Piłkarze Kostaryki sprawili największą niespodziankę turnieju. W grupie D najpierw pokonali Urugwaj 3:1, a potem wygrali z innym faworytem – Włochami i awansowali do 1/8 finału.
Zawodnicy z niedużego kraju w Ameryce Środkowej, przed mistrzostwami świata skazywani na pożarcie, stali się ulubieńcami kibiców. Wspaniałej postawy pogratulowała im również FIFA, ale na wszelki wypadek siedmiu graczy z Kostaryki wysłała na testy antydopingowe, chociaż zwykle próbki pobiera się od dwóch. Ta decyzja światowej federacji wywołała burzę.
– To wszystko dlatego, że Kostaryka idzie naprzód i nie zwalnia. Mogą zrobić badania nam wszystkim, łącznie ze mną. Bardzo chętnie. Mam nadzieję, że tak się stanie – mówił wściekły selekcjoner kostarykańskiej kadry Jorge Luis Pinto.
W obronę Kostarykę wziął również Diego Maradona. – To brak szacunku dla piłkarzy i przepisów. Takie rzeczy się dzieją, ponieważ kogoś boli, że dalej będzie grała Kostaryka, a odpadli mistrzowie świata. Sponsorzy nie zapłacą obiecanych pieniędzy. Jeżeli z Kostaryki wzięto na testy siedmiu graczy, tylu samo powinno być wziętych z Włoch – mówi Maradona, który o dopingu wie wszystko. Legendarny Argentyńczyk to ostatni piłkarz zdyskwalifikowany przez FIFA za stosowanie niedozwolonych środków w czasie mistrzostw świata – w 1994 roku (USA) wykryto w jego organizmie efedrynę. Dziś przyrzeka, że zawrócił ze złej drogi.
Od tamtej pory żaden gracz nie został przyłapany na stosowaniu dopingu. Cristiano Ronaldo stwierdził nawet niedawno, że teraz w futbolu czegoś takiego po prostu nie ma.