Powracają pytania, czy mistrzostwa świata mogą się odbyć latem w kraju, gdzie temperatura będzie stale przekraczała 40 stopni Celsjusza. A także w kraju, gdzie pracę na budowach przypłaciło życiem już kilkuset imigranckich robotników.
Jeżeli Komisja Etyki FIFA potwierdzi, że były wiceprezydent tej organizacji Mohamed bin Hammam nakłonił część kolegów z Komitetu Wykonawczego do głosowania za swoją ojczyzną przy użyciu milionów dolarów, droga do ponownego wyboru gospodarza zostanie otwarta.
Jeśli nie ze względu na naciski opinii publicznej, to za sprawą sponsorów. Pięciu z sześciu głównych partnerów FIFA (wyłamały się linie lotnicze z Zatoki Perskiej) oświadczyło, że domagają się wyjaśnienia sprawy, ponieważ nie chcą, by ich marki kojarzone były z korupcją.
Można się zastanawiać, czy nie przemówił do nich również rachunek ekonomiczny, ponieważ na letni mundial do Kataru z pewnością wybierze się mniej kibiców (potencjalnych klientów) niż w bardziej dostępne miejsce, gdzie w dodatku nie byłoby np. restrykcji w sprzedaży alkoholu. A głosu sponsorów FIFA zlekceważyć nie może, w ciągu czterech lat dostarczają oni do budżetu organizacji 1,5 miliarda dolarów.
Boss kontratakuje
Sepp Blatter w tej sprawie wypowiada się różnie w zależności od audytorium. Niedawno pierwszy raz przyznał, że wybór Kataru był błędem (ze względów klimatycznych). W ostatnich dniach na spotkaniach z przedstawicielami afrykańskich i azjatyckich federacji mówił jednak zupełnie innym tonem, jako głównego wroga wskazując... zachodnie, szczególnie brytyjskie, media. Mówił nawet o „rasizmie" z ich strony. – Nie wiem, jaka jest przyczyna tych ataków, ale musimy pozostać jednością. Ci, którzy nas atakują, chcą zniszczyć naszą organizację – powiedział Blatter, który najwyraźniej rozpoczął już kampanię przed przyszłorocznymi wyborami prezydenta FIFA, choć wcześniej deklarował odejście po czterech kadencjach.