Pirlo 15 maja skończył 35 lat. Mało już jest piłkarzy w tym wieku. Jeszcze mniej gra w jednej z najlepszych reprezentacji świata, i to na najwyższym poziomie. On pełnił jedną z najważniejszych ról już w roku 2006, kiedy Włosi zdobywali tytuł mistrza świata. Minęło osiem lat i nic się nie zmieniło. Squadra Azzurra została wicemistrzem Europy, teraz, na mundialu, pokonała Anglię. Niektórzy z angielskich przeciwników Pirlo byli od niego młodsi o kilkanaście lat.
Pirlo jest ostatnim rozgrywającym, który decyduje o wszystkim w swojej drużynie
Jego wielkość i przewaga nad konkurentami polega na wzorcowym panowaniu nad piłką. Pirlo wolno biega, ale szybko myśli. Jest bodaj ostatnim rozgrywającym, który decyduje o wszystkim, co dzieje się w jego drużynie. Dawniej nazywano takich playmakerami, spielmacherami, dziś ta funkcja zaginęła. Przejęli ją wytrenowani do granic możliwości gracze linii środkowej – szybcy, kościści, mający zdrowie na półtorej godziny biegania. Jeden się zmęczy – zastąpi go drugi. Drugi padnie – trener wprowadzi rezerwowego, który będzie grał tak samo, bo jest klonem poprzednika.
Zwolennicy tej teorii uważają, że we współczesnym futbolu tacy rozgrywający, jak Bobby Charlton, Didi, Guenter Netzer, Michel Platini, Kazimierz Deyna, nie mieliby szans. Przede wszystkim nikt nie pozwoliłby im na spokojne przyjęcie piłki. A bez piłki byliby bezużyteczni. Poza tym wyłączenie jednego takiego zawodnika z gry jest stosunkowo proste. Wystarczy to zrobić, a przeciwnik straci podstawowy atut. Kiedy odpowiedzialność za organizację spoczywa na kilku graczach, słabszy dzień jednego nie stanowi problemu.
Jest w tym wiele racji. Tyle że wymienieni z nazwiska piłkarze i jeszcze kilku innych w historii futbolu miało tę cechę, że w swoich czasach byli najlepsi i wyłączenie ich z gry nie było takie proste. W reprezentacji Włoch kimś takim był Gianni Rivera z Milanu, w swoim czasie najlepszy piłkarz Europy. Kiedy pojawił się Deyna, Włosi nazwali go polskim Riverą.