Żniwa dla bukmacherów

Mundial był okresem żniw dla bukmacherów. Przede wszystkim dla tych działających nie do końca zgodnie z prawem.

Publikacja: 17.07.2014 02:00

Żniwa dla bukmacherów

Foto: AFP

Na czyje konto dzięki mundialowi wpłynęło najwięcej pieniędzy? Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej? Forbes wyliczył, że FIFA na mistrzostwach w Brazylii zarobiła o 66 proc. więcej niż cztery lata temu w RPA. Dostała 1,7 mld dolarów z racji praw do transmisji, 1,35 mld od sponsorów, do tego pieniądze ze sprzedaży pamiątek, biletów, co razem dało 4 mld.

Ale to nie FIFA jest największym finansowym wygranym tych mistrzostw. Na najwyższym stopniu podium stanęły firmy bukmacherskie. To one kreują zwycięzców i przegranych wielkich zawodów jeszcze przed ich rozpoczęciem. Cały świat był przekonany, że szósty w historii tytuł wywalczy drużyna gospodarzy. Wielka w tym zasługa bukmacherów, którzy nie proponowali zbyt wygórowanych stawek za zwycięstwo Canarinhos. Po sromotnej porażce Brazylijczyków w półfinale z Niemcami (1:7) firmy bukmacherskie zareagowały szybko i proponowały kolejny zakład – czy w meczu o trzecie miejsce Brazylia także straci pięć bramek.

Bukmacherzy nie bardzo chcą zdradzać, ile zarobili w czasie turnieju. Brytyjska firma Paddy Power przed mundialem nieopatrznie ujawniła, że spodziewa się ok. miliarda funtów zysku. Patrząc na dosyć niespodziewane wyniki, zarobek mógł być jeszcze większy.

140 mld dol. każdego roku przepuszczają przez firmy bukmacherskie grupy przestępcze

Ostatnie lata to czas dynamicznego rozwoju zakładów sportowych. Gra jeszcze nigdy nie była tak prosta. Wzrosła zarówno liczba firm bukmacherskich, jak i graczy. Wszystko za sprawą internetu. Dziś już nie trzeba wychodzić z domu, stać w kolejce, drukować kuponu i ściskać go w ręku w oczekiwaniu na koniec meczu, walki czy wyścigu. Teraz nie trzeba nawet wstawać z łóżka. Wystarczy wziąć laptop, zarejestrować się na wybranej stronie i grać. Zadowoleni są klienci, ale najszczęśliwsi bukmacherzy, przede wszystkim ci działający nie do końca uczciwie. W internecie zarabiają krocie, a ich poczynania coraz trudniej skontrolować.

Według raportu „Protecting the Integrity of Sports Competition – The Last Bet for Modern Sport", przygotowanego przez naukowców z Sorbony oraz przedstawicieli Międzynarodowego Centrum Bezpieczeństwa Sportu (ICSS), wartość rynku bukmacherskiego na świecie szacowana jest na 200–500 mld dolarów rocznie (to ok. 2 proc. światowego PKB). Skąd tak duża rozbieżność w prognozach? Aż 80 proc. zakładów sportowych jest nielegalnych, więc trudno oszacować realną wartość.

Zakłady to pralnia brudnych pieniędzy dla mafii ze wszystkich kontynentów. ICSS podejrzewa, że grupy przestępcze każdego roku przepuszczają przez firmy bukmacherskie ponad 140 mld dolarów. W Makau, specjalnym regionie administracyjnym Chin, światowej stolicy hazardu, która zdetronizowała legendarne Las Vegas, policja rozbiła siatkę organizującą nielegalne zakłady. Przestępcy obracali kwotą ok. 645 mln dolarów. Rekordowy zakład wynosił 5,1 mln dolarów.

Azjatyckie państwa od lat bezskutecznie próbują walczyć z tym procederem. 53 proc. zakładów w Azji zawieranych jest nielegalnie.

Według raportu Sorbony i ICSS na świecie zarejestrowanych jest 8 tys. firm bukmacherskich. W Polsce zezwolenie ministra finansów na urządzanie zakładów wzajemnych ma dziewięć podmiotów. Zgodnie z uchwaloną naprędce w 2009 roku ustawą hazardową tylko one mogą prowadzić działalność bukmacherską. Jednak rzeczywistość wygląda zgoła inaczej.

Wartość zakładów sportowych w Polsce to 5–6 mld złotych. Nielegalni operatorzy mają w ręku aż 91 proc. rynku internetowego. Obrót legalnie działających spółek to 879 301 000 zł w 2013 roku (dane z Ministerstwa Finansów). Ustawa hazardowa przewidywała, że zakłady będą mogły przyjmować wyłącznie firmy, które otrzymały koncesję od ministerstwa. Ale ten zapis okazał się niezgodny z europejskim prawem jako dyskryminujący spółki zarejestrowane na terenie Unii Europejskiej.

Czyli ustawa istnieje, ale nie może być egzekwowana. Tracą na tym legalnie działające polskie firmy oraz Skarb Państwa. Przede wszystkim dlatego, że gracze wybierają nieobciążone podatkiem zagraniczne strony, zarejestrowane najczęściej na Malcie lub w Gibraltarze.

