Nie można przy okazji tego meczu nie odwołać się do poprzedniego spotkania i jego konsekwencji. 16 czerwca 1982 roku Algieria na mistrzostwach świata w Hiszpanii wygrała 2:1 z Niemcami, ówczesnymi mistrzami Europy, zespołem, w którym występowali Karl-Heinz Rummenigge, Horst Hrubesch, Paul Breitner. Do dziś wynik meczu z Gijon uznawany jest za największą sensację tego mundialu.
Algierska ?tiki taka
Algierczycy zaskoczyli rywali technicznym futbolem, ówczesną tiki taką. Drugą bramkę, strzeloną przez Lakhadara Belloumiego, poprzedziła wymiana 13 podań. Skrupulatni w rozpoznawaniu sił przeciwnika Niemcy nie mieli kompletnie rozeznania, kto i jak gra, bo większość zawodników wywodziła się z algierskich klubów. W tym kraju obowiązywały wówczas podobne zasady jak w peerelowskiej Polsce. Piłkarze mogli wyjeżdżać za granicę dopiero po ukończeniu 28. roku życia (wcześniej tylko do Francji, traktowanej jako druga ojczyzna). Strzelec dwóch bramek na mundialu w Hiszpanii Salah Assad w trakcie turnieju dostał ofertę z ligi hiszpańskiej. Trener zakazał mu transferowych rozmów. – Załamało mnie to, nie mogłem spać, ale na mistrzostwach pokazałem, do czego jestem zdolny – wspomina dziś w „L'Equipe" Assad.
Obecna reprezentacja Algierii to pod wieloma względami zaprzeczenie tej sprzed 32 lat. Tylko dwóch piłkarzy z kadry (bramkarze – Cedric Si Mohamed i Mohamed Zemmamouche) występuje w lokalnej lidze, napastnik Abdelmoumene Djabou w tunezyjskiej, a obrońca Madjid Bougherra w katarskiej. Reszta gra w Europie. Są to więc piłkarze znani, efektu zaskoczenia już nie wywołają, szczególnie bohater tego zespołu Islam Slimani ze Sportingu Lizbona, zwany przez kibiców ze względu na swoje umiejętności techniczne Zlatamani.
Patriotyzm, ?historia i religia
Na tę drużynę bardziej niż piłkarze wpływają być może inne czynniki – patriotyzm graniczący z fanatyzmem, historia i religia.
W kadrze algierskiej trudno wyobrazić sobie kłótnie o pieniądze, jak w kameruńskiej, ghańskiej czy tej z Wybrzeża Kości Słoniowej. Piłkarze Vahida Halilhodzicia uważanego za trenerskiego dyktatora – jakkolwiek anachronicznie by to brzmiało – grają dla ojczyzny.