To był ciepły czerwcowy dzień. Algierczycy już powoli szykowali się do świętowania awansu do kolejnej fazy mistrzostw świata w Hiszpanii (1982). To miał być wielki dzień afrykańskiego futbolu. Po wygranych 2:1 z RFN i 3:2 z Chile nikt nie miał wątpliwości, że Algieria na mundialu sprawi jeszcze niejedną niespodziankę. Do szczęścia brakowało jednego – wysokiego zwycięstwa Niemców nad Austriakami. Ale o to się nie martwiono. Tylko wyjątkowo złe zrządzenie losu mogłoby pozbawić Algierię marzeń o kolejnej fazie mundialu.
Jak się okazało, był jeszcze jeden scenariusz, którego nikt nie przewidział. Niemcy wygrali 1:0. Taki wynik dawał awans im i Austriakom. Algieria została za burtą. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że po strzeleniu gola już w dziesiątej minucie, Niemcy przestali grać. Po meczu cały piłkarski świat grzmiał.
Wszyscy byli zgodni, że Austriacy i Niemcy wynik ustalili wcześniej. Sprawę nazwano „Paktem o nieagresji z Gijon", a trener Włochów Enzo Bearzot zaproponował, aby obydwu drużynom przyznać Pokojową Nagrodę Nobla. Ale na oburzeniu się skończyło. Nikt nie umiał poprzeć oskarżeń dowodami.
Nic dziwnego, że przed dzisiejszym spotkaniem grupy G Niemcy – USA odżywają wspomnienia sprzed 32 lat. Obu drużynom do awansu wystarczy remis. Obie mają też ze sobą sporo wspólnego, więc gdyby chciały, dogadałyby się bez większych problemów.
Selekcjonerami obu reprezentacji są Niemcy. Prowadzący USA Juergen Klinsmann oraz trenujący niemiecką kadrę Joachim Loew to bardzo dobrzy znajomi. Gdy w 2006 roku (na mundialu w Niemczech) Niemcy zdobywali brązowy medal, Loew był asystentem dowodzącego drużyną narodową Klinsmanna.