Dzisiejszy wieczór w Paryżu to spotkanie byłych królów Europy z książętami, którzy co roku głośno wspominają o swoich aspiracjach, marzą o tronie, ale rzeczywistość pokazuje, że nie są gotowi, by na nim zasiąść. Tak było przed rokiem, gdy w ćwierćfinale wyeliminowała ich Barcelona, choć ani razu z nią nie przegrali. Tak było i wiosną w meczu z Chelsea, kiedy od półfinału dzieliły ich zaledwie trzy minuty.
W Londynie zabrakło wówczas kontuzjowanego Zlatana Ibrahimovicia. Jak wiele znaczy Szwed dla swojej drużyny, przekonujemy się i teraz. Gdy nie gra, zwycięstwa przychodzą paryżanom z trudem. Albo w ogóle ich nie ma. W sobotę tylko zremisowali w Tuluzie (1:1) i spadli już na czwarte miejsce w lidze, a Ibrahimović, który miał wrócić do składu na spotkanie z Barceloną, wyleczyć się nie zdążył. Jeśli dodać do tego kontuzje Ezequiela Lavezziego i Thiago Silvy, łatwo wskazać, kto będzie dziś faworytem.
Barcelonie zmiana trenera dała nowe życie. Po rozczarowującym sezonie bez trofeów Gerardo Martino zastąpił Luis Enrique, a atmosfera w szatni podobno znów przypomina tę z czasów Pepa Guardioli. Gra też. Pięć zwycięstw i jeden remis w sześciu meczach Primera Division, 17 strzelonych bramek, ani jednej straconej, coraz lepsza współpraca Leo Messiego z Neymarem. W sobotę argentyńsko-brazylijski duet wbił Granadzie (6:0) pięć goli. Messi przekroczył barierę 400 trafień w karierze, już tylko czterech brakuje mu, by pobić ligowy rekord Telmo Zarry.
– On został tknięty magiczną różdżką. Jeżeli Cristiano Ronaldo jest Michaelem Jordanem, Messi to Wilt Chamberlain, który rzucił 100 punktów w jednym spotkaniu – mówi Luis Enrique i dodaje: – Skład na PSG? Mam szafę pełną płaszczy i mogę wybrać te, które lubię najbardziej.
Większy wybór przed starciem z Romą będzie miał także trener Manchesteru City Manuel Pellegrini. Treningi wznowili Fernando i Stevan Jovetić, w bramce znów stanie Joe Hart, niezadowolony z tego, że dwa ostatnie mecze (w Premiership i Pucharze Ligi) oglądał z ławki rezerwowych. – Jestem profesjonalistą, chciałbym grać zawsze – przyznaje Hart.