Chuligani z boiska

Kolumbijczyk Juan Camilo Zuniga, który sfaulował Neymara, jest ostatnim ogniwem w łańcuchu boiskowych chuliganów.

Publikacja: 07.07.2014 23:22

Nigel de Jong już cztery lata temu w RPA dał się poznać jako dyżurny holenderski egzekutor

Nigel de Jong już cztery lata temu w RPA dał się poznać jako dyżurny holenderski egzekutor

Foto: AFP, Nelson Almeida Nelson Almeida

Coś takiego jak fair play podczas finałów mistrzostw świata oczywiście istnieje, ale emocje i waga meczu sprawiają, że czasami się o tym zapomina. Tak było, jest i będzie. Już w 26. minucie meczu otwierającego pierwsze mistrzostwach świata (Urugwaj, 1930) bramkarz Francji Alexis Thepot został kopnięty w twarz przez Meksykanina Dionisio Mejiję, który nie poniósł za ten czyn żadnej kary, bo sędzia Domingo Lombardi z Urugwaju  nie zauważył. Thepot doznał wstrząsu mózgu. Dzień później Peruwiańczyk Placido Galindo został pierwszym piłkarzem w historii mundiali usuniętym przez sędziego za brutalny faul. Jak widać, początki były bardzo obiecujące.

Cztery lata później (Włochy, 1934) proceder unieszkodliwiania przeciwników za pomocą fauli znacznie się rozwinął. W meczu Włochy – Hiszpania biły się już całe drużyny, nie bez powodu więc nazwano go rzeźnią we Florencji. Ponieważ zakończył się remisem, następnego dnia został powtórzony.

W drużynie hiszpańskiej wybiegło na boisko zaledwie czterech zawodników z pierwszego spotkania. Reszta wyglądała jak po nocnej zabawie z góralami w Kościelisku i nie była w stanie się ruszać. Rewanż wygrali Włosi, którzy położyli niemałe zasługi w rozwoju chuligaństwa boiskowego. To oni podnieśli faule do rangi sztuki niewidocznej dla sędziego.

Skrobanie po ścięgnach

Niemcy też mają swój wkład. Pierwowzorem piłkarza wychodzącego na boisko tylko po to, aby obrzydzić życie najlepszemu napastnikowi rywali, był Werner Liebrich. Podczas mistrzostw świata w Szwajcarii (1954) chodził cały czas za Węgrem Ferencem Puskasem, skrobał go dyskretnie kołkami po ścięgnach Achillesa albo walił mocno w łydkę, kolano lub udo.

Jego praca przyniosła plon. Puskas nie mógł wystąpić w dwóch  meczach, a kiedy wychodził na finał, ponownie przeciw Niemcom, nie był w pełni sił, w dodatku zaś patrzył na Liebricha, myśląc o odwecie. A taki stan nigdy nie pomaga skoncentrować się na grze. I Niemcy wygrali.

Dwadzieścia lat później w reprezentacji Niemiec grał Berti Vogts. Był jednym z najlepszych bocznych obrońców świata i wprawdzie nie szła za nim opinia wyjątkowego brutala, ale jak już się kogoś uczepił, łaził za nim po całym boisku jak przywiązany. I dlatego nazywano go Vogts-terrier.

Finał mistrzostw świata w roku 1974 zaczął się od faulu Vogtsa na Johanie Cruyffie i bramki z karnego dla Holandii. Vogts był później szanowanym trenerem, a Juergen Klinsmann, najwyraźniej nim zafascynowany, zaprosił go przed mundialem w Brazylii do współpracy w sztabie kadry Stanów Zjednoczonych.

Kartką ?w brutala

Takiej propozycji nie złożyłby na pewno innemu swojemu rodakowi, bramkarzowi Haraldowi Schumacherowi. To on w półfinale mistrzostw świata Niemcy – Francja (Sewilla, 1982) dopuścił się jednego z najbrutalniejszych zagrań w historii mundiali. Wybiegł do pędzącego na bramkę Patricka Battistona i z całym impetem wpadł na niego, uderzając rękami i kolanami. Francuz stracił dwa zęby, miał złamaną szczękę, naruszone kręgi szyjne, przez chwilę niebezpieczeństwo zagrażało jego życiu. A holenderski sędzia na chwilę stracił poczucie rzeczywistości i nie ukarał Schumachera kartką.

