Człowiek pogryzł psa – to tytuł pseudodokumentalnego filmu z 1992 roku, opowiadającego o seryjnym mordercy zabijającym z wyjątkowym okrucieństwem listonoszy i emerytów, zwykłych szarych ludzi. Niedbale nakręcony, specjalnie źle zmontowany i z błędami dźwiękowymi, został nagrodzony m.in. Złotą Palmą na festiwalu w Cannes. Film ten w zamyśle reżysera Remy'ego Belvauxa miał prowokować do zastanowienia się nad przemocą i okrucieństwem, tymczasem zbyt często i przez zbyt wielu odbierany był jako groteska, a nawet komedia.
To siedzi w człowieku
Na to, że Luis Suarez pogryzł Giorgio Chielliniego, internet zareagował w typowy dla siebie sposób. Natychmiast pojawiły się produkowane wręcz taśmowo memy (zdjęcia opatrzone prześmiewczym – w założeniu autora – komentarzem) przedstawiające Suareza w masce Hannibala Lectera z „Milczenia owiec" czy urugwajskiego napastnika ucharakteryzowanego na Draculę. Tymczasem ten zwierzęcy i głęboko atawistyczny akt Suareza pokazuje znacznie poważniejszy problem. Jakie bowiem emocje musiały targać piłkarzem, jak bardzo musiał się w tym meczu zatracić, by dopuścić się czegoś takiego? Innymi słowy, co profesjonalny futbol może zrobić z człowiekiem? Chociaż oczywiście sprowadzenie wszystkiego do stwierdzenia „Suarez jest wariatem" jest aż nazbyt kuszące.
Szczególnie że Urugwajczyk jest recydywistą. Jeszcze grając w Ajaksie Amsterdam, w trakcie meczu z PSV Eindhoven ugryzł w szyję Otmana Bakaliego, który specjalnie nastąpił mu korkiem na stopę. Dostał wówczas zakaz występów w siedmiu meczach ligi holenderskiej. Gdy rok temu, już w Anglii, w czasie meczu z Chelsea pogryzł Branislava Ivanovicia, władze ligi ukarały go olbrzymią grzywną finansową, zawiesiły na dziesięć meczów, a w angielskich mediach rozpętało się piekło. To wtedy przepytywany przez BBC psycholog doktor Thomas Fawcett powiedział: „Takie zachowania siedzą w człowieku. Uważam, że w ciągu kolejnych pięciu lat w podobnej sytuacji Suarez zrobi to samo".
Najsłynniejszym przypadkiem pogryzienia w sporcie była oczywiście walka między Mike'em Tysonem a Evanderem Holyfieldem w czerwcu 1997 roku. Tyson próbował odebrać tytuł, który stracił na rzecz Holyfielda siedem miesięcy wcześniej. Podczas jednego ze zwarć odgryzł czubek ucha przeciwnika i demonstracyjnie wypluł na ring. Sędzia jednak nie przerwał walki. Gdy chwilę później Tyson próbował jednak ponownie ugryźć przeciwnika – tym razem w drugie ucho – pojedynek zakończono, a pretendenta do tytułu ukarano grzywną w wysokości 3 milionów dolarów i dożywotnim zawieszeniem licencji bokserskiej (oczywiście po roku licencja została mu przywrócona). Tyson twierdził, że z jego strony była to reakcja na to, że Holyfield uderzał go przy zwarciach głową.
Bohater narodowy
Gryzienie jest znacznie częstsze w sportach walki i kontaktowych niż w piłce nożnej. Szczególnie w rugby odnotowano kilka głośnych przypadków pogryzień. Doktor Fawcett we wspomnianej rozmowie z BBC twierdził, że jest to zazwyczaj wynik głębokiej frustracji i moment szaleństwa: „To nie jest zaplanowana akcja, przygotowana. To impuls".