Mick Jagger w Brazylii traktowany jest jak żaba przynosząca pecha. Miejscowi kibice na Maracanie w trakcie ćwierćfinałowego meczu mundialu z Kolumbią trzymali w dłoniach podobizny wokalisty Rolling Stonesów z komiksową chmurką, w której Mick mówił, że trzyma kciuki za Jamesa Rodrigueza i jego kolegów. Pomogło, Brazylia wygrała 2:1 i awansowała dalej.
Jagger, niestety, pojawił się na stadionie w Belo Horizonte z synem, którego matka jest Brazylijką. Następnego dnia winnego upokorzenia w meczu z Niemcami znaleziono bardzo szybko. Przypomniano wszystkie niedźwiedzie przysługi Micka – w 1998 roku był na meczu Anglii z Argentyną, w 2006 roku pojawił się na stadionie podczas meczu Anglii z Portugalią, w 2010 r. kibicował trzem drużynom – Anglii, Stanom Zjednoczonym i Brazylii. Jego faworyci przegrali wszystkie mecze.
Złość kibiców
Jagger ma w Brazylii także ulubiony klub – Fluminense Rio de Janeiro. W 1984 roku przyjechał na decydujący o mistrzostwie stanowym mecz derbowy z Flamengo. 0:0 było do 75. minuty. Wtedy Mick wyszedł ze stadionu, a minutę później Fluminense strzeliło gola i zdobyło tytuł.
Jaggera w klubie lubią, ale nie wysyłają mu zaproszeń. Zdjęcie zapowiadające europejską trasę Rolling Stonesów z 1976 roku wisi jednak w honorowym miejscu klubowego muzeum. Ronnie Wood ma na sobie koszulkę Fluminense. Przewodnik mówi też, że w Sala Social, najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniu całego budynku, kręcono sceny z kasyna do filmu „Running out of Luck", w którym Jagger grał samego siebie.
Fluminense to na mapie brazylijskiego futbolu miejsce wyjątkowe. Transparent z napisem: „Aqui nasceu a selecao brasileira", czyli „Tutaj narodziła się brazylijska reprezentacja", zawieszony na jednej z trybun stadionu mówi wszystko.