Canarinhos kontra Cafeteros

Brazylia – Kolumbia | Drugi dzisiejszy ćwierćfinał zatrzęsie Ameryką Południową. Szczególnie jeśli Brazylia przegra.

Publikacja: 04.07.2014 02:00

Canarinhos kontra Cafeteros

Foto: AFP

Gdyby Brazylia (Canarinhos) spotykała się z Kolumbią (Cafeteros) w fazie grupowej, byłaby zdecydowanym faworytem. Ale dziś, kiedy wiemy o obydwu drużynach więcej, faworyta nie ma. Oczywiście, pod warunkiem że sędziowie będą obiektywni.

Brazylijczycy opierają swoją grę praktycznie na jednym zawodniku – Neymarze, Kolumbijczycy mają takich filarów więcej. Kiedy w ostatnich dniach gruchnęła wieść, że Neymar został kontuzjowany, informacji o stanie jego zdrowia słuchały w Brazylii miliony kibiców. Oficjalny komunikat musiał wydać lekarz reprezentacji Jose Luiz Runco, który stwierdził, że „Neymar bez żadnych wątpliwości jest zdolny do gry".

Ta wieść uspokoiła tłumy, świadome, co znaczy Neymar dla reprezentacji. A on świetnie wytrzymuje presję narodu oczekującego, że dokona cudów jak Pele, po nim Romario, Ronaldo czy Ronaldinho. I daje sobie radę ze wszystkimi kolejnymi obrońcami, dla których wyłączenie go z gry, unieszkodliwienie, a nawet zrobienie mu krzywdy, jest celem. Zasada wpajana obrońcom jest w tym wypadku zawsze taka sama: piłka może przejść, Neymar nigdy.

Problem Brazylii polega na tym, że Neymar jest jeden. Każda kolejna reprezentacja Canarinhos, która wygrywała mundial, miała w pierwszej jedenastce lidera i kilku niewiele od niego słabszych pomocników. W dzisiejszej nie ma takiego podziału ról. Są dobrzy zawodnicy, jeszcze nie ma zespołu. Ktoś po meczu z Chile powiedział, że miarą bezsiły Brazylii jest to, że wyróżniał się Hulk.

Ludzka twarz trenera

Bohaterem spotkania był bramkarz Julio Cesar. To też o czymś świadczy. Brazylia miała na ogół bramkarzy odstających poziomem od zawodników z pola, bo w ojczyźnie pięknej gry wszyscy chcą strzelać bramki, a nikt nie chce stać między słupkami.

Sytuacja, w której bramkarz reprezentacji Brazylii szczęśliwy płacze przed kamerami telewizyjnymi, sama w sobie jest niecodzienna. A jest to w dodatku bramkarz 35-letni, który nie miał miejsca w przeciętnym angielskim klubie Queens Park Rangers, więc wypożyczono go do Toronto. Przyjemne, że na zakończenie kariery, m.in. we Flamengo i Interze Mediolan, ma jeszcze swoje pięć minut.

Bramkarz Kolumbii David Ospina jest o prawie dziesięć lat młodszy od Julio Cesara, jednak ta różnica nie ma znaczenia, zwłaszcza dla piłkarzy na tej pozycji. Ospina jest szwagrem najlepszego zawodnika Kolumbii Jamesa Rodrigueza.

To może zbyt wątły powód do stwierdzenia, że w kadrze Kolumbii panuje rodzinna atmosfera, ale coś w tym jest. Kolumbię niosą wyniki. Jest jedną z czterech reprezentacji (obok Argentyny, Holandii i Belgii), która wygrała wszystkie cztery mecze.

Zbawienny wpływ ma na nią trener, 64-letni Argentyńczyk Jose Pekerman. W roku 2006 prowadził na mundialu reprezentację swojego kraju. W ćwierćfinale przegrał z Niemcami w rzutach karnych. W eliminacjach do brazylijskiego mundialu Kolumbia zajęła w strefie Ameryki Południowej drugie miejsce za Argentyną. Zaproponowano mu wtedy obywatelstwo kolumbijskie. Człowiekowi, który trzykrotnie zdobywał z młodzieżową reprezentacją Argentyny tytuł mistrza świata, a potem nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie,  więc został taksówkarzem w Buenos Aires.

Pekerman pokazał całemu światu ludzką twarz w meczu z Japonią. Kolumbia wygrywała 4:1, więc posłał na ostatnie pięć minut 43-letniego bramkarza Faryda Mondragona. Dzięki temu został on najstarszym piłkarzem w historii mistrzostw świata, a radość z tego powodu scementowała jeszcze bardziej kolumbijską kadrę.

Święto ?w Kolumbii

Luiz Felipe Scolari doprowadził Brazylię do tytułu mistrza świata w roku 2002, a Portugalię do wicemistrzostwa Europy dwa lata później. Pierwsze było sukcesem, drugie porażką, bo Euro odbywało się na stadionach portugalskich. Jakkolwiek by było, nikt nie podważy jego umiejętności. Tyle że Brazylia sprzed roku, wygrywająca w imponującym stylu turniej o Puchar Konfederacji, i dzisiejsza, męcząca się, mająca już dwa remisy i dużo szczęścia w spotkaniu z Chile, to dwie różne drużyny.

Presja, pod jaką pracuje Scolari, jest niewyobrażalna. Mecz z Kolumbią będzie nie tylko sportową walką o awans do półfinału, ale i staraniem o utrzymanie w Brazylii atmosfery święta. Bo jak może wyglądać turniej bez gospodarza i głównego faworyta? Trudno to sobie wyobrazić i lepiej się nie przekonywać. Tylko Kolumbia myśli  inaczej.

23-letni James Rodriguez z AS Monaco strzelił już pięć bramek (o jedną więcej niż Neymar), a akcja, po której Kolumbia wbiła drugą bramkę Urugwajowi, była jedną z najpiękniejszych na tym turnieju. Wiemy, że Brazylię też na coś takiego stać, ale jeszcze takich akcji nie pokazała.

Prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos przed wylotem na mecz do Fortalezy ogłosił piątkowe popołudnie wolnym od pracy w instytucjach publicznych i szkołach. Prywatni właściciele zrobili to samo w swoich firmach. Kolumbia nigdy nie stała przed szansą awansu do półfinału mistrzostw świata.

A wszystko to w 20. rocznicę śmierci Andresa Escobara. Reprezentanta kraju, który podczas meczu z USA na mundialu wbił swojej drużynie samobójczą bramkę. Dziesięć dni później został zastrzelony w Medellin przez szaleńca. Następcy Escobara mają grać także dla niego.

Ćwierćfinały mundialu

PIĄTEK

Francja – Niemcy, ?18.00, TVP 2

Brazylia – Kolumbia, ?22.00, TVP 1

SOBOTA

Argentyna – Belgia, ?18.00, TVP 2

Holandia – Kostaryka, ?22.00, TVP 1

Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Arabia Saudyjska organizatorem mundialu. Kosztowna zabawa na pustyni
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją