Niepewna przyszłość marzyciela

Wprowadził Belgię do pierwszego od 28 lat ćwierćfinału mundialu.

Publikacja: 05.07.2014 08:00

Romelu Lukaku: – Nie jestem bohaterem. Jeśli już, to jednym z 23

Romelu Lukaku: – Nie jestem bohaterem. Jeśli już, to jednym z 23

Foto: AFP, Francisco Leong Francisco Leong

Przed mistrzostwami bukmacherzy widzieli Lukaku wśród najlepszych strzelców turnieju. Wyżej wyceniano tylko szanse Leo Messiego, Neymara, Cristiano Ronaldo i Sergio Aguero. Ale w fazie grupowej Belg zawodził, dwa pierwsze mecze kończył po godzinie, trzeci przesiedział na ławce. Bitwę z Amerykanami rozstrzygnął, wchodząc na boisko dopiero w dogrywce.

– Nie jestem żadnym bohaterem. Jeśli już, to jednym z 23. To był nasz najlepszy mecz na tych mistrzostwach. Wreszcie zagraliśmy na miarę oczekiwań, udowodniliśmy, że każdy musi się z nami liczyć – mówił po zakończeniu spotkania. – Byliśmy wielcy, ale to Romelu pokazał nam drogę do siatki – podkreślał trener Marc Wilmots. Na Lukaku stawiał konsekwentnie, czasem wbrew kibicom.

Kiedy z powodu kontuzji ze składu na mundial wypadł Christian Benteke, belgijski selekcjoner właśnie Lukaku mianował pierwszym snajperem reprezentacji. Fani nie byli jednak przekonani. Wytykali mu przeciętny sezon w Evertonie, martwili zaległościami treningowymi spowodowanymi niedawną kontuzją kostki. Wątpliwości budziła też skuteczność napastnika – kwalifikacje do mistrzostw zakończył z zaledwie dwoma trafieniami. Dziś krytycy Lukaku milczą.

Na co dzień jest marzycielem. – Chodzę z głową w chmurach, potwierdzą to koledzy z reprezentacji i z klubu. Ale na boisku nie pozwalam sobie na dekoncentrację, jestem agresywny, błyskawicznie podejmuję decyzje. Futbol traktuję niezmiernie poważnie, dla mojego zespołu zrobię wszystko. I chcę być najlepszy – powiedział niedawno dziennikarzom „Daily Mail".

W Brazylii Lukaku gra nie tylko o reprezentacyjną chwałę, ale także o swoją klubową przyszłość. Ostatni sezon spędził w Evertonie, ale cały czas pozostaje zawodnikiem Chelsea. Jose Mourinho nadal nie podjął decyzji, czy po mistrzostwach sprowadzi go z powrotem na Stamford Bridge, piłkarz też nie może się zdecydować, czy chciałby wrócić do Londynu. W odstępie kilku dni potrafi powiedzieć: „marzę o transferze" i „Chelsea to wielki klub z wielkim trenerem, dla którego gra byłaby zaszczytem".

Reklama
Reklama

Także z powodu wypowiedzi napastnika stosunki między obu panami nie są najlepsze. – Romelu jest młodym chłopakiem, który lubi mówić, choć czasem powinien ugryźć się w język. Słuchając go, można pomyśleć, że w futbolu pojawiła się nowa zasada, która pozwala piłkarzowi podejmować decyzje co do swojej przyszłości – tak Mourinho skomentował styczniową deklarację Lukaku o chęci pozostania w Evertonie.

Belg wcale nie musiał trafić na Goodison Park. O wypożyczenie do Evertonu poprosił sam, kiedy na prośbę Mourinho do Chelsea sprowadzono Samuela Eto'o. Perspektywa rywalizacji o miejsce w ataku „The Blues" z Eto'o, Fernando Torresem, Dembą Ba czy Andre Schuerrle przerosła Lukaku. – W takim towarzystwie zagrałbym kilka meczów w sezonie, a to zbyt mało. Spytajcie Rooneya, Ronaldo czy Drogbę, do czego doszliby, gdyby nie dano im szansy. Dlatego chciałem odejść – tłumaczy 21-letni Belg.

Problem w tym, że w najbliższym sezonie konkurencja wśród napastników w Chelsea będzie jeszcze większa. Mourinho sprowadził już do Londynu Diego Costę z Atletico i – jeśli wierzyć plotkom – nie rezygnuje z zakupu Mario Mandżukicia z Bayernu. Portugalczyk chce w najbliższym sezonie grać „o wszystko". Potrzebuje szerokiej ławki, z napastnikami, którzy gwarantują bramki w każdym występie. Lukaku takim zawodnikiem jeszcze nie jest – w Brazylii potrafił przyćmić go stawiający pierwsze kroki w kadrze 19-letni Divock Origi.

Idolem Lukaku niezmiennie pozostaje Kobe Bryant. – Jako dzieciak uwielbiałem grać w koszykówkę i to właśnie Bryant najmocniej mnie inspirował. Podziwiam jego ambicję i pragnienie bycia najlepszym, których nie zmieniły nawet ogromne sukcesy. Wierzę, że jestem taki jak on – mówi. Na pewno różni ich jedno. Bryant od 1996 roku pozostaje wierny Los Angeles Lakers, Lukaku przez ostatnie cztery lata grał w czterech klubach. Czas zapuścić korzenie.

Przed mistrzostwami bukmacherzy widzieli Lukaku wśród najlepszych strzelców turnieju. Wyżej wyceniano tylko szanse Leo Messiego, Neymara, Cristiano Ronaldo i Sergio Aguero. Ale w fazie grupowej Belg zawodził, dwa pierwsze mecze kończył po godzinie, trzeci przesiedział na ławce. Bitwę z Amerykanami rozstrzygnął, wchodząc na boisko dopiero w dogrywce.

– Nie jestem żadnym bohaterem. Jeśli już, to jednym z 23. To był nasz najlepszy mecz na tych mistrzostwach. Wreszcie zagraliśmy na miarę oczekiwań, udowodniliśmy, że każdy musi się z nami liczyć – mówił po zakończeniu spotkania. – Byliśmy wielcy, ale to Romelu pokazał nam drogę do siatki – podkreślał trener Marc Wilmots. Na Lukaku stawiał konsekwentnie, czasem wbrew kibicom.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Wszyscy go lubią. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Jan Urban
Piłka nożna
Chelsea wygrała klubowe mistrzostwa świata, ale się nie zatrzymuje. Na transfery wydała już fortunę
Piłka nożna
Lech ma nowych piłkarzy, Legia ma Superpuchar Polski. Niespodzianka w Poznaniu
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama