Holendrzy rozpoczęli turniej od efektownego zwycięstwa nad Hiszpanią 5:1, które już w drugim dniu zatrzęsło mundialem i stało się początkiem agonii mistrzów świata. W dwóch kolejnych meczach tylko pilnowali swojego interesu, ale i tak wygrywali.
Australijczykom tylko przez chwilę wydawało się, że mogą z nimi nawiązać równorzędną walkę – skończyło się na 3:2 dla Holandii. Tylko Chile postawiło Pomarańczowym trudne warunki. Ale wychodząc na boisko, Holandia miała już awans zapewniony, więc nie musiała rzucać do walki wszystkich sił. Mimo to zwyciężyła 2:0.
Holandia jest jedną z czterech reprezentacji, które wygrały wszystkie trzy mecze. Poza nią sztuki tej dokonały jeszcze Argentyna, Kolumbia i Belgia.
Holendrzy robili bardzo dobre wrażenie we wszystkich meczach. Trudno się w ich drużynie doszukać słabych punktów. Arjen Robben i Robin van Persie strzelili już po trzy bramki, Wesley Sneijder i Nigel de Jong rządzą w środku boiska.
Najmniej doświadczona linia obrony, złożona przede wszystkim z młodych piłkarzy holenderskich klubów, też spisuje się bardzo dobrze. Jej gwiazdą stał się niespodziewanie lewy obrońca, 24-letni Daley Blind, po którego podaniach padły trzy bramki. Jego ojciec, Danny, był podporą Ajaksu i reprezentacji. Teraz zajmuje miejsce na ławce jako asystent trenera Louisa van Gaala.