– Ustawa hazardowa podniosła legalnym bukmacherom podatek do 12 proc. To jedna z najwyższych stawek w Europie. Czyli ktoś stawia u nas np. 100 zł. Od tej kwoty od razu trzeba odliczyć 12 zł, więc klient gra za 88 zł, a nie za 100. Jeśli ktoś chce postawić kurs 2,00, to w internecie może wygrać 200 zł, a w legalnie działającej firmie 176. Stąd kalkulacje, czy lepiej zagrać za 100 zł w internecie czy za 88 u polskiego bukmachera – mówił „Rz" Mateusz Juroszek, prezes firmy bukmacherskiej STS.

Poza tym potencjalnych graczy zniechęca proces rejestracji. – Już na samym początku jesteśmy niekonkurencyjni. Jeśli klient chce się zarejestrować w nielegalnej firmie zagranicznej, wchodzi na jej stronę, wpisuje imię, nazwisko, narodowość, e-mail, numer karty kredytowej i gra. Nam Ministerstwo Finansów narzuciło taki formularz, że poza podstawowymi danymi trzeba podać PESEL, miejsce urodzenia, gracz musi zrobić obustronny skan dowodu osobistego. 90 proc. osób rezygnuje już na tym etapie. Dodatkowo wymagany jest numer konta bankowego! Nie dość, że mój klient płaci podatek, bo gra w legalnej polskiej firmie, to ja mu na dzień dobry szykuję takie „atrakcje", że on już ma dość – stwierdził Juroszek.

Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich proponowało Ministerstwu Finansów, by zlikwidować ten problem, blokując nielegalnie działające strony internetowe. Takie rozwiązanie stosowane jest m.in. w Danii, Estonii czy we Włoszech. Jednak urzędnicy uważają, że taki sposób walki z hazardem nie zostanie zaakceptowany przez społeczeństwo.

„Odbyły się dwie duże dyskusje dotyczące administracyjnego blokowania stron internetowych – pierwsza w 2011 roku w związku z ustawą o grach hazardowych, a druga w 2012 roku – w związku z ACTA. Pokazały one, że Polacy cenią wolność dostępu do stron internetowych i nie akceptują administracyjnych narzędzi blokowania. Stąd nie wprowadzono takich możliwości w odniesieniu do żadnych treści w internecie" – poinformowała „Rz" rzecznik prasowa ministra finansów Wiesława Dróżdż.

Ale Mateusz Juroszek przekonuje, że w zamykaniu stron bukmacherskich działających niezgodnie z prawem Polacy nie widzą nic niewłaściwego. – Millward Brown przeprowadził badanie, z którego wynika, że 75 proc. Polaków chciałoby, aby dostęp do nielegalnego hazardu był blokowany. Jeśli Ministerstwo Finansów stwierdza, że nie ma społecznego przyzwolenia, to idzie na łatwiznę – uważa prezes STS.

Jednak Służba Celna podejmuje pewne kroki, by ukrócić proceder nielegalnych zakładów. Z danych przesłanych przez Ministerstwo Finansów wynika, że w zeszłym roku wszczęto 46 postępowań karnoskarbowych. 27 zakończyło się ukaraniem sprawców. Wyłączone zostały 153 strony internetowe i usunięto 133 linki do stron zagranicznych bukmacherów zawierających niedozwolone hazardowe treści. W tym roku rozpoczęto 128 śledztw wobec osób zlecających lub prowadzących reklamę gier hazardowych i czerpiących z niej korzyści.

Mimo wszystko trudno się pozbyć wrażenia, że państwo nie potrafi zapanować nad rynkiem zakładów sportowych. Łatwo zamknąć działający nielegalnie punkt naziemny. Ale teraz większość pieniędzy przepływa przez strony internetowe. Skarb Państwa na wadliwej ustawie hazardowej co roku traci ponad 200 mln złotych.

Na czyje konto dzięki mundialowi wpłynęło najwięcej pieniędzy? Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej? Forbes wyliczył, że FIFA na mistrzostwach w Brazylii zarobiła o 66 proc. więcej niż cztery lata temu w RPA. Dostała 1,7 mld dolarów z racji praw do transmisji, 1,35 mld od sponsorów, do tego pieniądze ze sprzedaży pamiątek, biletów, co razem dało 4 mld.

Ale to nie FIFA jest największym finansowym wygranym tych mistrzostw. Na najwyższym stopniu podium stanęły firmy bukmacherskie. To one kreują zwycięzców i przegranych wielkich zawodów jeszcze przed ich rozpoczęciem. Cały świat był przekonany, że szósty w historii tytuł wywalczy drużyna gospodarzy. Wielka w tym zasługa bukmacherów, którzy nie proponowali zbyt wygórowanych stawek za zwycięstwo Canarinhos. Po sromotnej porażce Brazylijczyków w półfinale z Niemcami (1:7) firmy bukmacherskie zareagowały szybko i proponowały kolejny zakład – czy w meczu o trzecie miejsce Brazylia także straci pięć bramek.

Pozostało 86% artykułu
Piłka nożna
Nowy bohater Barcelony. Jak Ferran Torres stał się “Ferrandowskim”?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Polska to łatwiejszy rywal? Hiszpania i Holandią stoją przed dylematem
Piłka nożna
Jakub Kiwior na huśtawce. Czy pozostanie w Arsenalu?
Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?