niemu drużyna w 2005 grała w eliminacjach Ligi Mistrzów (odpadła w eliminacjach z Villarreal). Gdy w maju zeszłego roku odchodzący na emeryturę sir Alex Ferguson namaścił rodaka na swojego następcę w Manchesterze United, kibicom zespołu z Goodison Park łzy napłynęły do oczu. Ale sympatycy Evertonu spodziewali się, że dzień rozstania prędzej czy później nadejdzie. Przecież w końcu jakiś wielki klub musiał skusić tak znakomitego trenera jak Moyes.

Po ostatnim w sezonie 2012/2013 meczu przy Goodison Park (wygranym 2:0 z West Ham United) Szkot długo chodził po boisku i dziękował kibicom za wspólnie spędzone lata. Wzruszeniom nie było końca. Na trybunach pojawiły się transparenty „Do widzenia i powodzenia. Dziękujemy za 11 lat wspaniałych wspomnień.” Liverpool żegnał bohatera.

Ale sielanka szybko się skończyła. W ciągu kilku godzin sympatia zmieniła się w ogromną niechęć. David Moyes podpadł kibicom swojego poprzedniego klubu tym, że chciał sprowadzić do zespołu mistrzów Anglii Leightona Bainesa i Marouane’a Fellainiego. Manchester United zaproponował za obu piłkarzy 28 milionów funtów. Nowy trener Evertonu Roberto Martinez nie chciał słyszeć o sprzedaży któregokolwiek zawodnika. Jednak Moyesowi udało się zrealizować swój plan. W połowie. Na Old Trafford trafił tylko reprezentant Belgii. A sympatykom Evertonu powoli mijała miłość do szkockiego szkoleniowca.

Pierwsze oznaki gasnącego uczucia można było zobaczyć w grudniu zeszłego roku, gdy Manchester United podejmował Everton na swoim stadionie. Było to pierwsze spotkanie drużyny prowadzonej przez Moyesa z byłym klubem. Mistrzowie Anglii przegrali 0:1. Kibice gości po meczu z nieukrywaną satysfakcję śpiewali „Rano cię zwolnią!”

Czego Szkot może spodziewać się w niedzielę? Nie wiadomo. Być może publiczność będzie głośno wyrażać swoje urazy, a być może, zajęta marzeniami o Lidze Mistrzów, o wszystkim zapomni. Jedno jest pewne – niedzielny mecz będzie dla Davida Moyesa szczególnym wydarzeniem.

- Nie mogę doczekać się powrotu do Liverpoolu. Przeżywałem tu wspaniałe chwile. Pracowałem ze wspaniałymi ludźmi i, co najważniejsze, świetnymi piłkarzami. Jestem dumny, że byłem menadżerem Evertonu. Ale teraz wracam tu jako menadżer Manchesteru United i muszę skupić się na wygranej – mówił przed meczem Szkot, który pierwszy raz pojawi się na Goodison Park jako trener drużyny gości.

Roberto Martinez ma nadzieję, że kibice Evertonu godnie powitają Davida Moyesa. – To będzie wielka chwila. Gramy z mistrzem kraju, a to zawsze gwarantuje dodatkowe emocje. Poza tym możemy pokonać ich drugi raz w tym sezonie. Ale najważniejszy będzie powrót Davida. Jestem przekonany, że kibice ciepło go powitają. Przecież każdy z nich dobrze go wspomina – twierdzi Hiszpan.

Jednak Martinez nie chce, by jego poprzednik miał zbyt dużo powodów do świętowania. Everton wciąż ma szansę na zajęcie miejsca gwarantującego grę w Lidze Mistrzów. Jeśli pokona Manchester United możliwe, że wyprzedzi Arsenal i awansuje na czwarte miejsce w tabeli.

Ale i goście będą mieli swojej atuty. Po kontuzji palca stopy pełną sprawność odzyskuje Wayne Rooney. Niewykluczone, że w niedzielę zagra od samego początku. Również Robin van Persie wraca do pełni sił po urazie kolana. Lecz na razie jego występ jest tak samo pewny jak to, że kibice Evertonu będą wiwatować na cześć byłego trenera ich klubu.

David Moyes był menadżerem Evertonu przez 11 lat. To dzięki niemu drużyna w 2005 grała w eliminacjach Ligi Mistrzów (odpadła w eliminacjach z Villarreal). Gdy w maju zeszłego roku odchodzący na emeryturę sir Alex Ferguson namaścił rodaka na swojego następcę w Manchesterze United, kibicom zespołu z Goodison Park łzy napłynęły do oczu. Ale sympatycy Evertonu spodziewali się, że dzień rozstania prędzej czy później nadejdzie. Przecież w końcu jakiś wielki klub musiał skusić tak znakomitego trenera jak Moyes.

Pozostało 85% artykułu
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił