Didier Deschamps odmienił reprezentację Francji. „Do czego jeszcze jesteście zdolni" – pytał dziennik „L'Equipe" po zwycięstwie nad Szwajcarią 5:2. „Liberation" pisze o rozbudzonych nadziejach na mistrzostwo, „Le Parisien" o marzeniach bez ograniczeń. W dwóch dotychczasowych meczach „Trójkolorowi" zdobyli osiem bramek. Rozbicie Szwajcarów urasta do rangi symbolu – efektowne zwycięstwo Francuzi odnieśli w rocznicę haniebnych wydarzeń z MŚ 2010.
Kryzys w poprzedniej mundialowej kadrze narastał od nieudanego Euro 2008. Uznany za winnego porażki trener Raymond Domenech pozostał na stanowisku, ale wniosków nie wyciągnął. W eliminacjach do mistrzostw świata jego drużyna znów grała słabo, baraże z Irlandią wygrała dzięki zagraniu ręką Thierry Henry'ego, po którym decydującego gola strzelił William Gallas.
Knysna – symbol klęski
Do RPA Francuzi polecieli rozbici. Dodatkowo zaszkodziła im porażka z Chinami poniesiona w ostatnim sparingu. Nie pomagały narzekania na Yoanna Gourcuffa kreowanego przez Domenecha na lidera drużyny. Atmosferę – już po bezbramkowo zremisowanym meczu z Urugwajem – zaogniły słowa Gallasa, który skrytykował przyznanie opaski kapitańskiej Patrice'owi Evrze. Prawdziwa bomba wybuchła jednak w przerwie przegrywanego 0:2 spotkania z Meksykiem – Nicolas Anelka w wulgarny sposób obraził selekcjonera, na drugą połowę nie wyszedł, a kilka godzin później został odesłany do domu. Knysna, gdzie mieszkali Francuzi, to dziś w potocznym języku synonim klęski.
Prezydent na ratunek
Następnego dnia, protestując przeciwko wyrzuceniu Anelki z kadry, pozostali zawodnicy odmówili wzięcia udziału w treningu, zeszli z boiska i wrócili do reprezentacyjnego autobusu. Prowodyrami strajku byli: Evra, Franck Ribery i Eric Abidal. – To wstyd dla Francji – tak chwilę przed rezygnacją postawę piłkarzy określił dyrektor drużyny narodowej Jean-Louis Valentin. – Nasz futbol jest w katastrofalnej sytuacji – podsumowywał wiceprezes związku Christian Teinturier.
Konflikt przygasł nieco po interwencji ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Ale później był jeszcze przegrany 1:2 mecz z RPA i do kraju piłkarze wracali zhańbieni.