To nie miało tak się zacząć. Japońscy błękitni samurajowie mieli wygrać z Wybrzeżem Kości Słoniowej, albo przynajmniej nie dać się tak podejść i stracić dwie bramki pod rząd, jak stało się w pierwszy weekend mistrzostw. Do tego kontrowersyjna decyzja japońskiego sędziego Yuichiego Nishimury, który przyznał Brazylii rzut karny źle interpretując zachowanie Chorwata z drużyny przeciwnej.
Wielkie zamieszanie
Chorwaci chcieli głowy sędziego, Brazylia chórem mówiła po japońsku arigatou (czyli dziękuję), a FIFA brała w obronę pechowego Japończyka. Międzynarodowa Federacja Piłkarska stwierdziła, że sędzia wszystko widział, był na miejscu i jego decyzja o karnym była słuszna. Pojawiły się jednak głosy, że jeden z chorwackich piłkarzy, Vedran Corluka, narzekał na to, że sędzia porozumiewał się z piłkarzami jedynie po japońsku. Dla Brazylijczyków i Chorwatów komunikacja z Nishimurą podczas meczu miała być według Corluki sporym wyzwaniem.
Japońska Federacja nie wierzy w taką wersję wydarzeń i obstaje przy tym, że szkoleni przez nią sędziowie nie mają problemów z mówieniem po angielsku. Szczególnie ci przydzielani do meczów międzynarodowych. Seminaria dla nich prowadzone są także po angielsku, zatem siłą rzeczy powinni spędzać na nich czas rozumiejąc wykładany temat. Jednak takie spotkania organizuje FIFA, a federacja japońska nie inwestuje w lekcje angielskiego dla arbitrów. Angielskiego nie trzeba zdawać podczas testów na sędziego pierwszej klasy, który może prowadzić spotkania kadry kwitnącej wiśni.
Wcześniej z Nishimurą nie było problemów, a gdyby mówił jedynie po swojemu, ktoś by mu to już zdążył wytknąć. Sędzia prowadził także kilka spotkań w polskiej lidze, podczas programu wymiany sędziów piłkarskich między Polską a Japonią. Całe to zamieszanie wokół faktu, czy Japończyk zna angielski czy nie daje do myślenia. Prowadzenie meczu otwarcia to sytuacja stresogenna, nawet dla doświadczonego arbitra. Nishimura wprawę miał, ale mimo wszystko pochodzi z kraju, w którym emocje tłumi się od urodzenia, tak, że często noworodki mają spory problem z wybuchnięciem głośnym płaczem zaraz po narodzinach. Wstydzą się, że tak nie wypada, bo przecież wokół tyle ludzi i mogłyby przeszkadzać. Być może japoński sędzia nie poradził sobie ze stresem, ale jeżeli nie dał rady on w tak wymagającej sytuacji, tym bardziej Japonią musi sobie poradzić z brakami umiejętności mówienia po angielsku.
Japonia potrzebuje zmian
Japończycy po zakończeniu edukacji mówią w tym języku słabo. W szkołach nie trzeba ćwiczyć dialogów i słownictwa, by zdawać skomplikowane testy, a to one decydują o dalszym powodzeniu w szukaniu pracy i określają status na kolejnych etapach życia. Premier Shinzo Abe zdaje sobie z tego sprawę i naukę angielskiego na nowych zasadach, dofinansowywaną przez państwo umieszcza pośród wielu zmian, jakie musi przejść Japonia. Niedawno ogłosił pakiet kilku kolejnych skierowanych głównie do przedsiębiorców.