Kartki wymyślono właśnie po to, aby wyeliminować z boisk brutali. Pomysłodawcą był angielski sędzia Kenneth Aston. Podczas mistrzostw w Chile (1962) prowadził mecz Chile – Włochy, uważany za najbardziej brutalny w historii mundiali. Po tej krwawej łaźni Chilijczycy polowali w Santiago na włoskich kibiców, ambasady obydwu krajów wymieniły ostre noty protestacyjne. Aston wyrzucił z boiska dwóch Włochów, ale kończył mecz z poczuciem bezradności.

Kilka lat później, kiedy pełnił już funkcję szefa sędziów FIFA, będąc w Anglii, jechał samochodem. Zatrzymał go na czerwonym świetle, zamyślił się, mignęło żółte i zielone, a on wciąż stał. Podobno w takich okolicznościach wpadł na pomysł zastosowania kartek. Żółta – ostrzeżenie, czerwona – stop, wyrzucenie z boiska.

Jego propozycja weszła w życie na mistrzostwach świata w Meksyku (1970) i od tej pory wszystko było prostsze, bardziej czytelne i zrozumiałe. Dla piłkarzy i dla kibiców.

Ale kartki nie wyeliminowały brutali. Jeśli jest gwiazda, to zawsze znajdzie się ktoś, kto wszelkimi sposobami będzie się starał ją zgasić. Na mundialu w Anglii (1966) tak właśnie przerwano karierę Pelemu. Najpierw nogę usiłował mu złamać Bułgar Dobromir Żeczew (prześladowca także Włodzimierza Lubańskiego, wyjątkowy brutal), a potem Portugalczyk Joao Morais.

Już w dobie kartek na największego bandziora wyrósł Włoch Claudio Gentile (po włosku gentile to łagodny). To on nękał Diego Maradonę w każdym meczu Włochy – Argentyna. Darł na nim koszulkę, trzymał za rękę, stawał na stopie, bez przerwy gadał, prowokując i w ten sposób. W finale mundialu w Niemczech (2006) ten sam pomysł zastosował Marco Materazzi. Powiedział Zinedine'owi Zidane'owi coś tak obrzydliwego, że Francuz nie wytrzymał i zaprawił go z byka.

Gentile po każdym ataku udawał niewiniątko. Jak Gennaro Gattuso, podziwiany za waleczność, która często znajdowała niewłaściwe ujście. Koło niego strach było przejść. Na tej liście włoskich upiorów boisk jest jeszcze Mauro Tassotti. Podczas meczu Włochy – Hiszpania na mundialu w USA znokautował Luisa Enrique, oczywiście wtedy, kiedy piłka była daleko i wszyscy patrzyli na nią. Sędzia też. Ale kamery pracowały i na podstawie ich zapisu Tassottiego FIFA zdyskwalifikowała.

Niektórzy nic sobie nie robią z kamer. W finale przed czterema laty Holender Nigel De Jong wyprostowaną nogę wsadził w brzuch Xaviego. Juan Zuniga to kolejny as w poczcie brutali. Ale i przedstawiciel nowego, bardziej cywilizowanego gatunku. Najpierw omal nie złamał Neymarowi kręgosłupa, a potem przeprosił. Może naprawdę nie miał złych zamiarów.

Coś takiego jak fair play podczas finałów mistrzostw świata oczywiście istnieje, ale emocje i waga meczu sprawiają, że czasami się o tym zapomina. Tak było, jest i będzie. Już w 26. minucie meczu otwierającego pierwsze mistrzostwach świata (Urugwaj, 1930) bramkarz Francji Alexis Thepot został kopnięty w twarz przez Meksykanina Dionisio Mejiję, który nie poniósł za ten czyn żadnej kary, bo sędzia Domingo Lombardi z Urugwaju  nie zauważył. Thepot doznał wstrząsu mózgu. Dzień później Peruwiańczyk Placido Galindo został pierwszym piłkarzem w historii mundiali usuniętym przez sędziego za brutalny faul. Jak widać, początki były bardzo obiecujące.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją
Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Piłka nożna
Atalanta Bergamo. Piękny lider Serie A