Reklama

Teutoński futbol bez wdzięku

Juventus trzeci raz z rzędu został mistrzem Włoch, ale nadal jest bezradny w europejskich pucharach. ?Od przyszłego sezonu ma być inaczej.

Publikacja: 06.05.2014 01:56

Trener Antonio Conte – ojciec sukcesu Juve

Trener Antonio Conte – ojciec sukcesu Juve

Foto: PAP/EPA

Korespondencja ?z Rzymu

Juventus zdobył scudetto, choć miał do rozegrania jeszcze trzy mecze ligowe, po tym jak Roma przegrała w Katanii 1:4 i straciła szanse na dogonienie rywali. Miła wiadomość zaskoczyła piłkarzy podczas popołudniowej drzemki w ośrodku treningowym, gdzie przygotowywali się do poniedziałkowego meczu z Atalantą.

Zabawna sytuacja, w której zespół zdobywa tytuł, nie przerywając sobie snu, doskonale oddaje sytuację panującą w Serie A od trzech lat. Juventus jest klasą sam dla siebie. Strzela najwięcej bramek, traci najmniej, a w tym roku najpewniej pobije własny rekord – 99 punktów w rozgrywkach ligowych.

Włoskie gazety z tych wszystkich powodów wzniosły Antonio Contemu pomnik. Podkreślają, że trener z DNA Juventusu (grał w klubie przez 13 lat) potrafił znakomicie przekazać je piłkarzom. Chodzi głównie o geny ducha walki, nieustępliwości i solidarności wraz z zasadą, że zespół jest wszystkim, a piłkarz nikim. Conte rządzi w szatni żelazną ręką, a na ławce daje z siebie wszystko i po meczu jest tak zachrypnięty, że nie może wydobyć głosu. Scementował zespół, przekonując piłkarzy, że Juventus to oblężona twierdza, a wszędzie wokół czyhają wrogowie, w tym selekcjoner reprezentacji Cesare Prandelli.

Ale Conte potrafi też, zależnie od potrzeb, naśladować swoich dawnych mistrzów: żarliwego Giovanniego Trappatoniego i wytwornego, spokojnego Marcello Lippiego. Słowem, znawca futbolu, ale i znakomity psycholog. Nie darmo, choć chyba trochę na wyrost, w grudniu 2013 r. organizacja „Globe Soccer" przyznała mu tytuł najlepszego trenera roku na świecie.

Reklama
Reklama

W opracowanym przez „Gazzetta dello Sport" rankingu ojców tegorocznego sukcesu Juve na drugim miejscu znalazł się argentyński snajper Carlos „Apacz" Tevez (19 bramek), a dalej jego hiszpański partner Fernando Llorente (15 goli), symbol spokoju bramkarz Gianluigi Buffon, wyrafinowany Andrea Pirlo, waleczny Chilijczyk Arturo Vidal i 21-letni francuski pomocnik Paul Pogba.

Wśród lawiny graniczących z bałwochwalstwem pochwał pojawiły się również nieśmiałe słowa krytyki. Esteci futbolu podkreślają, że faktycznie turyńczycy na krajowym podwórku rozjeżdżają rywali jak Bayern w Bundeslidze, ale to Bayern potrafi czarować i zachwycać, a Juventus jak grał, tak gra ciężki teutoński futbol – solidny, za to totalnie pozbawiony wdzięku. Smakosze piłki, m.in. futbolowy guru Mario Sconcerti z „Corriere della Sera", mówią o ograniczeniach machiny Juve, która jedzie do przodu, ale mocno zgrzyta i ma ogromne trudności z manewrowaniem. Taktycy podnoszą, że Juve to zespół bez skrzydłowych, a gdy Pirlo jest indywidualnie kryty, nikt nie potrafi ciekawie rozegrać piłki ani celnie zaadresować długiego podania. Wielu fachowców oburzają próby porównania dzisiejszego siermiężnego Juventusu do zespołu Michela Platiniego, Zbigniewa Bońka i Marco Tardellego.

Malkontenci uważają, że turyńczycy są mocni słabością innych i wskazują na zapaść finansowo-sportową Milanu i Interu. Faktycznie obaj mediolańscy potentaci przegapili moment, w którym należało rozpocząć przebudowę składów, a potem z powodu kryzysu popadli w finansowe tarapaty i stoczyli się w przeciętność. W tej sytuacji Juventus, kierujący się zawsze finansowym rozsądkiem (od 2011 r. jedyny klub Serie A z własnym stadionem), nie musiał robić wiele, by zdominować rozgrywki. Konkurenci zmuszeni byli do sprzedaży swoich gwiazd, a Juventus kupował, i to rozsądnie.

Krytycy powtarzają przede wszystkim, że najlepszej włoskiej drużyny na futbolowe salony Europy jednak nie wpuszczono. W Lidze Mistrzów Juventus przegrał walkę o wyjście z grupy z Galatasarayem Stambuł, a w dwumeczu o finał Ligi Europy uległ Benfice Lizbona. Obie te konfrontacje obnażyły braki Juve – szablonową grę, nieskuteczność, a przede wszystkim bezradność wobec agresywnego pressingu. Jak tłumaczą eksperci, w Serie A z atletycznym Juventusem tak nie odważyłaby się grać żadna drużyna i stąd zespół zaatakowany na własnej połowie gubi się.

Mario Sconcerti podkreśla, że spośród graczy Juve postępy mogą zrobić Pogba (jeśli nie zostanie sprzedany) i Vidal. Natomiast reszta, z Pirlo i Buffonem na czele, z naturalnych powodów już lepiej grać nie będzie. Jeśli Juventus marzy o nawiązaniu walki z europejską czołówką, prezes Andrea Agnelli musi sięgnąć głęboko do kieszeni.

Conte niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że tytuł mistrza Italii już nie zaspokaja jego ambicji, że chce drużyny, która powalczy w LM. Odczytano to jako szantaż: „Albo będą pieniądze na transfery, albo odchodzę".

Reklama
Reklama

Włoskie media wieszczą rewolucję. Właśnie ogłoszono o sprowadzeniu do Turynu skrzydłowego Naniego z Manchesteru United. Ponoć Juventus już negocjuje zakup Alexisa Sancheza i zastanawia się nad ściągnięciem dwóch, trzech graczy z długiej listy: Mandżukić, Cuadrado, Di Maria, Van Persie, Dżeko, Hummels, Alex, Carvalho, Ranocchia, Bender, a nawet Cavani. Jeśli choć część tych planów się ziści – radują się włoskie media – Juve będzie grać ofensywnym systemem 4-3-3 i awansuje do europejskiej ekstraklasy.

Piłka nożna
FIFA The Best. Ewa Pajor, Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny bez nagród
Piłka nożna
Zinedine Zidane bliżej powrotu na trenerską ławkę. Jest ustne porozumienie
Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama