Po kompromitującej przegranej 1:7 z Niemcami w półfinale tegorocznego mundialu stało się jasne, że Luiz Felipe Scolari szybko pożegna się ze stanowiskiem szkoleniowca brazylijskiej drużyny narodowej. Chociaż twierdził, że prowadzony przez niego zespół może i przegrywał, ale nie grał źle.
Jednak w połowie lipca Scolari, mimo iż nie dostrzegał swojej winy w kiepskim występie Canarinhos na mistrzostwach, podał się do dymisji. Brazylijski związek piłki nożnej zaczął poszukiwania nowego trenera. Potrzebował kogoś, kto rozbudzi w piłkarzach nowe nadzieje i da reprezentacji trochę świeżości. Wybrano Dungę, którego zwolniono z posady selekcjonera cztery lata temu.
Carlos Caetano Bledorn Verri znany jest przede wszystkim z tego, że był znakomitym piłkarzem. W 1994 roku, gdy Brazylia zdobywała mistrzostwo świata, oraz w 1998, gdy zajęła drugie miejsce, pełnił rolę kapitana Canarinhos.
W 2006 roku wrócił do brazylijskiej kadry, ale tym razem jako trener. Po mistrzostwach świata w Niemczech (Brazylia odpadła po porażce 0:1 z Francją w ćwierćfinale) zastąpił Carlosa Alberto Parreirę. Początek pracy Dungi był bardzo obiecujący. Brazylijczycy w 2007 roku triumfowali w Copa America. Dwa lata później zwyciężyli w Pucharze Konfederacji. Na mundialu w RPA (2010) już tak dobrze nie było. Brazylia znów pożegnała się z turniejem po ćwierćfinale, ale tym razem przegrała z Holandią 1:2. Dunga doszedł do wniosku, że jego czas na ławce trenerskiej drużyny narodowej dobiegł końca.
Teraz powrócił, by odmieniać oblicze brazylijskiego futbolu. To on ma sprawić, że Canarinhos ponownie staną się potęgą na miarę tej sprzed 20 lat.