Michał Kołodziejczyk ?z Santosu
Dziesiątka jeździła kiedyś z tabliczką "Porto", ale od miesiąca ma lepszą nazwę. Dziesiątka teraz to "Pele", bo tramwaj jedzie wprost do otwartego niedawno muzeum. Kosztowało siedemnaście milionów euro, ale nikt nie protestował. Po pierwsze dlatego, że ma szanse przynieść większe zyski niż niektóre stadiony pobudowane na mundial, po drugie: bo królowi się należy. Diego Armando Maradona kpił kiedyś z Pelego, mówiąc, że nie interesuje go jego zdanie, bo miejsce Brazylijczyka jest w muzeum. W Santosie przyznali mu rację i postanowili na tym zarabiać.
Muzeum Króla
Muzeum powstało tuż przy porcie, największym w Ameryce Południowej. Dzielnica jest zaniedbana, dopiero teraz pozyskano środki na jej rewitalizację. Pele i jego legenda mają ożywić to miejsce. O Rei – król – jak o nim mówią, przyjechał osobiście przeciąć wstęgę w towarzystwie wiceprezydenta Brazylii. Witały go tłumy. Prezydent Dilma Rousseff przysłała tylko list, bo w żadnym miejscu w kraju nie może liczyć na aplauz. Napisała, że to, czego dokonał Pele jest częścią historii całego narodu.
W niedzielne popołudnie w dzielnicy portowej muzeum to jeden z nielicznych otwartych budynków, pozamykane są restauracje, zupełnie puste są ulice i place. W muzeum dary od Króla, 170 eksponatów, a poza tym sztampa: zdjęcia, cytaty, składy drużyn. - Różnica między Pelem a Alferdo di Stefano jest taka, że Di Stefano wszystko umie, ale Pele to wymyślił – to napis z jednej ze ścian. Dlaczego muzeum kosztowało tak wiele wyjaśniają zdjęcia z jego budowy. Trzy lata temu naprzeciwko starego budynku kolejowego nie było nic poza fasadą obecnego miejsca hołdu Pelego. Tak wygląda tu zresztą większość pozostałych budynków.
Wrażenie robi część multimedialna, pełna dzieciaków. Mogą tu strzelić karnego i zabawić się, że jest to ich tysięczny gol w karierze. Mierzona jest siła strzału, przygotowano do pokonania slalom, można zagrać też w piłkarską wersję „Milionerów". No i zdjęcie z Pelem, wybierasz z którego meczu, stajesz na tle zielonej ściany i podajesz adres mejlowy. Gotowy produkt czeka na skrzynce pocztowej po kwadransie, jest tak kiczowaty, że zgrzytają zęby. Obowiązkiem każdego zwiedzającego jest też przejście przez sklep, w którym wszystkie produkty opatrzone są logiem Pele TM, czyli Pele Trade Mark, znak handlowy. Bo król futbolu jest teraz towarem.